Stare kreskówki – kiedyś to było! [10 bajek, które pamiętamy]

stare kreskówki

Pamiętasz jakieś stare kreskówki? Oczywiście, że tak. My też pamiętamy – i wybraliśmy kilka z nich, aby zapłakać rzewnymi sentymentalnymi łzami, powspominać i rzucić boomerskim hasłem kiedyś to było. Bo było, i to jak!

Oczywiście teraz są jakieś animacje, ale jak wszyscy wiemy, to już nie to samo, panie, współczesne produkcje to nie to samo co stare kreskówki, panie, kiedyś to było, a teraz nie ma, wnusiu, nie odłączaj mi respiratora.

Stare kreskówki: Laboratorium Dextera (1996-2003)

W pewnym domu na amerykańskich przedmieściach znajduje się ogromne laboratorium prowadzone przez jednego naukowca – nastoletniego Dextera. O jego „pracy” wie tylko denerwująca siostra Dee Dee, zaś głównym antagonistą jest mroczny facet o mrocznej ksywie, ekhm, Mandark.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


No i tak to się kręci – Dee Dee ciągle przeszkadza Dexterowi w kolejnych naukowych odkryciach, a on sam wkurza się rozkosznym głosem Joanny Wizmur. Można śmiało uznać, że obecnie Laboratorium Dextera, jeśli chodzi o stare kreskówki, jest serialem kultowym, a przy okazji takim, który do tej pory ogląda się naprawdę nieźle. Względnie proste schematy jednak rządzą.

Atomówki (1998-2004)

Bajka, Bójka i Brawurka również na stałe zakorzeniły się w popkulturze. Nie może dziwić fakt, że kilka lat temu doczekaliśmy się nowej wersji Atomówek – ale dziś nie o niej, bo wolimy pisać o rzeczach jakościowych i godnych uwagi.

Opowieść o trzech odważnych dziewczynkach angażowała nas przede wszystkim z uwagi na wartką akcję oraz przesłanie, które doceniamy dopiero po latach – dziewczyny też mogą, też potrafią i też uratują świat, jeśli zajdzie taka potrzeba!

Scooby Doo (1969-1970)

W przypadku Scooby Doo hasło stare kreskówki nabiera nowego znaczenia – mamy do czynienia z dziełem w wieku naszych rodziców. Nie bez powodu jednak bajka ta wychowała więcej pokoleń, niż można by się było spodziewać w czasach premiery.

Przede wszystkim: pomimo pięćdziesiątki na karku nadal jest świetnej jakości. Animacja nie razi, a zagadki są przedstawione sprawnie nawet jak na standardy prostych bajek dla dzieci. Scenariusz, napięcie oraz różnorodność poszczególnych spraw to elementy, dzięki którym Scooby Doo oglądało się tak w latach 70., jak i w 90., a nawet obecnie.

Chojrak – tchórzliwy pies (1999-2002)

Wiele osób wspomina Chojraka jako naprawdę niepokojący serial. Postanowiłem ostatnio do niego wrócić, włączyłem jeden odcinek i… cóż, on jest naprawdę straszny. Obecnie może nieco dziwić fakt, że był transmitowany na Cartoon Network obok kreskówek typowo dla dzieciaków, ale, jak już ustaliliśmy, kiedyś to inne czasy byli.

Chojrak opowiada o tytułowym piesku, który mieszka z rodziną na środku niczego i nieustannie musi pokonywać swoje słabości, aby ratować swoich bliskich. Na ekranie pojawiają się dziwaczne kreatury, a twórcy na każdym kroku bombardują nas niepokojącymi zbliżeniami, mniej lub bardziej umyślnie kiczowatymi wstawkami i efektami, słowem – dzieje się dużo, a całość prezentuje się zaskakująco świetnie nawet teraz. No, tylko przeraża, autentycznie przeraża.

Ach, ten Andy! (2001-2007)

Propozycja dla nieco młodszych dziadów. Ach, ten Andy to, jeśli chodzi o stare kreskówki, istny elementarz kawalarstwa i sowizdrzalstwa. Choć obecnie, patrząc po latach, z pewnością chcielibyśmy uderzyć tytułowego Andrzeja, to jeszcze jakiś czas temu zachwycaliśmy się jego kolejnymi numerami.

