Środa jest jak stacja metra oddalona 800 metrów od domu. Na początku myślisz, że to niedaleko. Ale po trwającym wieczność marszu w deszczu mijasz tabliczkę z napisem „M 450 metrów” i przestajesz się łudzić, że mieszkasz tuż przy stacji.
Jakim dniem jest środa?
Teoretycznie można oddać środzie, że nie jest z nią tak źle jak z niedzielą. Ta jest dniem kompletnie bezużytecznym i pozbawionym sensu. Przecież kiedy mówimy, że czekamy na weekend, to nikt przy zdrowych zmysłach nie myśli o niedzieli. Analogicznie jest w tym przypadku. Ile razy słyszeliście w swoim życiu tekst: „o Jezu, jak dobrze, że już środa!” ? Idę o zakład, że maksymalnie 5, ostatnio we wczesnym liceum i tylko dlatego, że fizyka była w poniedziałki i wtorki. To jednak tylko część prawdy: niedziela przynajmniej wkurza jakąś część ludzi, a co robi środa? Bardzo dobre pytanie.
Dlaczego środa jest najgorszym dniem tygodnia?
Powiedzmy to sobie szczerze: środa to dramat, a nie dzień. Gdyby miała być postacią, zyskałaby twarz Edwarda Nortona z „Fight Clubu”. Niby wszystko spoko, tylko potem nadchodzi ten moment, kiedy naprzeciwko ciebie staje Brad Pitt i właściwie nie ma już o czym rozmawiać. Potencjał środy jest tak przytłaczający, że dobrze ilustruje go ewolucja pomysłu na ten tekst. Na poziomie leadu wydawał się niesamowity, ale w miarę kolejnych akapitów okazywało się, że wszystko da się właściwie zamknąć w pojedynczym „meh”.
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
Wyobraźcie sobie sytuację: idziecie na imprezę z grupą znajomych, wśród których są wszystkie te postaci, jakie znacie z amerykańskich seriali. Poczciwy kolega, który zawsze zajmie miejsce w kolejce i przypilnuje piwa, koleżanka zołza, która powie na całą salę, że w życiu nie była w większej dziurze, człowiek-maskotka, poprawiający wszystkim humor i „ten typ, którego nikt nie zapamiętuje”. I wcale nie dlatego, że siedzi w kącie i samotnie pije drinka, co jakiś czas scrollując feeda na Facebooku. To jest koleś, który mógłby opowiedzieć żart roznoszący się jak viral albo umówić się na randkę z prezydentówną. Poproszeni o jego opis i tak powiecie: „miły i sympatyczny”. No, może jeszcze fajny.
Środa jest średnia
Nawet YouTube podpowiada dziś piosenki poniżej średniej, chociaż bez większego wysiłku trafia w gusta poniedziałkowe czy piątkowe. Środa to takie 5/10. Idealnie pośrodku niczego. Zdanie „ni ziębi, ni grzeje” musiało powstać właśnie tego dnia. Przypominacie sobie jakąś życiową tragedię albo wielkie wydarzenie, które nastąpiło w środku tygodnia? Ja mam ją np. w dacie urodzin, ale w rubryce „osiągnięcia” nie wpisuje niczego spektakularnego. Środa-środek-średnio. Nie trzeba być językoznawcą, żeby zauważyć, że to nie przypadek.
Dobrzy ludzie chcieli kiedyś spopularyzować powiedzenie „środa mały piątek”, ale o sukcesie tego przedsięwzięcia niech świadczy fakt, że zamiast „mały” można tam wpisać „prawie”, a ono jak wiadomo robi różnicę, więc jedyne co nas czeka w środę poza rozczarowaniem to towarzyska klęska.
Ulubione zdanie wszystkich pesymistów brzmi „lepiej już było”, które w sytuacjach krytycznych potrafi udawać przemyślaną i oryginalną puentę. Tę z tego tekstu sponsoruje środa. Tak więc do zobaczenia w piątek.
Tekst: Basia Tłuczek