Czy filmy lepsze od książek istnieją? 7 przykładów

Czy filmy lepsze od książek istnieją 7 przykładów.
Kadr z filmu „Drive”, źródło zdjęcia: Rotten Tomatoes

Czy filmy lepsze od książek istnieją? – to pytanie, które zazwyczaj zanika pod wpływem licznych dyskusji o tym, że książki zawsze są o wiele lepsze od swoich ekranizacji. Ale odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Tak, istnieją filmy lepsze od książek, a na poparcie tej tezy zachęcamy do zapoznania się z poniższą listą siedmiu przykładów filmów lepszych (w dużym bądź małym stopniu) od swoich książkowych pierwowzorów z krótkim uzasadnieniem.

1. Drive (2011) reż. Nicolas Wind Refn

Bezimienny kierowca (Ryan Gosling) mieszka w wynajętym mieszkaniu i pracuje w warsztacie samochodowym, a także jako kaskader filmowy. Nocami pomaga przestępcom uciec z miejsca zbrodni. Nigdy nie pracuje dla tej samej osoby dwa razy i daje tylko pięć minut na rabunek – po upływie tego czasu mogą liczyć już tylko na siebie. Pewnego dnia poznaje Irene (Carey Mulligan) i jej syna (Kaden Leos) – sąsiadów. Niebawem mąż Irene, Standard (Oscar Isaac), wychodzi z więzienia. Zadłużył się na kilkanaście tysięcy dolarów – jeśli nie odda długu, ktoś skrzywdzi jego rodzinę. Kierowca postanawia pomóc nowemu znajomemu.

netflix

Oferta pracy w HIRO

Lubisz tematy związane z muzyką, filmem, modą i chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


netflix

„Drive” to najlepszy przykład, że filmy lepsze od książek istnieją. Powstał na podstawie powieści Jamesa Sallisa i jest o wiele, wiele fajniejszy niż swój pierwowzór. Dlaczego? Film jest wciągający, niesamowicie nakręcony, wywołujący zachwyt. Książka mimo tego, że jest krótka nudzi czytelnika. Nie ma również tego, dzięki czemu filmowa historia Kierowcy jest tak dobra, czyli soundtracku. Brakuje w niej również najlepszych scen, które możemy oglądać na ekranie dzięki scenarzyście filmu (Hossein Amini), m. in. sceny w windzie. A więc oglądajcie „Drive”, ale nie czytajcie „Drive”.

2. Ptaki (1963) reż. Alfred Hitchcock

San Francisco. Melanie Daniels (Tippi Hedren) spotyka w sklepie zoologicznym młodego prawnika Mitcha Brennera (Rod Taylor). Ich przypadkowa rozmowa intryguje Melanie do tego stopnia, że postanawia sprawdzić, kim jest i gdzie mieszka tajemniczy nieznajomy. Pod wpływem impulsu zamawia dla niego papużki nierozłączki, które Mitch chciał kupić młodszej siostrze Kathy (Veronica Cartwright) na urodziny. Melanie wiezie klatkę do nadmorskiej miejscowości Bodega Bay, gdzie Brenner spędza każdy weekend z matką (Jessica Tandy) i siostrą. Wkrótce po przyjeździe Melanie zostaje zaatakowana przez mewę…

Scenariusz filmu został oparty na opowiadaniu Daphne du Maurier. Dlaczego film jest lepszy? Ponieważ trzyma w napięciu, a losy bohaterów śledzi się z zapartym tchem. Postaci są wyraziste, a tajemnica zachowania ptaków znajduje swoje wyjaśnienie w finale. W opowiadaniu niestety tego wszystkiego brakowało – początek historii czyta się z zainteresowaniem, ale ciąg dalszy rozczarowuje. Warto tu wspomnieć, że Hitchcock osobiście nie przepadał za książkami du Maurier i uważał swoje filmy lepsze od książek jej autorstwa.

