Kiedy debiutantka podszczypuje Rihannę, może to oznaczać dwie rzeczy. Albo jest pasożytem, który próbuje ogrzać się w blasku sławnej koleżanki, albo naprawdę ma odwagę rzucić wyzwanie największym. W przypadku Jessie J nie ma mowy o tym pierwszym. Ona zmierza wprost do światowej dominacji. Wszystko wskazuje na to, że jest na dobrej drodze.
Do It Like a Dude powstało z myślą o Rihannie, bo wtedy wyszedł jej Rude Boy i to zainspirowało mnie do napisania mojej piosenki – twierdzi Jessie. I gdyby była to pierwsza lepsza 22-latka z Essex, trzeba by traktować tę wypowiedź jak urojenia. Kiedy jednak mówi coś takiego angielska dziewczyna, która napisała najbardziej amerykański przebój ostatnich lat (Party in the USA dla Miley Cyrus), zaczyna być ciekawie. Jessie opowiada teraz, że po usłyszeniu demo Do It Like a Dude, ludzie z wytwórni wymogli, żeby zatrzymała piosenkę dla siebie. Rihanna nigdy nawet nie otrzymała propozycji. Ale myślę, że piosenkę mogła już słyszeć – ironizuje Jessie w wywiadzie dla Rap-Up. Do It Like a Dude doszło do numeru 2 na brytyjskiej liście przebojów i osiągnęło nakład 300 tysięcy sprzedanych kopii. Co ciekawe, początkowo Jessie nie była pewna, czy powinna debiutować tak wyszczekanym numerem, w którym madafakuje i zgrywa chłopaczarę. I to mimo tego, że do przesadnie skromnych nie należy. Nie musi.
CZERWONY PASEK – RACZEJ NIE
Choć świat dopiero teraz poznaje jej imię, Jessica Cornish bardzo długo przygotowywała się do roli gwiazdy. Można powiedzieć, że od zawsze. W szkole nie podążyła w ślady swoich sióstr prymusek. Nigdy nie byłam w niczym dobra – przyznaje w rozmowie z The Independent. Pozwólcie mi rysować, wybierać ubrania fryzury, makijaż, dajcie mi grać lub pisać piosenki, ale nie każcie mi dodawać – prosiła. Mała Jessie wolała błyszczeć po godzinach. Tak bardzo, że wyrzucono ją ze szkolnego chóru za… zbyt głośny śpiew. Miała 11 lat. Było to rok po tym, jak dostała swoją pierwszą rolę w musicalu Andrew Lloyda Webbera. Twierdzi, że doświadczenie na West Endzie pozwoliło jej nabrać wiary we własne siły. I nie mówimy tu o młodzieńczym idealizmie: Zdałam sobie sprawę, że mogę robić to, co lubię, i dostawać za to pieniądze – przyznaje trzeźwo. Logiczną kontynuacją było zdanie do szkoły muzycznej – tej najlepszej. Jessie studiowała w Brit School z Adele i Katy B, kilka lat po Amy Winehouse.
MIEJ SERCE I PATRZAJ W SERCE
Determinacji, z jaką parła do przodu, nie złamała nawet diagnoza, którą usłyszała w późnym dzieciństwie: arytmia serca. Jako 18-latka przeżyła nawet niewielki udar. To wykluczyło rockandrollowe ekscesy na zawsze i pomogło skupić się na pracy. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ale z pierwszego starcia z przemysłem fonograficznym Jessie wyszła pokonana. Wytwórnia Gut Records, dla której nagrała materiał, zbankrutowała dwa miesiące przed premierą. Zamiast się załamać, niedoszła gwiazda dostrzegła w tym szansę na totalny reset. Postanowiła lepiej przygotować grunt i zadebiutować wtedy, gdy okoliczności pozwolą zrobić to z odpowiednim przytupem. Tymczasem doskonaliła warsztat, pisząc dla innych. Przełomowy okazał się sukces wakacyjnego przeboju skomponowanego dla Miley Cyrus, dzięki któremu ta z disneyowskiego dziewczątka zmieniła się w poczwórnie platynową gwiazdę dorosłego popu. Posypały się propozycje od artystów największego kalibru. Nagle Jessie znalazła się na liście płac u Alicii Keys, a po Los Angeles rozeszła się fama, że w mieście pojawiła się świeża krew. Jessie poszła za ciosem i zaczęła umieszczać na YouTubie klipy, w których śpiewała zarówno własne piosenki, jak i covery. Dzięki internetowi fama zataczała coraz szersze kręgi. Prasa zaczęła cytować pochlebne opinie, jakie na Twitterze zamieściły o niej Kylie Minogue i Paloma Faith. Wszystkich przebił jednak Justin Timberlake, który nazwał Jessie obecnie najlepiej śpiewającą wokalistką na świecie. Reszty dopełniły udane występy w legendarnym Viper Room, po których namaszczenia udzielił jej sam L.A. Reid, pociągający za wszystkie sznurki we współczesnym r’n’b. By oswoić dziewczynę ze sceną, wysłał ją w trasę z Chrisem Brownem, a następnie z Cyndi Lauper.
NIE MA MIEJSCA NA PRZYPADEK
Prace nad płytą ruszyły pełną parą, a producent wyznaczony do realizacji materiału od razu wskazał, że celem jest sam szczyt. Dr. Luke, stojący za mega hitami Ke$hy, Katy Perry, Pink, Kelly Clarkson i Britney Spears, nie bierze zakładników. Jako człowiek do wynajęcia nie jest znany z emocjonalnego stosunku do swoich produkcji, a mimo to w wywiadzie dla YouTube’a opowiada, jak współpraca z Jessie obudziła w nim spontaniczną radość tworzenia. Mieliśmy tylko cztery dni, więc przygotowałem wcześniej jakieś gotowe pomysły. Szybko okazało się, że Jessie tego nie czuje. Dopiero kiedy wziąłem gitarę i zaczęliśmy od punktu zero, wszystko potoczyło się gładko – opisuje pracę nad drugim singlem Price Tag. Dr. Luke podziela opinię Timberlake’a, że wokal Jessie w tej chwili nie ma sobie równych. Paradoksalnie jednak nie pomaga to przy komponowaniu. Łatwo ulec złudzeniu, że wszystko przejdzie, jeśli ona zaśpiewa to tym głosem. Ale chodzi o to, żeby to brzmiało równie dobrze, jeśli zanuci to taki gość jak ja – zdradza swój patent. Recepta działa, bo Price Tag przebił popularnością Do It Like a Dude i wskoczył na pierwsze miejsce UK Charts. Sukces był zresztą przesądzony, bo w międzyczasie za Jessie stanęła murem machina brytyjskiego przemysłu muzycznego. Sekwencja wydarzeń przypomina tę znaną z poprzednich lat: najpierw BBC umieszcza artystę na liście najbardziej obiecujących przyszłych debiutantów, a następnie ktoś z tej listy otrzymuje Brit Award w kategorii Wybór krytyków, zanim jeszcze wyda pierwszą płytę. Rok temu podwójną zwyciężczynią była Ellie Goulding, trzy lata temu triumfowała Adele. Tegoroczne zwycięstwo Jessie pokazuje, że potrafiła przekonać wszystkich o swoim potencjale. Teraz musi udowodnić, że stać ją na więcej niż kilka zaczepek i dwa single. Dokonać ma tego album Who You Are, który wygenerował tyle zainteresowania, że jego premierę przyspieszono o miesiąc.
Tekst: Jan Mirosław