Poznajcie historię graffiti od podszewki. 6 odcinków dokumentalnej serii ARTE: The Rise of Graffiti Writing

Mężczyzna w powietrzu z puszką graffiti

Graffiti — niektórych oburza, innych zachwyca. Zanim jednak zdecydujemy, po której stronie jesteśmy, warto poznać historię tego rodzaju ulicznej ekspresji.

Bezpłatna platforma VOD ARTE po polsku udostępnił nam przedpremierowo drugi sezon dokumentalnej serii The Rise of Graffiti Writing. 6 odcinków pozwoli Wam prześledzić historię graffiti od podszewki. Pierwszy sezon dostępny jest tutaj, a poniżej znajdziecie wszystkie nowe odcinki!

Zobacz także: Przegląd kina „klasy Z” od ARTE: crème de la crème o najgorszych filmach świata

1. Odcinek 1

Lata 1971-1984 roku były złotym wiekiem nowojorskiego graffiti. Trzej nowojorscy grafficiarze, BLADE, LEE i SEEN na całym świecie uznawani są za Królów Graffiti. SEEN, vel Richard Mirando, ma reputację ojca chrzestnego graffiti ze względu na znaczącą rolę, jaką odegrał w filmie dokumentalnym Style Wars Tony’ego Silvera i Henry’ego Chalfanta z 1983 roku.

To było wiosną 1974 roku. Obudziłem się pewnego dnia i zobaczyłem, jak kumple z mojej dzielnicy malują swoje ksywy. To mnie zafascynowało. To wtedy połknąłem bakcyla, odkryłem siebie — mówi LEE, grafficiarz od 1974 roku. Znalazłem własne miejsce, znalazłem własną publiczność. Wymyśliliśmy siebie, zbudowaliśmy nasze życie wokół tego podpisu. Świadomie podjęliśmy decyzję, by stworzyć coś własnego, coś, co dawało nam poczucie istnienia, znaczenia, w tym hałaśliwym mieście.

To było ogromne zjawisko, wszyscy myśleli, że zrobimy to raz, a potem nam przejdzie. Trend rozprzestrzeniał się z jednej dzielnicy do drugiej, aż stał się wszechobecny — mówi BLADE. Fajniej było wałęsać się z kumplami i malować niż kraść czy zaczepiać ludzi. Teraz moją motywacją było zobaczyć swój podpis na ulicach Nowego Jorku, częściej niż podpis kumpla.

Największym przeżyciem było zobaczenie swojego podpisu, gdy śmiga na wagonie metra — wspomina SEEN. Potem widzisz następny wagon bez swojego podpisu. I następny, i następny… Wtedy myślisz: No nie! Muszę zrobić tego więcej! Chcę zobaczyć mój podpis na tym pociągu.

2. Odcinek 2

SEEN wywarł ogromny wpływ na artystów graffiti od lat siedemdziesiątych do dziś. Od 1973 roku pomalował około 200 wagonów nowojorskiej sieci metra. Teraz mieszka w Los Angeles i opowiada o swoim występie w filmie dokumentalnym Style Wars (1983) Tony’ego Silvera i Henry’ego Chalfanta.

W 1983 roku film Style Wars pokazał po raz pierwszy zjawisko, które podbiło Nowy Jork. Grafficiarze stworzyli nowy język, aby wyrazić swoją osobowość. MC, DJ’e i B-Boys przejęli miasto i metro jako własne terytorium.

