Stany Zjednoczone od dawna kreują się na żandarma światowego porządku. Kto jednak stoi na straży bezpieczeństwa, prawa i moralności, gdy służby państwowe mają na głowie kryzys i kolejne wojny? Postanowiliśmy to sprawdzić. To Superbohaterowie!
Najważniejsze grupy superbohaterów
Odbiorco „HIRO”! Jesteś proszony o zachowanie środków bezpieczeństwa. To, co masz przed oczami, ma charakter poufny. To specjalny raport dotyczący stanu działań superbohaterskich w USA. Powszechnie znane przypadki solowych akcji obronno-odwetowych to za mało. Nasz pion wywiadowczy postanowił zatem zaktualizować wiedzę o najistotniejszych grupach, które pilnują Amerykanów przed zagrożeniem wewnętrznym i zewnętrznym. Czas rzucić na ich aktywność nowe, ostrzejsze światło.
Pierwsze stowarzyszenie, czyli Amerykańskie Stowarzyszenie Sprawiedliwości
Justice Society Of America to pierwszy tego rodzaju skład w historii. Do życia powołała go sekcja do spraw historii obrazkowych DC Comics. Superman w szeregach nie rozwiązywał wszystkich problemów. Sheldon Mayer i Gardner Fox otrzymali więc zadanie odnalezienia zupełnie nowych herosów i uformowania z nich super składu.
Jako pierwsi powołanie otrzymali: wykształcony przez starożytnego maga Nabu Doktor Fate, będący inkarnacją egipskiego księcia, zawsze powracający do życia Hawkman, nadludzko silny dzięki eksperymentom medycznym Hourman i najszybszy na planecie Flash. Nie można zapomnieć o dysponującym uderzeniem na miarę pseudonimu Atomie, duchu funkcjonariusza policji znanym jako Spectre, dysponującym bronią pozwalającą uśpić Sandmana, czy członku elitarnej międzygalaktycznej grupy strażników dobra – Zielonej Latarni.
Amerykańskie Stowarzyszenie Sprawiedliwości skupiało się na odpieraniu ataków okrutnych nazistów, którzy przedostawali się na teren USA („Szare koszule”), czy pacyfikowaniu szalonych naukowców. Dziś wydaje się być zasadniczo niegroźne, choć każdego wroga doprowadzi do konfuzji za pomocą kolejnych wcieleń i reinkarnacji herosów w równoległych światach. Na przykład na Drugiej Ziemi, gdzie w nieco zmienionym i odświeżonym składzie funkcjonuje pod dowództwem Power Girl.
Niepokonana Liga Sprawiedliwych
Justice League wyewoluowała z szeregów Stowarzyszenia Sprawiedliwości po tym, jak u schyłku lat 50. to drugie straciło nieco na znaczeniu. Pierwszy skład w stan konsternacji gotów wpędzić niejednego terrorystę. Supermana i Batmana nie trzeba nikomu przedstawiać, jeśli dodać do tego jeszcze Flasha (drugiego), Zieloną Latarnię (także w nowej postaci), Amazonkę z mocą ofiarowaną przez bogów, czyli Wonder Woman, i króla oceanów Aquamana – otrzymamy prawdziwą specgrupę od trzymania zła w ryzach. Oczywiście w historii nie brakowało śmiałków, którzy pragnęliby zmierzyć się z tą ekipą, jak choćby Anakronus, który chciał wsławić się tym, że pokonał ją w pojedynkę.
Przez kolejne lata istnienia grupa walczyła m.in. z armią zmutowanych zwierzo-ludzi (Ani-Men), faszystowskimi bojówkami superłotrów Axis America czy Anty-Ligą Sprawiedliwych. Według raportów FBI, wrogowie znikali szybciej niż się pojawiali.
Ostatnio ujawniono kilka ciekawych dokumentów, dzięki którym prześledzić możemy taktykę i sprawdzić sprawność bojową tak pojedynczych członków (np. Hala Jordana w dokumencie „Zielona Latarnia”, do znalezienia w aktach z 2011 roku), jak i całej grupy („Liga Sprawiedliwych: kryzys na dwóch ziemiach”, skatalogowane pod hasłem „animacje 2010 rok”).
Liga wydaje się być niepokonana, jednak nasi agenci sprawdzający przebieg operacji „kingdom Come” dostarczyli dowodów na to, że prawdziwymi wrogami Ligi są: czas (a konkretnie jego upływ, który dosięga nawet Supermana), rozmnożenie bytów w światach równoległych oraz społeczeństwo, którego ewolucja (czy też deewolucja) moralna boleśnie weryfikuje dość konserwatywne poglądy na walkę ze złem.
