Wredne dziewczyny powracają – „Mean Girls” [recenzja]

Wredne dziewczyny powracają – „Mean Girls” [recenzja]
źródło: https://ew.com/mean-girls-reigns-box-office-second-week-in-a-row-8546912

Po 20 latach „Wredne dziewczyny” powracają na srebrny ekran! Remake „Mean Girls” już od dziś, 15 marca 2024 roku, można oglądać w polskich kinach. Czy nowa wersja filmu jest dobra, a jej przesłanie wciąż aktualne? Zapraszam do lektury poniższej recenzji!

Wredne dziewczyny – klasyka kina młodzieżowego roku 2004

„Wredne dziewczyny” to film komediowy adresowany do młodzieży w reżyserii Marka Watersa. Scenariusz do filmu napisała Tina Fey, powstał on na kanwie książki Rosalind Wiseman „Queen Bees and Wannabes: Helping Your Daughter Survive Cliques, Gossip, Boyfriends and Other Realities of Adolescence”.

Produkcja weszła do kina 6 sierpnia 2004 roku i niemal od razu zyskała miano kultowej ze względu na: obsadę, stylizacje, dialogi, porównanie liceum do dżungli, przedstawienie hierarchii panującej na korytarzach szkolnych, prezentację podziałów na stołówce, ukazanie pogoni za popularnością oraz możliwość zobaczenia jak wyglądają życie i relacje dorastających dziewczyn.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


W rolach głównych: Lindsay Lohan, Rachel McAdams, Lacey Chabert, Amanda Seyfried, Jonathan Bennett, Lizzy Caplan i Daniel Franzese.

Plastik na zawsze – krótkie wprowadzenie do filmu

Plakat „Mean Girls”
Plakat „Mean Girls”

„Mean Girls” musical komediowy w reżyserii Samanthy Jayne i Arturo Pereza Jr. Podobnie jak w przypadku „Wrednych dziewczyn” z 2004 roku scenariusz do „Mean Girls” z 2024 roku napisała Tina Fey.

Film opowiada historię szesnastoletniej Cady Heron, która przeprowadza się z matką z Kenii do USA, gdzie po latach nauczania domowego  rozpoczyna naukę w liceum. Cady już pierwszego dnia zdaje sobie sprawę z tego, że szkoła średnia to prawdziwa dżungla! W odnalezieniu się pomagają jej Janis ’Imi’ike i Damian Hubbard – wprowadzają dziewczynę w świat podziałów panujących w szkole. W tym samym czasie Cady zostaje zaproszona do stolika „Plastików”, czyli grupki królowej szkoły – Reginy George. Czy Cady ulegnie pokusie bycia popularną i zmieni się w plastikową nastolatkę i tytułową „wredną dziewczynę”?

W rolach głównych: Angourie Rice, Reneé Rapp, Avantika, Babe Woods, Christopher Briney, Auli’i Cravalho i Jaquel Spivey.

„Mean Girls” – recenzja

Plakat „Mean Girls”
Plakat „Mean Girls”

„Mean Girls” to 112 minut w świecie licealistek. To świat, którym rządzą zasady i podziały. To świat, w którym panuje zazdrość. To świat, w którym liczy się popularność, piękno i styl. To świat pełen intryg. To świat, w którym w środy nosi się coś różowego. A co najważniejsze to świat, w którym rządzi królowa, a królowa jest tylko jedna i jest nią Regina George. Jest to także świat, w którym pojawia się nowa dziewczyna, która wszystko zmieni – Cady Heron.

Początkowo do „Mean Girls” byłam nastawiona sceptycznie ze względu na to, że nie jestem fanką musicali. Jednak ze względu na to, że podobała mi się film „Wredne dziewczyny” z 2004 roku, postanowiłam dać szansę remake’owi. To nie była zła decyzja – naprawdę fajnie było wrócić do tej historii i całkiem dobrze się bawiłam.

Film ma swoje mocne i słabe strony – zacznę od tego, co w „Mean Girls” było świetne, a następnie wspomnę o tym, co nie wyszło.

Zgadza się, najmocniejszą stroną „Mean Girls” są aktorki, a zwłaszcza (jak wskazuje na to powyższy zwiastun) Reneé Rapp wcielająca się w Reginę George. Reneé błyszczy na ekranie – skupia na sobie całą uwagę widza w każdej scenie, w której się pojawia. Jej gra jest bardzo naturalna. Mimika, gesty i ton głosu Rapp sprawiły, że byłam pod wrażeniem jej umiejętności aktorskich. Zagrała Reginę równie dobrze jak Rachel McAdams w 2004 roku.

