TOP 7: Najgorsze ekranizacje lektur szkolnych

akademia pana kleksa (ekranizacje lektur szkolnych)

Witaj, szkoło! Tłumy dzieci i nastolatków wraca do swoich placówek oświatowych, żeby chłonąć wiedzę, szarpać Alę za warkocze i zmagać się z kolejnymi nudnymi lekturami. Oczywiście czasami można przeczytać streszczenie albo obejrzeć film, ale… to drugie nie zawsze wychodzi, bo ekranizacje lektur szkolnych trzymają naprawdę różny poziom.

Zapraszamy na zestawienie najgorszych ekranizacji kultowych lektur. Ostrzegamy tylko, że nie wszyscy mogą się zgodzić z niektórymi pozycjami. Z góry sorry!

NAJGORSZE EKRANIZACJE LEKTUR SZKOLNYCH

7. SYZYFOWE PRACE (2000)

Produkcję Pawła Komorowskiego kojarzymy przede wszystkim z poruszającej, niezwykle patetycznej sceny recytacji Reduty Ordona. Problem polega na tym, że to w praktyce… jeden z niewielu angażujących momentów Syzyfowych prac.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


Jeśli chodzi o ekranizacje lektur szkolnych, Syzyfowe prace może nie są najgorszą propozycją, ale ma wiele za uszami. Przede wszystkim jest to film przeraźliwie nudny, kiepsko zagrany i technicznie odbiegający od standardów przełomu tysiącleci. Dobrze, że trwa tylko nieco więcej niż pół godziny.

6. ZEMSTA (2002)

Trochę boimy się naruszyć pewne świętości, ale spójrzmy prawdzie w oczy: Zemsta, poza świetnym Romanem Polańskim w roli Papkina i Katarzyną Figurą w roli Podstoliny, nie oferuje nam zbyt wiele. Choć nie sposób nie szanować dorobku Andrzeja Wajdy, to zdarzały mu się filmy zwyczajnie pozbawione wyrazu – i ta produkcja właśnie taka jest.

Filmowa Zemsta to bardzo poprawna adaptacja, która niektóre sceny z dzieła Fredry odwzorowuje bardzo wiernie. Cierpi jednak na powszechną przypadłość gatunku, jakim są ekranizacje lektur szkolnych, a więc próżno szukać tu polotu, zaskoczeń czy prób zaangażowania widza w poszczególne sceny. To jeden z tych filmów, które doskonale się sprawdzają, kiedy lecą w tle w trakcie niedzielnego obiadu z rodziną.

5. O PSIE, KTÓRY JEŹDZIŁ KOLEJĄ (2023)

Najnowszy film w tym zestawieniu – jesteśmy świeżo po premierze i możemy śmiało nazwać tę ekranizację… dziwną. Twórcy zapowiadali, że – w przeciwieństwie do książkowego pierwowzoru – możemy spodziewać się dobrego zakończenia. I fajnie, nie ma nic złego w takiej grze formą i fabułą, o ile pozostałe aspekty dzieła jakoś ze sobą współgrają.

A tutaj niewiele ze sobą współgra – mamy ugrzecznioną, familijną wersję historii Lampo, marną grę aktorską, ogólną cukierkowość i… kryptoreklamę PKP? Serio?!

4. CHŁOPI (1973)

Polskie ekranizacje lektur szkolnych trochę zbyt często boją się opuścić pewnej formy i starają się przenieść poszczególne wydarzenia na ekran w zasadzie jeden do jednego – a trzeba pamiętać, że nie zawsze jest to dobry pomysł.

Chłopi trwają prawie trzy godziny i chyba nie musimy wspominać, że jest to nieco zbyt dużo. Poszczególne sceny ciągną się niemiłosiernie, nie zachwycają, całość jest zagrana jak w teatrzyku szkolnym, a o technikaliach szkoda gadać (nawet jak na PRL-owskie lata 70.). W tym przypadku więcej frajdy będziemy mieć z przeczytania powieści Reymonta.

3. AKADEMIA PANA KLEKSA (1983)

To dopiero naruszenie świętości, co? Choć w latach 80. film zachwycał swoją pstrokatością i baśniowością, to obecnie… niepokoi. I to bardzo niepokoi. Dorosły mężczyzna podziwiający nagie dzieci kąpiące się w fontannie, szpak, który był kiedyś człowiekiem, humanoidalne wilki, szemrany golarz Filip i jego dziwny wynalazek – można wymieniać i wymieniać.

Na szczęście nadchodzi nowa ekranizacja Akademii Pana Kleksa w reżyserii Macieja Kawulskiego, która być może przekaże tę historię w nieco bardziej przystępny sposób. Na przykład tak, żeby nie przerażać dzieci.

2. FERDYDURKE (1991)

Jerzy Skolimowski zwykle imponuje swoją wrażliwością względem kina (i tym, że wystąpił u boku Scarlett Johansson w Avengersach), ale 1991 rok raczej nie należał do niego. Na obronę reżysera warto zaznaczyć, że Ferdydurke to mało filmowa historia i żeby ją dobrze zekranizować, trzebaby się bardzo napocić.

Skolimowski się zapewne napocił, ale choć kreacje bohaterów są intrygujące, a niektóre sceny mogą pozytywnie zaskoczyć, to tak ogólnie mamy do czynienia z filmem, który przypomina amatorskie studenckie produkcje (tylko w długim metrażu). A szkoda!

1. BALLADYNA (2009)

Jeśli chodzi o pokraczne ekranizacje lektur szkolnych, Balladyna zasługuje na największą krytykę. Przeniesienie historii do czasów współczesnych to absolutnie nic złego, ale sposób, w jaki zrobili to twórcy, pozostawia wiele do życzenia.

Mamy tutaj scenariusz z większą ilością dziur, niż jest to powszechnie akceptowalne, fatalną grę aktorską, niezrozumiałe zabiegi stylistyczne, a wisienką na tej misce rozgotowanej kaszy jest występ Faye Dunaway (aktorki znanej chociażby z Bonnie i Clyde’a), która… została paskudnie zdubbingowana. Tragedia!

Zobacz także: Chłopi – nadchodzi malowany film twórców Twojego Vincenta

Chłopi – nadchodzi malowany film twórców Twojego Vincenta

5/5 - (3 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News