Skins, w brytyjskim slangu oznacza tyle, co po prostu bletka do skręcania jointów lub papierosów. Jednak nie to jest najważniejsze. Niech pierwszą myślą na zawszę pozostanie, po prostu rewelacyjny, brytyjski serial z 2007 roku.
Tato, to nie jest dobry scenariusz
Wyobraźcie sobie, że masz napisać scenariusz do brytyjskiego serialu o nastolatkach. Pierwsza myśl: będzie infantylnie, nudno. Jednak ta scena rozwinie się w zupełnie innym kierunku. Pewnego dnia Bryan Elsley — współtwórca serialu, postanawia przedstawić swoją koncepcję scenariusza, nastoletniemu synowi Jamie’mu. Ku swemu zdziwieniu, nie usłyszał zbyt wiele dobrego. Jamie, zjechał ostro scenariusz i dał ojcu jasno do zrozumienia: co niby mogą wiedzieć dorośli, o życiu nastolatków? Tym bardziej pisać o tym scenariusz.
Jamie – dziękujemy za Skins
Chyba Jamie’mu, powinniśmy wszyscy podziękować, za jeden z najbardziej kultowych seriali. Tutaj nikt nie miał zamiaru być grzeczny i pudrować świata oraz życia, przez przesłodzone i odrealnione historię. Obsada składała się głównie z młodych, nieznanych wcześniej aktorów, co dodawało serialowi autentyczności. Każdy odcinek skupiał się na jednej postaci, co pozwalało widzowi lepiej poznać jej psychikę i osobiste doświadczenia. Mamy zatem samo życie: nastolatki mają notoryczny konflikt na linii rodzice — nauczyciel. Kompletnie nie wiedzą jak żyć i zawsze znajdą kilka funtów na papierosy i alkohol. Ponadto Skins, nie bał się mówić o tematach, które w innych produkcjach były marginalizowane lub traktowane powierzchownie. Pokazywał m.in. choroby psychiczne, uzależnienia, toksyczne związki, homofobię, rozpad rodzin i problemy z tożsamością.
Undergroundowy Bristol bohaterem Skins
Kolejnym kluczowym bohaterem, jak i całym tłem serialu był po prostu Bristol. Miasto, które było zupełnie nieoczywiste wyborem, co dodało serialowi oryginalności. Industrialny, a jednocześnie artystyczny charakter, świetnie oddawał chaotyczne, nieprzewidywalne życie bohaterów. To tutaj chodzili na imprezy, leczyli złamane serca, przechodzili przemiany i jeździli nielegalnie samochodami swoich rodziców. Wszystkie życiowe dylematy rozgrywały się właśnie w przestrzeniach tego miasta, co trzeba przyznać, idealnie pasowało do stylu serialu, który od początku chciał być odważny, niegrzeczny i undergroundowy.
Co się stało z najsłynniejszymi dzieciakami UK?
Dla niektórych aktorów serial Skins był pierwszym i ostatnim aktem kariery (Mike Baily). Jedni mają wypełniony kalendarz, są w obsadach Gry o Tron i X-Menów (Nicholas Hoult, Joe Dempsie, Kaya Scodelario czy Dev Patel). Inni grają w teatrze, w rodzinnym Bristolu. Jeszcze inni totalnie porzucili aktorstwo i zajęli się kompletnie odległymi od tego zawodu rzeczami. Tak czy inaczej, po premierze Skins, to ONI byli najsłynniejszymi dzieciakami w Wielkiej Brytanii. Każdy chciał iść z nimi na imprezę, lub się przyjaźnić.
Oh Baby Baby It’s a Wild World


Kim był Roony Fazer?
Jedną z najbardziej nietuzinkowych postaci, często pomijaną, był ojciec Jal – Roony Fazer. Producent muzyczny, dawny muzyk, który spore sukcesy na scenie rapowej miał w latach dziewięćdziesiątych. Postać dość enigmatyczny, zasadnicza, która nie do końca potrafi pogodzić się z rzeczywistością, śmiercią i samotnym wychowaniem trójki dzieciaków. Co ciekawe odtwórca tej roli roli — Mark Monero, oprócz sukcesów na scenie teatralnej, również jest muzykiem. Tworzy pod własnym nazwiskiem, jak i w składzie North of Ping Pong. Pojawił się również w wizualizacjach koncertowych Hey Boy, Hey Girl i Do it Again The Chemical Brothers.


Crystal Castles & Sigur Ros
Kolejnym, ważnym aspektem serialu, była ścieżka dźwiętkowa. Przez cały sezon, każda postać otrzymywała pewnego rodzaju osobistą playlistę. Każdy miał swój własny, prywatny soundtrack, któy wybrzmiewał w najbardziej przełomowym momencie. Michelle uciekała, gdy w tle leciał Sigur Ros. Crystal Castles z numerem Alice Practise to był cały Sid. Trochę niemądry, zagubiony i żyjący w cieniu dramatów rodzinnych. W śmiesznej bluzce z super-psem (czy ktoś pamięta ten słynny t-shirt?). Osobiście, pierwszy raz usłyszałam Adele i jej Hometown Glory, w scenie kiedy Cassie płakała w łóżku i walczyła ze swoimi demonami.
Standing of the way of control
Soundtrack tego serialu, zapewnił niektórym zespołom rozpoznawalność. Innych zaś utwierdził w wielkości. Gdy myślisz Skins, to widzisz playlistę i swój stary odtwarzacz mp3 marki Creative w którym leci na przemian MGMT, Ladyhawke, The Dandy Warhols, Vampire Weekend, The Kills, Roots Manuva, DJ Shadow czy Zola Jesus. Nie zapomnijmy o nieśmiertelnym, najważniejszym Standing of the way of control Gossip.
Dorastanie ze Skins
Jak zestarzał się serial? Czy dzisiejsze generacje dzieciaków sięgną po niego? Jedno jest pewne. Choć nie wszystko było tutaj idealne, to był on czymś tak nowatorskim, odważnym i niespotykanym, że wręcz niewyobrażalnym. Niczym nie z tego świata. Nikt tutaj nie bał się mówić o takich tematach jak anoreksja, uzależnienia, aborcja czy umiejętność pogodzenia się ze śmiercią najbliższych. A tego ostatniego wątku wyjątkowo nie brakowało. Jak radzi sobie młody człowiek ze śmiercią? Czy jest to takie oczywiste?
Dobrze było z nimi dorastać. Z dziwnymi dzieciakami z Bristolu, MySpace i całą szaloną stylówą, jaką ma młody człowiek. Oraz z muzyką w tle, która stworzyła mi cały młodzieńczy świat. Cały soundtrack bycia dziwnym nastolatkiem.
ps. Chris. Zdecydowanie najciekawsza postać!
Tekst: Marta Duszyńska