Podwójny kochanek to taka filmowa świnka morska – ani świnka, ani morska. Dzień przed polską premierą odpowiadamy na pytanie, czy warto wybrać się do kina na ten film? Sprawdźcie koniecznie.
Thriller erotyczny, bo tak przedstawiany jest najnowszy film Ozona, daje obietnicę wielu ciekawych i głębokich emocji. Nuty lęku, niepewności, tajemniczości podszytej erotyzmem. Wydawałoby się, że trudno o lepsze zestawienie cech dla filmu tego rodzaju. Być może właśnie dlatego i przez wzgląd na znakomitego reżysera, moje oczekiwania były zbyt wysokie? Nie wiem, ale zanim popędzicie w piątek do najbliższego multipleksu, rozważcie kilka kwestii, o których tutaj wspomniałem.
Francja – elegancja?
Wnioskując choćby po reżyserze, nietrudno się domyślić, że film jest francuski. Dlatego warto rozważyć fakt, czy jesteś w stanie wysiedzieć w kinie i oglądać film, który przynajmniej z nazwy ma być thrillerem, a to komiczne, francuskie świergotanie nadaje mu komediowy, żabojadalny klimat. Łatwo nie jest. Chyba że lubisz, nie wiem. Mnie od razu przychodzą na myśl przygody Louis De Funès`a.
Nie ma czasu do stracenia
Wiesz, ile można zrobić w dwie godziny? Jest wiele możliwości, by doskonale spożytkować taki szmat czasu. Zadaj sobie pytanie, czy na pewno chcesz go spędzić w kinowym fotelu, czując oddech sąsiada, chrupanie popcornu i wszechobecne siorbanie. Nie mam nic przeciwko długim filmom, pod warunkiem, że ta długość jest uzasadniona. Dość wspomnieć choćby Nienawistną Ósemkę Tarantino. Blisko dwugodzinny Podwójny kochanek? Dyskusyjne.
Trailer-srailer, czyli patrz sobie do woli
Wiele osób ma takie podejście, że zawsze najpierw ogląda trailer, żeby dowiedzieć się, o czym jest film, a później idzie do kina, żeby… Właśnie, po co? Pewnie, żeby sprawdzić, czy nie ma jakichś przekłamań, czy jak? Tym razem moi drodzy, tak nie będzie. Możecie sobie oglądać trailerki i nic z tego. Chcesz amerykańskiego streszczenia fabuły w 1,5 minuty? Nie ten adres.
Pewnie czekasz, aż jednoznacznie podpowiem, czy warto choćby w najbliższy weekend, wybrać się do kina. Oczywiście, że warto! Jednak czy właśnie na najnowsze dzieło Ozona, na to pytanie pozostawmy otwartym. Poruszone przeze mnie wyżej mankamenty, mogą być równie dobrze atutami.
Od Ciebie zależy, jak to zinterpretujesz. Dodam tylko, że film świetnie zagrany, mimo iż aktorzy raczej nieznani (no, może fanom francuskiego kina) z dobrze osadzoną muzyką i niezłym zakończeniem. Wymowne są także głosy widowni po seansie, dające wyraz jednej myśli… co on ćpie?! Poza wszystkim musicie też wiedzieć, że bardzo trudno pisze się o tak skomplikowanym filmie, by ani trochę nie popsuć Wam zabawy i nie zdradzić fabuły…
Tekst: Paweł Niedzielski