Avengers – Mściciele Stana Lee
Avengers to odpowiedź kontrwywiadowczych jednostek Marvela na supergrupy DC. Założeni początkiem lat 60. ubiegłego stulecia Mściciele Stana Lee podobnie jak Liga wzbudzali szacunek głównie personaliami. Tu właśnie działał wynalazca i konstruktor zaawansowanych broni Tony Stark (w swojej zbroi Iron Mana), doktor Bruce Banner, który na wskutek nieszczęśliwego eksperymentu zmienia się w zieloną bestię Hulka, do tego kolejny intelektualista dr. Henry Pym jako Ant-Man i jego dziewczyna WASP. Siłę rażenia jednostki wzmaga miotający gigantycznym młotem nordycki bóg Thor. Z czasem do formacji dołączył odnaleziony w mroźnych głębinach morskich kapitan Ameryka.
Poza super-mocami atutem Avengersów w walce z wrogami Stanów Zjednoczonych był też szeroki wybór broni i pojazdów (w końcu korporacja Starka nie mogła pozostać obojętna na potrzeby Mścicieli). Batalistyczne uwarunkowania poszczególnych członków grupy weryfikuje dostępna w wideoarchiwum dokumentacja z lat 2008-2011.
Materiały audiowizualne obejmują m.in. dwie akcje Iron Mana zrekonstruowane pod okiem reżysera Jona Favreau, kolejną próbę głębszej analizy zachwiań osobowościowych dr Bannera („Niesamowity Hulk”), oraz badania terenowe ukazujące genezę dwóch ważnych postaci – „Thor” oraz „Kapitan Ameryka”.
Dokładna inwigilacja ujawnia jednak, iż mimo posiadania w składzie potężnych mutantów, bogów i opancerzonych ludzi Avengersi mogą zostać pokonani przez jeszcze lepsze, bardziej rozwinięte technicznie i umysłowo cyberhybrydy z kosmosu jak Ultron czy Korvac. Doskonale też potrafią wykończyć sami siebie, osłabia ich również przybywanie kolejnych klonów istniejących herosów i nadmierna rotacja kadr.
X-Men – obrońcy z genem X
X-Men, a więc jednostka istniejąca również od lat 60. i chętnie z Mścicielami współpracująca, zasługuje na osobny akapit w raporcie, mimo że jej działania zazwyczaj skupiają się na obronie homo superior. Dowodzona przez profesora Charlesa Xaviera grupa ludzi obdarzonych wpływającym na mutację genem X, nie raz udowodniła, że nie myśli tylko i wyłącznie o zachowaniu przy życiu własnej społeczności.
Bronili Stanów przed zakusami zepsutego do szpiku kości komunistycznego mutanta Omega Reda. Mierzyli także swe siły z bezwzględnymi przybyszami z kosmosu, sprzedajnymi politykami działającymi (jak zawsze) na szkodę ojczyzny i z nietolerancją społeczną, zdolną osłabić demokratyczne państwo.
Liczebność X-Men (licząc kolejne pokolenia jest ich już ponad stu) okazała się być ich zaletą, ale i największą wadą. Po latach nikt już nie wie, kto tu w zasadzie rządzi, autorytety takie jak manipulujący wszystkimi w imię wyższego dobra Xavier już dawno podważono, a ilość tajemniczych potomków znikąd, wcieleń i nowych podgrup zwaliłaby z nóg niejednego speca od dezinformacji.
Pion analiz agencji wywiadowczych nieustannie stara się wprowadzić ład i przedstawić na nowo całą historię ujętą w setkach, albo i tysiącach zeszytów komiksowych. Najnowszy rekord w archiwum został skatalogowany jako „X-Men: Pierwsza klasa”. Do dziś niejasna jest rola mutanta Magneto, który zdaje się być obojętny wobec sytuacji geopolitycznej tak długo, jak długo nie ingeruje ona w swobody obywatelskie nowej, zmutowanej rasy.
Przeczytaj też: „Shazam! Gniew Bogów” już na HBO Max [recenzja]
Strażnicy Alana Moore’a
Równie niejednoznaczna w kontekście tworzenia superbohaterskich jednostek obronnych wydaje się być rola Alana Moore’a. Ten charyzmatyczny, anarchizujący agent brytyjskiego podziemia, działając niczym piąta kolumna w szeregach paramilitarnych DC, wprowadził w latach 80. na scenę Strażników.
Wzorowana na strukturach agentów Charlton Comics grupa okazała się wyjątkowo kontrowersyjna. Ma bowiem w swym składzie Edwarda Blake’a (ps. Komediant), w którego kartotece znajdują się potwierdzone przypadki gwałtów i dowody na niekontrolowaną agresję, jak również niestabilnego emocjonalnie socjopatę oraz psychopatę Waltera Kovacsa (ps. Rorschach).
