Stylowe mścicielki w „Zróbmy zemstę” [recenzja]

Stylowe mścicielki w „Zróbmy zemstę” [recenzja]
Kadr z filmu „Zróbmy zemstę”, źródło: natemat.pl

16 września 2022 roku odbyła się premiera produkcji oryginalnej Netflix zatytułowanej „Zróbmy zemstę” – prawdziwej perełki pośród wszystkich filmów młodzieżowych na tym serwisie! Zarówno krytycy jak i użytkownicy platformy są zaskoczeni oraz zachwyceni. Czy „Zróbmy zemstę” faktycznie zachwyca i warto obejrzeć ten film? Wszystko w poniższej recenzji, ale ostrzegam – może zawierać spoilery!

„Zróbmy zemstę” – krótki wstęp do filmu

„Zróbmy zemstę”, w reżyserii Jennifer Kaytin Robinson, to czarna komedia (z elementami thrillera!) dla młodzieży, która powstała z inspiracji dreszczowcem „Nieznajomi z pociągu” mistrza suspensu – Alfreda Hitchcocka.

Stylowe mścicielki w „Zróbmy zemstę” [recenzja]
Plakat „Zróbmy zemstę”

Z filmów jak i z własnego doświadczenia wiadomo, że liceum może być prawdziwym piekłem, a nastoletnie dziewczyny potrafią być naprawdę okropne. Ale czasem w najmniej oczekiwanym momencie można tam znaleźć bratnią duszę.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


Drea (idealnie dopasowana do roli Camila Mendes) to królowa Rosehill Country Day High School, która do wszystkiego doszła sama. Ma kochającego chłopaka, przyjaźni się z najpopularniejszymi uczniami, tylko krok dzieli ją od studiów na Yale.

Eleanor (w którą wciela się, rewelacyjna jak zawsze, Maya Hawke) to wyrzutek, nikt nie zwraca na nią uwagi, chodzi do terapeutki, a jej jedynym przyjacielem jest urocza jaszczurka. Dziewczyna po wakacjach przenosi się do liceum Drei.

Pewnego dnia Drea i Eleanor spotykają się na letnim obozie tenisowym, mimo że są z dwóch kompletnie innych światów szybko znajdują wspólny język. Do tego łączy je wspólny cel – rządza zemsty. Czy dwie zranione nastolatki są zdolne do zmiany liceum w jeszcze większe piekło? Czy są w stanie pogrążyć nawzajem swoich wrogów? Czy można zaufać nieznajomej? I… czy w czasie zemsty jest miejsce na przyjaźń? Odpowiedzi na te pytania niewątpliwie zaskoczą każdego widza!

„Zróbmy zemstę” – recenzja

„Zróbmy zemstę” to film pełnometrażowy trwający prawie dwie godziny, w którym nie ma ani jednej zmarnowanej minuty – każda scena wzbudza skrajne emocje (od sympatii do nienawiści; najpierw wywołuje śmiech, a zaraz potem wściekłość), stopniowo buduje napięcie i, oczywiście, prowadzi do prawdziwie zaskakującego finału serwując po drodze niespodziewane plot twisty.

Widz od pierwszych minut zostaje wrzucony w akcję, a następnie wciągnięty w niesamowicie skonstruowaną intrygę. Wszystko wzbudza zaciekawienie oraz skłania do pytań: „Skoro na samym początku wydarzyło się tak wiele, a do tego w tak krótkim czasie, to co będzie dalej i jak to się wszystko skończy?!”. Rzeczywiście, akcja nabiera szybkiego tempa zaraz po pierwszej kluczowej scenie, jednak nie powoduje to niedopowiedzeń czy tzw. „dziur fabularnych”,  a po seansie (obowiązkowo obejrzyjcie sceny w trakcie napisów!) widz zastanawia się kiedy mięło to 118 minut.

W „Zróbmy zemstę” mamy wszystkie najlepsze elementy charakteryzujące filmy młodzieżowe – liceum, uczennice i uczniów w mundurkach, wyraziste podziały na grupy. Jest bardzo kolorowo i modnie, co sprawia, że szkoła wdaje się lekko przerysowaną instytucją, a nauka schodzi na dalszy plan. Film jest tak nasączony klimatem końca lat 80. – początku lat 90., że aż brakowało tam muzyki z tamtego okresu. Utwory Madonny bez wątpienia wpasowałyby się perfekcyjnie.

Pisząc o „Zróbmy zemstę” nie można pominąć genialnych plot twistów, dlatego uwaga, w dalszej części pojawią się spoilery. Przez pierwszą połowę filmu widz mocno kibicuje bohaterkom w osiągnięciu celów, lubi je, przeżywa wszystko tak intensywnie jak one, cieszy się z przyjaźni dziewczyn i jest nieświadomy tego, co ma nadejść.

Wtedy okazuje się, że osoba oglądająca film straciła czujność i pominęła kilka tropów subtelnie wskazywanych przez reżyserkę, a także fakt, że Maya Hawke jest wspaniałą aktorką, bo wszystkie plot twisty dotyczą właśnie postaci Eleanor. Pod pozorami odrzuconej przez wszystkich dziewczyny skrywała psychopatyczną naturę i zrobiła zemstę w zemście. Najpierw na Drei, czyli pierwszej sympatii, która zraniła jej uczucia w przeszłości; potem na byłym chłopaku Drei podczas finałowej imprezy. Eleanor od początku była nieodgadniona, a w ostatnich scenach stworzyła napięcie nie do wytrzymania. Gdy widz myślał, że Eleanor za chwilę pogrąży Dreę okazuje się, że jednak była wierna ich wspólnemu paktowi zrobienia zemsty do samego końca i jednak wybrała mieć ją za przyjaciółkę niż wroga.

Jednak „Zróbmy zemstę” to nie tylko genialne odtwórczynie ról głównych, czyli Camila Mendes i Maya Hawke. Warto zwrócić uwagę na popisy aktorskie Sophie Turner w kilku scenach oraz na przesympatyczną postać Gabbi, w którą wciela Talia Ryder. Te dwie aktorki drugiego planu naprawdę przyciągnęły uwagę!

„Zróbmy zemstę” to jeden z fajniejszych filmów młodzieżowych ostatnich lat. Wywołuje całe spektrum emocji, wbija w fotel i, przede wszystkim, wciąga. To nie tylko świetnie zrealizowana czarna komedia o stylowych mścicielkach, ale i produkcja o tym, że moc przyjaźni jest większa niż nienawiści. Bez wahania polecam seans każdemu – dobra zabawa z dreszczykiem gwarantowana! Z pewnością spodoba się wszystkim fanom fantastycznego „Śmiertelnego zauroczenia” z 1988 roku.

Tekst: M. M.

Zobacz też: Słodko-gorzki finał serii Locke & Key [recenzja]

Słodko-gorzki finał serii Locke & Key [recenzja]

Zobacz też: InPost Fresh – zakupy w aplikacji z dostawą

InPost Fresh – zakupy w aplikacji z dostawą

5/5 - (5 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News