Nie ma Bonda bez wypasionej fury, fajnych dziewczyn i piosenki. Nawet dziś, gdy moda na promujące dany obraz utwory jakoś zanikła, każdy kolejny kinowy Bond musi być zapowiedziany singlem. Przedstawiamy Wam najlepsze bondowskie przeboje wszech czasów.
10. Tina Turner „Goldeneye”
Z filmu: „Goldeneye” (1995)
Bum! Bach! Jebs! „Goldeneye” rozkręca się powoli, ale finałowy wjazd orkiestry pod powtarzającą tytuł piosenki Tinę Turner robi do dziś niesamowite wrażenie. To piosenka lepsza niż sam film, mroczna, elegancka, dysponująca świetnym tekstem („See him move through smoke and mirrors, feel his presence in the crowd, other girls they gather around him, if I had him I wouldn’t let him out” – a przecież obie zwrotki składają się z podobnych kwiatków). I oczywiście wspaniały wokal legendarnej Babci Tiny, mocno trzymający za twarz jej bodaj ostatni naprawdę duży przebój.
9. Tom Jones „Thunderball”
Z filmu: „Operacja Piorun” (1965)
Tu z kolei orkiestra daje ognia już od pierwszych sekund. I bardzo dobrze, bo to właśnie patetyczne brzmienia były mocną częścią sukcesu pierwszych i chyba najbardziej lubianych do dziś soundtracków z filmowych przygód Bonda. A jak w „Thunderball” pięknie współgrają z wokalem Jonesa! Posłuchajcie choćby samej końcówki, gdzie smyczki rozcinają wers „So he strikes like Thunderball” na dwie części.
8. Duran Duran „A View To A Kill”
Z filmu: „Zabójczy widok” (1985)
Małolaty były zachwycone, ale bondowscy puryści zgrzytali zębami, wszak new wave’owe klawisze nie każdemu kojarzyły się ze staroświecką elegancją agenta Jej Królewskiej Mości. To jeden z odważniejszych hitów z metką 007, który – jak się okazało – po latach broni się o wiele lepiej niż promowany przezeń „Zabójczy widok”…
7. Sheena Easton „For Your Eyes Only”
Z filmu: „Tylko dla twoich oczu” (1981)
To trochę nienormalne mieć 22 lata i nagrywać przebój do nowego filmu o najsłynniejszym agencie świata. Szkotka Sheena Easton chyba niezbyt poradziła sobie z tak nagłym atakiem sławy, bo ten utwór do dziś jest jej największym hitem. Nieco cukierkowa, podniosła ballada zwiastowała wysyp podobnych filmowych cukierków, który zakończył się bodaj dopiero na „There You’ll Be” Faith Hill dokładnie 20 lat później. Ale kompozycja pierwsza klasa! A sama Sheena pojawiła się jeszcze w serialu „Miami Vice” w roli Caitlin, żony Sonny’ego Crocketta.
6. Shirley Bassey „Goldfinger”
Z filmu: „Goldfinger” (1964)
Kolejny przebój Jamesa Bonda nagrany według sprawdzonego schematu: mocne tąpnięcie na początek i koniec kontra spokojniejsze zwrotki. Według większości bondologów to najlepsza ze wszystkich piosenek promujących 007. Mocny, świdrujący głos Bassey plus egzotyczna ornamentyka z charakterystycznym motywem na finał – to musiało zadziałać. Sama artystka z agentem kojarzona jest jak mało kto, w końcu zaśpiewała piosenki do aż trzech filmów o Bondzie.
5. Garbage „The World Is Not Enough”
Z filmu: „Świat to za mało” (1999)
Bodaj najciekawsza część z Brosnanem i zdecydowanie najlepszy Bond-przebój ostatnich kilkudziesięciu lat. Zimny, ponury, z monumentalnym i za nic niemogącym wyjść z głowy refrenem. Garbage podeszli do tematu z szacunkiem dla klasyka, ale przy tym śmiało zinterpretowali stare bondowskie hity na nowo. I wygrali – to chyba najelegantszy ze znanych mi hitów 007. Szkoda, że zamknął on przy okazji najbardziej twórczy okres w historii szkockiej kapeli.
4. Nancy Sinatra „You Only Live Twice”
Z filmu: „Żyje się tylko dwa razy” (1967)
To jeden z moich ulubionych bondowskich motywów przewodnich. Zresztą chyba nie tylko moich – posłuchajcie sobie najpierw „You Only Live Twice”, a potem hitu „Millennium” Robbie’ego Williamsa. Podobne? Mówi się, że Nancy Sinatra była przerażona wizją zaśpiewania kolejnego hitu do filmu o Bondzie po Shirley Bassey i Tomie Jonesie. Jak dla mnie poradziła sobie dużo lepiej niż jej poprzednicy, choć słuchacze nie podzielali mojego zdania. Utwór nie stał się popularny, ale dziś jest wymieniany jednym tchem wśród innych Bond-przebojów.
3. Paul McCartney & The Wings „Live And Let Die”
Z filmu: „Żyj i pozwól umrzeć” (1973)
Co tam się dzieje! Na przestrzeni trzech minut nastrój i tempo zmieniają się jakieś siedem razy a wszystko jest tak dobre, spójne i mistrzowsko napisane, że pod koniec „Live And Let Die” słuchacz czuje się jak po jeździe w cyklonie. Anglia powinna traktować mózg Paula McCartneya jak chronione dobro narodowe. „Żyj i pozwól umrzeć” – ha, przez takie hity ten człowiek będzie żywy choćby do setnego odcinka przygód 007.
2. Shirley Bassey „Diamonds Are Forever”
Z filmu: „Diamenty są wieczne” (1971)
Bassey jest bardziej bondowska niż sam Bond. Ale ja uwielbiam ten numer nie za karkołomne wokalizy Walijki, ale przeszywający niepokój – czy to w kojącym smyczkowym refrenie, czy w pierwszej sekwencji cały czas czuć, że za chwilę coś się wydarzy. I faktycznie, kiedy do gry wkracza mocno przyspieszająca tempo gitara, wówczas wiedzcie, że coś się dzieje. No i to dzięki „Diamonds Are Forever” młodzi fani Kanye’ego Westa poznali starsze filmy z Jamesem Bondem.
1. Monty Norman / John Barry „James Bond Theme”
Z filmu: „Doktor No” (1962)
…ale nie tylko, bo ten jeden z najsłynniejszych filmowych motywów muzycznych świata pojawił się jeszcze w wielu innych Bondach. „James Bond Theme” to owoc pracy dwóch kompozytorów: Monty’ego Normana i Johna Barry’ego, o który zresztą obaj panowie mocno się pokłócili. Nad kultem wokół tego muzycznego tematu naprawdę nie trzeba się rozwodzić, wystarczy dodać, że za jego przeróbki brało się ponad 70 wykonawców, w tym tak egzotycznych jak metalowe Cannibal Corpse czy drum’n’bassowe Pendulum.
Tekst: Jacek Sobczyński
Zobacz też: David Bowie w latach 80. otrzymał propozycję zagrania w filmie z Jamesem Bondem
David Bowie w latach 80. otrzymał propozycję zagrania w filmie z Jamesem Bondem