3. Serena (2014) reż. Susanne Bier

Karolina Północna, lata 30. XX wieku. Przedsiębiorca George Pemberton (Bradley Cooper) rozwija imperium składów drewna. Interesy idą ze zmiennym szczęściem. Ze względu na wielki kryzys ziemia traci wartość. Wtedy George poznaje i poślubia piękną Serenę (Jennifer Lawrence), córkę dawnego potentata handlu drewnem, która okazuje się przedsiębiorczą kobietą o silnej osobowości. Stanowią dobraną parę, konsekwentnie realizującą wspólne plany i ambicje. Ich szczęście zaburzają narodziny nieślubnego syna Pembertona. Serena nie zamierza pogodzić się z takim stanem rzeczy.

„Serena” Susanne Bier to film idealny – kipi od emocji, ukazuje portret silnej, intrygującej kobiety, z mocnym zakończeniem. Z kolei „Serena” Rona Rusha to momentami ciągnąca się w nieskończoność książka o przydługich opisach dotyczących drewnianego imperium. Film jest zdecydowanie lepszy i pozostaje na długo w myślach odbiory, natomiast o książce można dość szybko zapomnieć mimo jej objętości.

4. Tamte dni, tamte noce (2017) reż. Luca Guadagnino

Lato 1983 roku, gdzieś we Włoszech – Elio Perlman (Timothée Chalamet), błyskotliwy siedemnastolatek spędza wakacje w XVII-wiecznej rodzinnej willi w towarzystwie ojca, szanowanego profesora specjalizującego się w greko-romańskiej kulturze, oraz matki, tłumaczki, która uczy chłopaka rozkoszować się kulturą i przyrodą Włoch. Elio spędza czas komponując i grając muzykę klasyczną, czytając i flirtując ze swą przyjaciółką. Pewnego wakacyjnego dnia, jak co roku, do willi przyjeżdża stypendysta – Oliver (Armie Hammer), młody Amerykanin pracujący z ojcem Elia nad swoim doktoratem. Elio i Oliver, z początku niechętnie do siebie nastawieni, zaczynają coś do siebie czuć. To lato zapamiętają na zawsze.

Film, w przeciwieństwie do książki, w piękny sposób oddaje włoski klimat, w którym osadzona została opowieść. To tylko jeden z powodów, dlaczego góruje nad książką. André Acimana odnosi się bardzo często do filozofii, co sprawa, że lektura może sprawiać trudności czy nawet stać się ciężka. Poza tym autor skupia się na aspektach relacji Elia i Olivera, które jednak powinny pozostać tajemnicą dla odbiory. Film Guadagnino jest lepszy ze względu na to, że przedstawia wszystko w pełni zrozumiały sposób, a relację bohaterów prezentuje bardzo naturalnie za pomocą różnych jej etapów oraz granicznych emocji.

5. Carol (2015) reż. Todd Haynes

„Carol” opowiada historię zakazanej miłości w latach 50. Dziewiętnastoletnia Teresa (Rooney Mara) pracuje w luksusowym domu towarowym. Skrycie marzy o pracy fotografki i próbuje poczuć się lepiej w związku, w którym nie jest do końca szczęśliwa. Podczas gorączki świątecznych zakupów przypadkowo poznaje Carol (Cate Blanchett)  – niezwykłą kobietę, uwięzioną w małżeństwie bez miłości, jednak pełną lęków o utratę opieki nad ukochaną córeczką i obaw związanych z porzuceniem dotychczasowego życia. Od pierwszej rozmowy rodzi się między nimi fascynacja, która szybko przeradza się w uczucie silniejsze niż nakazy obyczajowe epoki, w której żyją. Spotkanie tych dwóch kobiet odmieni ich życie na zawsze, jednak cena za chwile szczęścia będzie naprawdę wysoka.

