Pojęcie pustki w sztuce zazwyczaj kojarzy się z czymś strasznym czy niepożądanym. Europa przez stulecia cierpiała na „horror vacui”. Płótna były zapełnione postaciami, kolorami, każdy centymetr obrazy szczelnie pokryto barwnym tłem. Minęło sporo czasu zanim pusta przestrzeń zyskała uznanie w świecie sztuki.
Sztuka pustki
Początkowo w teorii sztuki zwracano głównie uwagę na harmonię, centralne ustawienie postaci, perspektywę czy barwę. Pusta przestrzeń była generalnie odbierana negatywnie, kojarzyła się z brakiem, smutkiem, melancholią. Nic dziwnego, że gdy Europejczycy poznali sztukę japońską i jej umiłowanie pustki oraz asymetrii, tak odmienne wartości estetyczne nie znalazły zbytniego uznania.
Trzeba było czekać aż do XIX wieku i pojawienia się impresjonizmu, aby na nowo odkryto sztukę japońską. Kraj kwitnącej wiśni fascynował artystów i filozofów. Nie pozostało to bez wpływu na dalszy rozwój kierunków w sztuce. Już od momentu pojawienia się Kazimierza Malewicza i Pieta Mondriana stopniowo rosło zainteresowanie pustą przestrzenią w obrazie, jednak dopiero w latach 60. w Ameryce pojawił się kierunek, który na pierwszy rzut oka mógłby zostać nazwany nowoczesnym bratem japońskiej estetyki zen. Czy jednak podobieństwo jest wystarczającym kryterium porównania? Być może zen i minimalizm nie miały ze sobą zbyt wiele wspólnego?
Czym jest minimalizm?
Minimalizmem (ang. minimal art) nazywamy kierunek w sztuce i architekturze zapoczątkowany w USA w pierwszej połowie lat 60. Trwał zaledwie do 1968 roku, jednak jego wpływ w pewnym stopniu nadal inspiruje artystów. Czym był de facto minimalizm? Czy takich artystów, jak: Dan Flavin, Donald Judd, Carl Andre, Robert Moriss, Eva Hesse czy Sol LeWitt, można nazywać minimalistami? Podobnie jak w przypadku impresjonistów tutaj także toczyła się długa i zażarta dyskusja odnośnie tego, jaka jest istota ów nurtu. Może jest to pewna wygodna iluzja, której używamy dla ułatwienia prowadzenia dyskursu o sztuce? Sami twórcy minimal artu nie byli pewni, czy chcą być łączeni z takim zjawiskiem.
Sol LeWitt uważany za teoretyka konceptualizmu i minimalizmu, rzeźbiarz i rysownik w artykule Paragraphs on Conceptual Art ironizował:
„Ostatnio wiele się pisze na temat minimalizmu, ale nie spotkałem jeszcze nikogo, kto przyznałby się do uprawiania tego kierunku. […] Wydaje mi się, że jest to po prostu część tajemnego języka, którym posługują się krytycy między sobą na łamach magazynów poświęconych sztuce. Minimalizm jest najlepszy, bo przywodzi na myśl mini spódniczki i długonogie dziewczęta.”
Minimalizm powstał jako głos sprzeciwu wobec ekspresjonizmu abstrakcyjnego. Charakterystyczne dla niego było wygaszenie ekspresji, podporządkowanie się logice i odrzucenie przedstawień figuratywnych. Harmonia i redukcja zbędnych elementów, a także stosowanie brył geometrycznych przywodziło na myśl dokonania konstruktywistów oraz suprematystów. Podstawowym postulatem minimalizmu było konieczne istnienie idei obiektu.
To idea tworzy sztukę:
„Ten rodzaj sztuki nie jest teoretyczny ani nie służy ilustrowaniu teorii; jest intuicyjny, zaangażowany we wszystkie rodzaje procesów mentalnych oraz jest bezcelowy. Jest najczęściej niezależny od umiejętności warsztatowych i technicznych artysty. Celem artysty zaangażowanego w sztukę konceptualną jest stworzenie dzieła trafiającego do umysłu odbiorcy i z tego powodu chciałby (artysta) uczynić ją emocjonalnie obojętną”.
(Sol LeWitt, źródło: jw.)
Dzieło, po wyjściu spod ręki artysty, staje się od niego niezależne. W związku z tym oglądający nie musi rozumieć koncepcji leżącej u jego podstawy. Stąd pojawia się możliwość wielości interpretacji, bo każdy będzie rozumiał dzieło na swój własny sposób. Odrzuca się tutaj pojęcie ekspresji i uczuciowe gesty artysty, przekazującego swoje emocje. Obiekt jawi się widzowi jako pusty i może zostać napełniony przez niego treścią. Formy stosowane przez Sola LeWitta, Donalda Judda czy Roberta Morrisa łączy pewna powtarzalność trójwymiarowych elementów.
Wrażenie identyczności, modułowości oraz swoista harmonia identyczności. Moriss twierdził, że:
„Prostota kształtu nie musi równać się prostocie doświadczenia”. Obserwujemy nie tylko pustą przestrzeń „white cube’u”.