W swoje role świetnie wcieliły się także Angourie Rice, Babe Woods i Avantika. Angourie wyraźnie ukazała przemiany zachodzące w Cady. Babe okazała się idealną Gretchen (uderzające podobieństwo do Lacey Chabert, czyli Gretchen z 2004 roku). Zagrała niesamowicie zwłaszcza w scenach, w których Regina była dla niej wredna. Avantika jako Karen nie była co prawda tak rozbrajająco urocza w swojej głupocie jak Amanda Seyfried, ale odegrała swoją rolę dobrze.

Ale „Mean Girls” to nie tylko role pierwszoplanowe. Gwiazdą drugiego planu była Busy Philipps, czyli mama Reginy. Po prostu rewelacja! Całą sobą zagrała panią George – cool mamę, która jest najlepszą przyjaciółką i powierniczką sekretów swojej córki i jej przyjaciółek.

Kolejną dobrą stroną produkcji była jego estetyka. „Mean Girls” to film przepełniony estetyką Y2K! To, co oglądaliśmy w 2004 powróciło w 2024 tylko lekko unowocześnione. Postaci remake’u w większości scen nosiły prawie identyczne ubrania jak w oryginalnych „Wrednych dziewczynach”. Podobnie jest ze scenografią. Remake ten sprawia, że trendy lat dwutysięcznych powróciły i po kosmetycznych przeróbkach są modne dwie dekady później! Fakt ten sprawia, że film może być powiewem nostalgii dla osób dorosłych, które w nastoletnich latach oglądały „Wredne dziewczyny” i jednocześnie to „Wredne dziewczyny” dla nowego pokolenia. Takie produkcje jak „Mean Girls” łączące nowe ze starym, przyciągające dwa pokolenia to zawsze coś niesamowitego!

Ostatnim pozytywnym aspektem filmu „Mean Girls” są oczywiście dialogi. Tina Fey, autorka scenariusza do oryginału i remake’u, do dobrze znanych, ikonicznych już kwestii, dodała nowe, zabawne linijki, które na pewno będą cytowane przez widzów. Nie zabrakło nawiązań do innych filmów, np. „Juno”.

Teraz przejdę do słabszych stron filmu. Zacznę od jego formy i tego, co się z nią wiąże piosenek. „Mean Girls” i musical to nie najlepsze pomysły. Piosenki były w dużej mierze wykrzyczane, nieprzyjemne. Jedynie utwory w wykonaniu Reneé Rapp oraz Angourie Rice były słuchalne i ładnie wykonane. Pomysł, żeby część wątków została wyśpiewana sprawił, że film strasznie się dłużył. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby po prostu opowiedzieć pewne rzeczy zamiast je zaśpiewać.

Okładka soundtracku „Mean Girls”
Okładka soundtracku „Mean Girls”

Druga rzecz, która według mnie nie wyszła najlepiej to scenariusz. Przez to, że postawiono na formę musicalową pewne wątki za bardzo były zapchane piosenkami, a co za tym idzie nie skupiono się na najistotniejszych rzeczach znanych z oryginału. Relacja Cady i Janis właściwie nie została zbudowana. Między dziewczynami nie było więzi i sceny, w których Jani miała pretensje do Cady wypadały bardzo agresywnie. To spowodowało, że postać Janis ani trochę nie wzbudzała sympatii.

W porównaniu do remake’u przesłanie „Mean Girls” nie wybrzmiało tak wyraźnie jako powinno. We „Wrednych dziewczynach” wprost powiedziano jak młode dziewczyny traktują siebie nawzajem – na pewno wszyscy przypominają sobie teraz przemowę panny Norbury (w tej roli scenarzystka obu filmów, Tina Fey) o tym, że nastolatki powinny się wzajemnie wspierać, nie obrażać. W „Mean Girls” tej sceny zabrakło, co uważam za największy minus.

To by było wszystko, jeśli chodzi o pozytywy i negatywy tego filmu – czas na ocenę ogólną. A więc podsumowując, „Mean Girls” to: całkiem dobry remake, który nie przebija oryginału; niekoniecznie udany musical; naprawdę niezły film, czyli 6/10 w skali Filmweba. Nowe „Wredne dziewczyny” są warte obejrzenia chociażby dla porównania z oryginałem oraz zobaczenia czy w świecie nastolatek zaszły szczególne zmiany przez 20 lat i jakie są to zmiany.

Miłego oglądania i omawiania filmu po powrocie z kina!

Tekst: Matylda Motyl

Zobacz też: Powieść Johna Greena „Żółwie aż do końca” w drodze na ekran

Powieść Johna Greena „Żółwie aż do końca” w drodze na ekran

5/5 - (2 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News