Poznałem Henry’ego Chalfanta na stacji linii Broadway, gdzie robiłem zdjęcia swoich graffiti – wspomina SEEN. – Pewnego dnia powiedział mi, że kręci film dokumentalny i zapytał, czy może mnie sfilmować podczas malowania. Wydało mi się to fajne i powiedziałem czemu nie. Mieli mnie tylko filmować przy pracy. Potem puścili to w TV na kanale PBS. Obejrzałem film raz i przez wszystkie te lata nigdy już do niego nie wróciłem. Wydał mi się zabawny. Pewnie gdzieś go jeszcze mam na kasecie VHS […] Czasami różni ludzie — nawet obcokrajowcy — przychodzili pogadać i cytowali mi zdania z filmu. W latach 1990 spotkałem się z Loomitem, Gorem i Chintzem i jeden z nich zacytował jakieś zdanie i zapytałem, skąd je zna. Nie rozumiałem, dlaczego ludzie wciąż mi je powtarzali. A to były moje słowa! Ludzie zapamiętali wszystko, co powiedziałem w tym filmie. Byłem w szoku! Film stał się kultowy, a ja przez cały ten czas nie zauważyłem, że ludzie powtarzali mi zdania, które wypowiedziałem w tym filmie. Z perspektywy czasu, wydaje mi się, że dokumentalny, w którym zgodziłem się wystąpić, był jedną z najlepszych rzeczy, jakie zrobiłem w życiu. Stworzyło to więź między mną a ludźmi z całego świata.

3. Odcinek 3

BLEK LE RAT (aka Xavier Prou urodzonu w 1951 roku) jest artystą ulicznym działającym od wczesnych lat osiemdziesiątych. Choć początkowo zafascynowała go nowojorska scena artystyczna, obecnie jego prace odwołują się wyraźnie do francuskiej wrażliwości. Jego słynne szablony z emblematem szczura wpłynęły na wielu artystów ulicznych na całym świecie — w tym na Banksy’ego.

To było dawno temu, w 1981 roku w Paryżu – wspomina BLEK LE RAT. Studiowałem wtedy architekturę i wpadłem na pomysł, by malować graffiti, które widziałem w 1972 roku w Nowym Jorku. Tam zobaczyłem pierwsze tagi. Byłem zafascynowany amerykańską kulturą. Wydaje mi się, że zapomnieliśmy, jak wyglądała Francja w latach 1971-1972. Różnice kulturowe między Francją a USA były wtedy ogromne. Ciężko było mieć dostęp do kultury innej niż francuska. Wprowadziłem myśl alternatywną do sztuki ulicznej. Nie chciałem imitować amerykańskich graffiti. Malowanie graffiti na ulicach Paryża wydawało mi wtedy się niewłaściwe, bo architektura jest tu inna niż w Nowym Jorku.

Na początku malowałem tylko szczury, gdyż w Paryżu było ich pełno. Czytałem gdzieś, że w Paryżu jest więcej szczurów niż mieszkańców. Chciałem powiedzieć Francuzom, Paryżanom, że ich miasto jest piękne ze swoimi zabytkami i całą resztą, ale trzeba pamiętać, że pod miastem żyje cała społeczność dzikich zwierząt. Miliony szczurów żyją w piwnicach pod budynkami, w metrze… w całym Paryżu.

Od początku wiedziałem, że jeśli będę malował szablony na ulicy, inni pójdą w moje ślady. Bardzo mnie to cieszy. To coś całkiem nowego — punkt zwrotny w historii sztuki.

Na początku chciałem stać się sławny, uznany przez świat sztuki. Obecnie skupiam się raczej na mieszkańcach miasta, ich stylu życia, na obrazie, jaki mogę pozostawić w tym czy innym mieście… To jak architektura. Gdy budujemy dom, zaczynamy od piwnicy i kończymy na dachu. Teraz kończę dach i zapraszam gości do środka.

4. Odcinek 4

Kopenhaga odegrała kluczową rolę w historii europejskiego graffiti. Swoim dynamicznym i zabawnym stylem inspirowanym kreskówkami artyści tacy jak BATES, RENS i SEK zainspirowali całe generacje ulicznych artystów. FREEZ złapał bakcyla w 1984 roku. Lider duńskiego graffiti opowiada, jak to wszystko się zaczęło.

