Nowy Kevin sam w domu jest absurdalnie słaby – opinie

nowy kevin sam w domu

Piękna jest ta nasza polska tradycja polegająca na corocznym oglądaniu Kevina samego w domu z 1990 roku oraz, opcjonalnie, Kevina samego w Nowym Jorku. Potem powstało jeszcze kilka kolejnych części, ale żadna z nich nie została przywitana z entuzjazmem. Dlaczego zatem w tym roku również ktoś spróbował odciąć kupony od popularności pierwszych dwóch odsłon Kevina?

Tego prawdopodobnie się nie dowiemy. Wiemy jednak, że eksperyment okazał się – delikatnie rzecz ujmując – nieudany. Nowy Kevin sam w domu nosi tytuł Home sweet home alone (przetłumaczono to jako Nareszcie sam w domu). Już od momentu pierwszych zapowiedzi fani pierwszych odsłon serii byli albo niezainteresowani, albo absolutnie zdegustowani. Prawdopodobnie na palcach jednej ręki policzyć można świadomych odbiorców, którzy czekali z zapartym tchem na tę produkcję.

Dlaczego nowy Kevin sam w domu jest tak słaby?

Przeszukując nawet najbardziej zapuszczone czeluści internetu, nie znajdziemy nawet jednej pozytywnej oceny nowego Kevina. Opinie są raczej jednogłośne: dennie poprowadzona opowieść, kiczowaty klimat czy zupełnie nieracjonalne rozwiązania fabularne to wyrażenia, na które często można się napotkać. Najwięcej głosów zostało jednak podniesionych w sprawie tego, że z głównym bohaterem nijak nie możemy się utożsamić; ba – trudno go nawet polubić. Jest to bardzo przykre rozczarowanie po niezwykle charyzmatycznym Kevinie z lat 90.

Nowy Kevin sam w domu – gdzie można obejrzeć?

Nareszcie sam w domu to produkcja, którą można zobaczyć tylko na platformie Disney+. Nic nie zapowiada się na to, żeby kiedykolwiek trafiła do kin czy na inne platformy streamingowe. Możemy za to podejrzewać, że w najbliższym czasie świat zapomni o najnowszej próbie żerowania na nostalgii widzów pod szyldem Home Alone. Taki sam los spotkał zresztą Samego w domu po raz 3 i kilka innych produkcji, które się później ukazały.

Zobacz także: Dokumentalny film Billie Eillish… o fast foodach

Rate this post

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News