Śmieszek Andy nieustannie pakuje się w kłopoty i musi z nich wybrnąć, a do dyspozycji ma kumpli, otwartą głowę pełną pomysłów oraz poczucie humoru odpowiednie dla dojrzewających nastolatków. Choć obecnie ogląda się to nieco dziwacznie, to trzeba pamiętać, że była to bajka skierowana bezpośrednio do dzieciaków i brakuje tu uniwersalności (bo np. Dextera czy Scooby Doo ogląda się świetnie nawet dziś).

BEN 10 (2005-2008)

Obecność tej pozycji z pewnością prowokuje do dyskusji na temat tego, czym tak naprawdę są stare kreskówki – i należy dojść do jedynego słusznego wniosku, że każdy definiuje to stare po swojemu. Ja na przykład, jako osoba jeszcze stosunkowo młoda, uważam Bena 10 za klasykę. Uznajmy, że to taki mój Tolek Banan.

Ben 10 gwarantuje wartką akcję, wyraziste postacie (także te nieco mniej ludzkie) oraz ogrom emocji – nie dziwi zatem fakt, że serial cieszył się taką popularnością i że ostatnio (no dobra, kilka lat temu), jak w przypadku Atomówek, doczekaliśmy się reedycji. Każdy z nas chciał być Benem 10, a zostaliśmy sfrustrowanymi Benami Hornami albo Big Benami (nigdy więcej wakacji all inclusive, serio).

Ed, Edd i Eddy (1999-2009)

Koncepcja jest prosta: trójka przyjaciół uwielbia miejscowy rodzaj słodyczy (kultowe łamiszczęki). Ed, Edd i Eddy robią wszystko, aby zdobyć pieniądze, by móc te łamiszczęki nabyć drogą kupna. Założenie bardzo proste i, jak się okazuje, wystarczające na 4 pełne sezony przygód.

Oprócz tytułowych freaków poznajemy szereg innych postaci, które skutecznie napędzają akcję i tworzą niepowtarzalny klimat – króluje tutaj rolnik Rolf, rowerzysta Kevin czy chociażby Deska dzielnie dzierżona przez Johnny’ego. Ponadto – po latach nadal doceniamy żarty o pierdzeniu czy śmierdzeniu, zaufajcie mi.

Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster (2004-2009)

Z pewnością pamiętacie bajkę o Blu – ale jeśli chodzi o stare kreskówki, mamy do czynienia z opowieścią ze wszech miar niepokojącą. W internecie krążą różne teorie na temat schizofrenii młodej Foster i tym podobne…

No, ale jeśli akurat nie bierzemy pod uwagę teorii spiskowych, to Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster, dajcie jeszcze dłuższy ten tytuł, to będzie na pewno lepiej jest składną i zaskakująco pouczającą bajką dla młodszych widzów. Nic dziwnego, że cieszył się taką popularnością za czasów świetności Cartoon Network.

Johnny Bravo (1997-2004)

Hej, maleńka, jestem Johnny, ale dosyć o mnie, pogadajmy o tobie: podobam ci się?

Johnny Bravo opiera swój humor na nieudolnym podrywie karykaturalnego głównego bohatera i wychodzi to naprawdę dobrze, bo to bodaj najbardziej kultowa kreskówka w ten sposób rozprawiająca się z pewnego rodzaju toksyczną męskością (wprawdzie na mikroskopijną skalę i raczej nieświadomie).

Bywa śmiesznie, bywa żenująco, ale warto wrócić sobie do tej kreskówki, jeśli swojego czasu spędziłeś przy niej dziesiątki godzin. Jak ja. I nadal nie umiem podrywać. Dzięki, Johnny.

Samuraj Jack (2001-2017)

Choć nie oglądaliśmy tej kreskówki jakoś – w większości – bardzo świadomie, to trzeba odnotować, że Samuraj Jack jest jak wino. Ba, jak dobre wino. Kreskówka ta się absolutnie nie zestarzała, a my utwierdziliśmy się w przekonaniu, że to jedna z najbardziej ambitnych produkcji tego typu.

Żeby to jakoś zobrazować: kiedy w 2017 wyszło wznowienie Samuraja, to głosy niezadowolenia można było liczyć na palcach jednej ręki. Wszyscy chcieliśmy kontynuacji przygód niepokornego wojownika – jak to ostatecznie wyszło, to sprawa na zupełnie inną dyskusję.

Zobacz także: O czym jest Barbie?

Patriarchat i nie tylko – o czym jest Barbie?

5/5 - (1 vote)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News