Rolą Kopenhagi było pokazanie graffiti wysokiej jakości – mówi Lars Pedersen, autor albumu Will I go to hell for this – 25 Years of Copenhagen Train Graffiti. Miasto miało stabilną scenę artystyczną. Nie jesteśmy metropolią, ale biorąc pod uwagę wielkość miasta, mamy mnóstwo utalentowanych grafficiarzy, którzy od zawsze tworzyli własny styl. W latach 80. dotarło do nas wiele amerykańskich trendów. Każdy znajdował w nich coś dla siebie i wiele osób zaczęło malować graffiti. Komiksy miały wtedy duże znaczenie dla dzieciaków. Wszyscy je czytali. Odniesienia do komiksów w nowojorskich graffiti miały duży wpływ na lokalną młodzież, bo znała wszystkich tych bohaterów. Dość szybko w Danii rozwinął się więc radosny i zabawny styl inspirowany komiksami.

Wiele osób uznaje FREEZa za pierwszego króla graffiti w Danii. Był bardzo płodnym artystą, malował dużo i dobrze. Jest autorem pierwszego Whole Cara w Kopenhadze, o nazwie Eyes z roku 1985. W tym samym czasie wydano książkę o kopenhaskiej scenie graffiti Dansk Wild Style Graffiti. FREEZ jest absolutną gwiazdą tej książki. Nie można więc omawiać początków graffiti w Kopenhadze, nie wspominając o nim.

Pamiętam brytyjskie czasopismo Record Mirror – wspomina FREEZ. Byłem wtedy DJ-em. Opublikowali artykuł o improwizacjach hip-hopowych gdzieś w Londynie. Zobaczyłem gościa w bluzie z graffiti, gdzie litery tworzyły słowo Snap. Pomyślałem, że to pewnie jakaś nowa moda. Też miałem ochotę spróbować. Dla mnie to zdjęcie w Record Mirror było początkiem wszystkiego. Potem wyszedł film Wild Style Charliego Ahearna z 1983 roku i wszyscy spodziewali się filmu pod znakiem breakdance. A on opowiadał głównie o pewnym grafficiarzu, który malował metro i wagony w Nowym Jorku. Potem wszyscy zobaczyli w TV dokument Style Wars Tony’ego Silvera i Henry’ego Chalfanta. To było drugie odkrycie. A potem wyszedł album Subway Art Marthy Cooper i Henry’ego Chalfanta, który stał się naszą biblią. Wszyscy analizowali litery przedstawione w tej książce i je kopiowali!

5. Odcinek 5

W 1984 roku inspirowani filmami takimi jak Wilde Style i Styles Wars, BATES, SEK, RENS, SMP i SWET po raz pierwszy zainteresowali się graffiti. To młode pokolenie młodych artystów ulicznych wciąż się rozwija, tworząc nowe dzieła po dziś dzień.

Dzieciak, który zaczyna malować graffiti, musi obmyślić plan jak ukryć przed rodzicami, że to robi, jak unikać policji – tłumaczy SEK. Mieliśmy schowki na spreje i inne rzeczy jak blackbooki. Nasza pierwsza kryjówka mieściła się w piwnicy w bloku. Później przenieśliśmy nasze rzeczy pod most na autostradzie. Odkryliśmy tam opuszczone pomieszczenie, gdzie chowaliśmy skradziony sprzęt, spreje, cukierki, blackbooki… Mogliśmy tam pójść i włączyć nasze radiomagnetofony, mogliśmy tańczyć breakdance. To w tej betonowej dziurze zaczęliśmy malować nasze pierwsze graffiti w 1985 r. Być może nadal tam są, po 35 latach?

Pamiętam, gdy latem 1984 r. odkryliśmy film o hip-hopie, emitowany w szwedzkiej TV, Style Wars Tony’ego SIlvera i Henry’ego Chalfanta. Po 10 minutach rysowaliśmy, leżąc w łóżku, a po dwóch dniach, malowaliśmy nasze pierwsze graffiti. To były wakacje 1984 roku, miałem 12 lat. Po rozpoczęciu roku szkolnego poznałem innych, którzy zaczęli malować graffiti, nawet z mojego bloku, jak FREEZ!

