Zapowiada się przezabawna komedia o świecie, w którym wszyscy walczą o popularność. Tu nie chodzi o bycie zwykłym atencjuszem, którym jest każdy z nas. Ba, jesteśmy nawet influencerami w domu, w pracy i wśród znajomych, a przynajmniej o tym fantazjujemy w mniej lub bardziej uświadomiony sposób. Jednak tutaj bohaterka ma mocno pod górkę, bo jej własny chłopak zyskuje większy od niej fejm… A ty do czego byś się posunął by odzyskać należną pozycję?
“Chora na siebie” to norweska komedia pokazująca w krzywym zwierciadle ludzi obsesyjnie dążących do sławy, do bycia na świeczniku i w centrum uwagi. Reżyser celnie punktuje współczesnych celebrytów, kulturę oszustwa i autodestrukcyjną fiksację na życiu w sieci.
Czarna komedia “Chora na siebie” swoją światową premierę miała na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes gdzie została uznana przez krytyków najlepszą komedią. Reżyser przedstawił w filmie obraz współczesnego świata i przerażająco narcystycznych, zapatrzonych w siebie ludzi, którzy są w stanie zrobić najdziwniejsze rzeczy żeby mieć swoje pięć minut sławy.
Sytuacje w jakich pokazani są główni bohaterowie, ich relacje oraz zachowania, zostały specjalnie mocno przerysowane. Dzięki temu powstała inteligentna tragikomedia, która w humorystyczny sposób mówi o degeneracji współczesnego świata.
Główna bohaterka Signe, w tej roli rewelacyjna Kristine Kujath Thorp, jest uzależniona od zwracania na siebie uwagi w każdy możliwy sposób: kłamie, manipuluje, udaje, jest w stanie nawet się oszpecić. Wszystko po to, żeby być w centrum zainteresowania.
Czego się nie robi dla miłości?
Kiedy jej równie narcystyczny chłopak zyskuje swoje pięć minut sławy, Signe czując się odstawiona na boczny tor postanawia zawalczyć o ponowną uwagę. Natrafiając na Twitterze na artykuł o leku powodującym tajemniczą chorobę skóry wpada na szatański plan. Kupuje specyfik i zaczyna go brać w dużych ilościach, aby się rozchorować.
Na początku Signe dostaje to, czego chciała. Jest w centrum uwagi. Robi się o niej głośno w całym kraju, a ona staje się sławna i rozchwytywana. Jest jednak tak zaślepiona światłem swojego „sukcesu”, że nie widzi, że jest wykorzystywana, a nadużywanie leków może doprowadzić ją do śmierci. Czym jednak jest odrobina cierpienia w porównaniu ze współczuciem oraz uwagą, które znowu może w pełni na sobie skupiać?
Czarna komedia “Chora na siebie” w kinach już od 3 lutego.