#1 Bioluminancyjny las
Podczas gdy większość projektów związanych z mappingiem (nakładanie rysunku graficznego na powierzchnię) wykorzystuje do pokazów ściany budynków i inne tego typu przestrzenie miejskie animator Friedrich van Schoor i fotograf Tarek Mawad postanowili wykorzystać to nieco inaczej. Artyści rzucili fluorescencyjny obraz (ze światła) na las, a co za tym idzie wszystkie żyjące w nim organizmy. Od grzybów zaczynając, a na żabach kończąc. Zainspirowali się żyjątkami morskimi, które same potrafią emitować fluorescencyjne światło.
#2 Edunia
Ta urocza roślinka to projekt Eduardo Kaca, uznawanego za jednego z ojców bioartu. Widzicie te czerwone żyłki na płatkach? „Płynie” w nich ludzkie DNA, a jeszcze dokładniej gen odpowiedzialny za identyfikowanie obcych ciał. Edunia jest bowiem połączeniem kwiatu petunii oraz DNA Eduardo, które wyabstrahowane zostało z krwi artysty. Praca pokazuje między innymi jak niewielka jest różnica między gatunkami, skoro taki gen przyjął się w pozornie zwyczajnym kwiecie.
Jak głosi plotka, artysta musiał regularnie dzwonić do muzeum w czasie wystawy, żeby nie zapominano o… podlewaniu dzieła.
#3 Graffiti z mchu
Oryginalnie: Moss Graffiti. Pomysł najbardziej przystępny i łatwy w realizacji, nawet DIY. Wystarczy zebrać trochę mchu, w domu wrzuć go do blendera wraz z puszką piwa oraz łyżką cukru i magiczna mieszanka gotowa. Można wyjść i czynić sztukę!
#4 Steki z żab
Chociaż powszechnie wiadomo, że w muzeach się nie je, australijski duet artystyczny działający pod nazwą Tissue Culture & Art. Project – Oron Catts and Ionat Zurr – zaprosił krytyków sztuki na… wytrawną kolację we francuskim muzeum. W otoczeniu wielkich akwariów z pływającymi w nich żabami, krytycy jedli steki w sosie miodowo-czosnkowym. W czym tkwi haczyk? Steki, które zostały podane krytykom, zostały laboratoryjnie wyhodowane z komórek żab, które spokojnie pływały w owych akwariach ustawionych nieopodal posilających się krytyków.
#5 Wyhodowany płaszcz
Last, but not least – jedno dzieło Austalijczyków dla fanów mody. W projekcie „The Victimless Leather” autorzy pobrali komórki macierzyste od myszy, a następnie hodowali je podłączone do odpowiedniej aparatury, kształtując w maleńki płaszczyk. Projekt został wystawiony w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, gdy przypominał już kształtem ubiór.
Niestety dzieło musiało zostać zdjęte z wystawy na pięć tygodni przed planowanym finisażem, ponieważ tkanki zaczęły namnażać się zbyt szybko, grożąc roztrzaskaniem inkubatora, w którym „rosły”.
tekst | Magdalena Sobolska