Film Todda Haynesa jest lepszy od powieści Patricii Highsmith ze względu na zmysłową, pełną delikatności atmosferę. W znacznie bardziej dogłębny sposób ukazuje rozwój relacji Teresy i Carol. Proza Highsmith była w głównej mierze wewnętrznymi monologami młodej Teresy, w których można było się chwilami pogubić, natomiast w filmie są prawdziwe emocje oddziałujące na odbiorcę.

6. Totalna magia (1998) reż. Griffin Dunne

Na kobietach z rodziny Owensów ciąży przekazywana z pokolenia na pokolenie klątwa – każdy mężczyzna, którego z wzajemnością pokochają umrze. Tak też stało się z ojcem Sally (Sandra Bullock) i Gillian (Nicole Kidman). Po jego śmierci matka dziewczynek także umiera, a siostry trafiają pod opiekę swoich ciotek – czarownic, które uczą je magii i rzucania zaklęć.

Lata mijają. Z małych dziewczynek wyrastają kochające się nawzajem, młode kobiety. Gillian wyjeżdża z ukochanym, a Sally marzy o normalnym życiu. Wkrótce poznaje swojego przyszłego męża i rodzi dwie śliczne córeczki. Jednak sielanka nie trwa wiecznie przez klątwę. Owdowiała Sally przenosi się wraz z córkami do domu ciotek. Tymczasem przebojowa Gillian próbuje wyrwać się z toksycznego związku. Bez wahania dzwoni po pomoc do siostry. Czarownice przypadkiem uśmiercają mężczyznę, a sprawę jego zniknięcia zaczyna badać policjant przypominający Sally zaklęcie z dzieciństwa.

Powieść Alice Hoffman jest dobra, czyta się ją naprawdę przyjemnie. Ale film Griffina Dunne’a przenosi widza do świata sióstr Owens w znacznie bardziej magiczny sposób. W przypadku „Totalnej magii” film jest lepszy, ponieważ w piękny sposób wydobywa to, co w książce było zaledwie zarysowane, czyli dorastanie jako czarownice, klątwę ciążąca na Owensównach, czarny oraz siostrzaną miłość, która w tej opowieści jest największą magią. W przeciwieństwie do książki film nie ma momentów, które czynią go przewidywalną obyczajówką. Poza tym „Totalna magia” jako film jest określany jako jedna z najlepszych produkcji o magii i czarownicach – za takie miano po prostu musi być lepszy od książki, którą przyćmiewają kolejne tomy.

7. Zanim zasnę (2014) reż. Rowan Joffé

Christine (Nicole Kidman) codziennie budzi się, nie pamiętając, kim jest, i nie potrafiąc przypomnieć sobie żadnych faktów z przeszłości. Będąca efektem wypadku samochodowego sprzed lat amnezja sprawia, że jest uzależniona od otaczającego ją troską męża (Colin Firth). Christine zupełnie nie pamięta, co się wydarzyło w jej życiu, ani co robiła poprzedniego dnia. Jej przypadkiem zajmuje się neuropsycholog dr Mike Nasch (Mark Strong), który zaleca pacjentce nagrywanie swoich codziennych przeżyć i myśli, by potem mogła wszystko odtwarzać każdego ranka. Ostrzega ją, by trzymała kamerę w okryciu przed Benem. Powoli wychodzą na jaw prawdziwe wydarzenia z przeszłości Christine i prawdziwa przyczyna jej kłopotów z pamięcią.

Fabuła „Zanim zasnę” o wiele lepiej sprawdza się jako film ze względu na dużą ilość flashbacków. S. J. Watson wymyślił interesującą historię, jednak „Zanim zasnę” jako książka nie jest aż tak trzymająca w napięciu czy przejrzysta jak film nakręcony na jej podstawie przez Rowana Joffego. Poza tym pojawienie się w obsadzie Nicole Kidman praktycznie zawsze gwarantuje filmy lepsze od książek.

Tekst: Matylda Motyl

Zobacz też: 4 książkowe inspiracje filmów, które nakręcił David Lynch

4 książkowe inspiracje filmów, które nakręcił David Lynch

5/5 - (4 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News