– brak tu jakichkolwiek dekoracji, jest tylko wyciszająca projekcja form geometrycznych.
Obiekty sprawiają wrażenie chłodnych, wykonanych z matematyczną precyzją. Użycie surowych form i prostych materiałów sprawia, że sam obiekt staje się pusty. Oglądający może zgłębić relacje między poszczególnymi częściami całości, przestrzenią, światłem i sobą samym. Rysuje się tutaj możliwość nawiązania do japońskiej sztuki zen i rozumienia przez nią pojęcia pustki. Choć zen ma swoje źródła w odmiennych postawach filozoficznych. Można zatem dociekać, co na pierwszy rzut oka łączy estetykę zen z minimalizmem.
Minimalizm a sztuka zen
Skoro wiadomo, jakie były poglądy minimalistów to warto chwilę się zastanowić się nad głównymi elementami sztuki zen. Podstawowe jej założenia to przekonanie o istotnej jedności wszechświata, którego każdy element był ważny w tworzeniu całości oraz buddyjskie pojęcie pustki. W przeciwieństwie do potocznego myślenia nie oznacza to, że jakaś rzecz nie istnieje. Wręcz przeciwnie chodzi tu o podkreślenie, że żaden byt nie istnieje jako samodzielny i samoistny. Wszystkie byty są ze sobą w relacjach. Uświadomienie sobie tego faktu pozwala na wyrwanie się z samsary (kręgu wcieleń). Estetyka pustki najwyraźniej jest obecna w malarstwie tuszowym, architekturze i sztuce ogrodów, czyli dziedzinach najbardziej związanymi z przestrzenią.
Sztuka jako metaforyczne ujęcie rzeczywistości pozwala w zen na wyrażenie tego, co niewyrażalne. To poprzez kontemplację artysta jest w stanie dostrzec prawdziwą naturę rzeczy. Poprzez sztukę można wyrazić zmienność i nietrwałość świata. Malarstwo tuszem stało się najpełniejszym wyrazem tych poszukiwań. Jego charakterystyczne cechy, czyli monochromatyczność, symboliczne treści i skromna forma oddawały ducha filozofii zen. Zwracano się ku czystej formie, nadawano przedstawieniu wyraz symboliczny. Redukowano cechy indywidualne przedmiotu, wydobywając tym samym jego cechy uniwersalne. Ogród zen to także dzieło konceptualne, otwarte, jednak wielość możliwych interpretacji jest tu ograniczona przez tradycję mistrzów zen.
Jak pisze Agnieszka Kozyra w książce Estetyka Zen:
„Niezależnie od tego, że pewne kompozycje kamienne mogą wydawać się abstrakcyjne, sam ogród »nie może wyrażać niczego«, gdyż wtedy zwyczajna perspektywa postrzegania rzeczywistości zostałaby zgubiona”.
Bez względu na to czy zrozumiemy buddyjski przekaz, czy nie wrażenie estetyczne pozostanie niezakłócone.
Obu kierunkom estetyce zen i minimalizmowi bliskie są idea kontemplacji, umiłowanie prostoty i ograniczenie użycia środków wyrazu do niezbędnego minimum, a także stosowanie prostych, nieprzetworzonych elementów, powtórzeń oraz sekwencji. W obu ważną rolę odgrywa także istnienie widza, który swą obecnością dopełnia dzieło. Obie tradycje różni stosunek do poznania rozumowego i relacji podmiot-przedmiot. Zen wyraźnie odrzucał poznanie na drodze intelektualnej na rzecz poznania intuicyjnego.
Co prawda Sol LeWitt mówiąc, że:
„Sztuka konceptualna nie ma wiele wspólnego z matematyką, filozofią czy innymi dyscyplinami umysłowymi.” oraz „Filozofia dzieła jest w nim zawarta implicite i nie jest odzwierciedleniem żadnego systemu filozoficznego.”
odżegnywał się od pewnych konotacji, jednak była to sztuka skupiona na umyśle i pojmowaniu intelektualnym.
Artysta przestaje być twórcą i kreatorem, a staje się myślicielem. Co więcej, według LeWitta w sztuce konceptualnej od początku tkwi pewna sprzeczność. Z jednej strony są to obiekty fizyczne, trójwymiarowe, stworzone z materiałów naturalnych i wytworzonych przez człowieka, mają swoją fakturę, kolor i kształt.
W tej formie obiekty przyciągają nasz wzrok, oddziałują na zmysły, podczas gdy podstawową własnością sztuki konceptualnej jest zaangażowanie mentalne. Obiekt fizyczny musi istnieć jako medium, ale w taki sposób, aby nie odciągać oglądającego od tego, co ważne w obiekcie. Zatem pojawia się tu zaskakujący paradoks: buddyzm chciałby rozpłynięcia się podmiotu, aby zrozumieć wszystkie relacje takimi, jakimi są i odkryć pustkę rzeczy. Natomiast minimaliści chcieliby dążyć w pewnym sensie do unicestwienia przedmiotu tak, aby nie stał na przeszkodzie poznania intelektualnego.
Tekst: Ewa Korzeniowska