Czy jest coś gorszego niż poranny odgłos budzika, gdy wydaje Wam się, że dopiero co zasnęliście? Sądzimy, że nie.
Praca jesienno-zimową porą jest szczególnie uciążliwa dla wszystkich. Zimne poranki, kiedy trzeba opuścić ciepłe łóżko, łamią serce. Mimo to wstajemy i idziemy do pracy. Ale czy na pewno wychodzi nam to na zdrowie?
Badacz snu (wspaniała praca) dr Paul Kelley, stwierdził, że deprywacja snu w okresie zimowym dotyczy szczególnie mieszkańców wschodnich regionów świata. A wszystko przez to, że zaczynają pracę za wcześnie. Jaki jest w takim razie złoty środek, a raczej złota godzina rozpoczęcia pracy? Dr Kelly twierdzi, że 10 rano jest idealną porą, a nawet dopiero 12:00.
Dorośli mieszkający na wschodzie, śpią średnio sześć i pół godziny. Oczywiście wszystko zależy od danego organizmu – niektórzy regenerują się szybciej niż inni, jednak specjalista od snu twierdzi, że bez względu na to, 8 godzin zapewnia pełną regenerację. Przesunięcie godziny rozpoczęcia dnia pracy ograniczyłoby niedobory snu i zwiększyło wydajność pracowników.
Pamiętajmy jednak, że przede wszystkim istotne jest wypracowanie wieczornej rutyny, która zapewni nam odpowiednią ilość snu. Idąc w środku tygodnia na całonocną imprezę, nawet jak zaczniecie pracę o 10:00, nadal będziecie niewyspani. Czasami warto, ale… sami wiecie, rozumiecie!