To było chyba w sierpniu czy wrześniu 1984 roku – wspomina SWET. Chodziłem do szkoły i zacząłem szukać graffiti w moim mieście. Chciałem zobaczyć, czy ktoś już je robi. Zapytałem się pewnego chłopaka w szkole i powiedział mi, że gdzieś je już widział. Ruszyliśmy na poszukiwania graffiti.

Swoje pierwsze graffiti w życiu zobaczyłem na początku lat 1980 roku – mówi RENS. – Ojciec koleżanki mieszkał w Nowym Jorku. Poleciała tam i wróciła z mnóstwem zdjęć. Wtedy interesował mnie raczej BMX, ale słyszałem też już o graffiti. Pokazała mi te zdjęcia, mówiąc, że muszę wymyślić swoją ksywę grafficiarza. Odpowiedziałem: co? Chciała, żebyśmy zaczęli razem malować graffiti a ja się zgodziłem!

Szczerze mówiąc, nic o tym nie wiedziałem. W 1984 r. nie miałem bladego pojęcia o graffiti! – mówi CMP ONE. Coś tam widziałem w niemieckiej TV, w filmie dokumentalnym, przez 30 sekund czy może minutę. W każdym razie mówiono, że w Nowym Jorku, dzieciaki tańczą teraz na ulicy. Nie znałem poppingu ani lockingu. Nie wiedziałem, o co w tym biega. W tle widzieliśmy graffiti.

Moja mama zajmowała się sztuką – wspomina RENS. Była cenioną artystką. Zabierała mnie więc do Muzeum Louisiana i innych. Pewnego dnia byliśmy w Louisiana na wystawie na temat graffiti z pracami SEENa, BLADEa, i innych writerów. Poszedłem tam, myśląc, że to będą nudy, a zostałem kompletnie zahipnotyzowany. Patrzyłem na ich prace i stałem jak posąg. Myślę, że zostaliśmy tam z pięć godzin. Byłem zupełnie oszołomiony tymi obrazami.

6. Odcinek 6

Od 1986 roku graffiti w Kopenhadze zaczęło otwierać się na świat i docierać do innych krajów. Przez wiele lat holenderski styl był dla wielu źródłem inspiracji i transformacji. W 1989 roku pojawił się pierwszy duński magazyn graffiti, który szybko stał się głównym polem do dyskusji na temat graffiti w tym małym kraju.

W 1986 roku ruch graffiti rozprzestrzenia się ponad granicami – wspomina BATES. Więcej podróżowaliśmy, widzieliśmy nowe rzeczy. Ludzie przybywali z Holandii i z Paryża. Obserwowaliśmy ich wpływy i sposób pracy. Nowi artyści mieli inny styl. Bardziej złożony. Obrazy były bardziej wystylizowane, agresywniejsze, oparte na podpisach i dużo mniejsze od naszych. Oni wszystko zmienili. Każdy zaczął eksperymentować. Wiele osób przechodziło ze starego stylu Subway Art na styl niderlandzki.

Wszystko się zmieniło, gdy ci goście przybyli do Kopenhagi – mówi SWET. Dosłownie wszystko. Podejście, styl… Mieliśmy wcześniej dobre graffiti, po nich też powstały dobre rzeczy, ale dzięki nim, było ich więcej.

Nie kopiowaliśmy kultury od A do Z – tłumaczy Jens-Peter Brask, kurator dansk graffiti 1984-2013. Każdy tak to widział, ale moim zdaniem, oni czerpali inspiracje z prac innych — obramowaniem, tłem… Wcześniej istniały tylko humorystyczne obrazy, kawałki nowojorskich graffiti, które próbowaliśmy kopiować. Holendrzy przywieźli ze sobą technikę, szybsze linie, małe rysunki, agresywne, ze strzałkami… Podstawą były podpisy, nie tylko zabawne słowa. To było dobre! Writerzy wcześniejszego pokolenia z Kopenhagi dołączyli do nich. Dostosowali swój styl i stworzyli coś kompletnie nowego. Po okresie 1987-1988, ludzie wrócili do nowojorskiego stylu, dodając własne elementy.

Każdy ma własną historię. Kopenhaga również.

Oceń artykuł. Autor się ucieszy