Prasa tabloidowa podchwyciła hipokryzję Adriana Veidta (ps. Ozymandiusz) i impotencję Daniela Dreiberga (ps. Nocna Sowa II), co przełożyło się na zdyskredytowanie superbohaterów w oczach opinii publicznej. Strażnicy mają jednak na koncie wiele działań na korzyść państwa amerykańskiego, od walki z rzezimieszkami na ulicach wielkich miast po wygranie dla Nixona wojny w Wietnamie. Niestety przyczynili się też bezpośrednio do wpędzenia kraju w stan zagrożenia wojną atomową z Rosją.
Najgroźniejszym przeciwnikiem Strażników, tradycyjnie, stają się oni sami. Wystarczy, by wróg pchnął jednych w stronę spisku, drugich w kierunku głębszej psychozy, a innych w objęcia obojętności i cała struktura się sypie. Grupa Moore’a, barwnie sportretowana przez Dave’a Gibbonsa, a następnie szczegółowo uchwycona na celuloidzie przez Zacka Snydera pozwoliła innym pionom wywiadu i departamentowi obrony spojrzeć z dystansem na własnych podopiecznych i zrewidować sytuację, czy to w Lidze Sprawiedliwych, czy w Avengersach. Pożytek był obopólny.
Tajne Biuro Badań Paranormalnych i Obrony
Akcje prewencyjno-sabotażowe jeszcze innego typu przeprowadzała tajna organizacja pozarządowa wykreowana przez Mike’a Mignolę, mianowicie B.B.P.O. (Biuro Badań Paranormalnych i Obrony). Na czele stanął profesor Trevor Bruttenholm, a liderem z miejsca stał się oswojony demon, czerwonoskóry Hellboy.
W towarzystwie ryboluda Abrahama Sapiena i psychokinetycznej piromanki Liz Sherman niezmordowanie tropił spiski tajnych okultystycznych organizacji, igrających z mocami piekielnymi hitlerowców, szalonych, żądnych władzy absolutnej i panowania nad światem sowietów, afrykańskich bogiń, demonów, harpii, kosmitów – akta graficzne obejmują kilkadziesiąt kolorowych zeszytów pojedynczych misji Hellboya, jako najbardziej utalentowanego tropiciela i eliminatora nadprzyrodzonych zbrodniarzy, jak i działań B.B.P.O., z którym „piekielny chłopiec” z czasem się rozstał. I choć dla postaci samego Hellboya najbardziej zabójczy okazał się być sam stwórca, Mike Mignola, zabijając go raptem kilka miesięcy temu, to samo biuro działa nadal, przez kolejne lata poszerzając skład o następne indywidua (ot, choćby jaguarołaka).
Pozytywna opinia amerykańskich wojsk i służb wywiadowczych pozwala im realizować najdziwniejsze nawet zadania przy cichym błogosławieństwie odpowiednio poinformowanych osób związanych z Białym Domem.
Runaways. Uciekinierzy XXI wieku
Nie wolno nam zapomnieć o młodych obywatelach zjednoczonych pod szyldem Runaways. Mutanci XXI wieku zorganizowali się sami, gdy odkryli, że ich rodzice to opętani żądzą podboju świata zbrodniarze – magowie, kosmici, odchodzący od zmysłów naukowcy i gangsterzy.
Szóstka nastolatków – w tym władająca magią Nico Minoru, genialny strateg Alex czy poskramiająca energię słoneczną Karoliną – propaguje znany w służbach wywiadowczych kodeks moralny „nie ufaj nikomu”. Dotyczy to zwłaszcza władzy, rodziców, stróżów porządku oraz innych superbohaterów. Tym samym Runaways przygotowują żyjącą w niespokojnych czasach młodzież do funkcjonowania w świecie postkryzysowym. Nasi agenci podejrzewają, że mogą poprowadzić ku lepszej przyszłości pokolenie, które nie zdążyło dorosnąć na „Harrym Potterze” ani na „Zmierzchu”, bo miało za mało lat.
Czy superbohaterowie są skuteczni?
Na podstawie powyższego raportu nietrudno zauważyć, że USA gotowe są odeprzeć atak z powietrza, ziemi, kosmosu i z przeszłości. Nie muszą obawiać się obdarzonych nadnaturalnymi możliwościami nazistów, post-nazistów i pseudonazistów, komunistów, wrogich mutantów, oraz okultystycznych stowarzyszeń podszywających się pod wpływowe wielkomiejskie rodziny. Superskłady mogą mieć przejściowe kłopoty z poradzeniem sobie z wrogami z przyszłości, najgroźniejszy bywa dla nich jednak czas i emocje wewnątrz grup. Po przeczytaniu ukryj koniecznie ten dokument, nie może wpaść w niepowołane ręce, zwłaszcza dziennikarzy!
Tekst: Dominika Więcławek
Zobacz też: Czy granie w gry jest skuteczniejsze w szukaniu miłości niż aplikacje randkowe?
Czy granie w gry jest skuteczniejsze w szukaniu miłości niż aplikacje randkowe?