Wyobraźcie sobie, że żyjecie w mieście, które nie tylko produkuje własną żywność i energie, ale także bez problemu znosi klęski żywiołowe, znajdując się jednocześnie na oceanie. Brzmi jak utopia?
Owszem, trochę ten opis brzmi, jak coś, co mogło zostać wymyślone przez pisarza science-fiction, jednak ONZ chce, by projekt ten stał się rzeczywistością. Podczas dyskusji przy okrągłym stole podczas spotkanie zwołanego przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Osiedli Ludzkich (UN Habitat) i firmę Oceanix, pojawiła się ideą zbudowania pływającego miasta.
Grupa architektów i projektantów zaprezentowała koncepcję pływającego miasta, które byłoby niedrogie i zdolne do przetrwania katastrof spowodowanymi zmianami klimatu.
Pływające miasto, zaprojektowane przez światowej sławy architekta Bjarke Ingelsa we współpracy z Oceanix byłoby zbiorem sześciokątnych platform, które mogłyby pomieścić około 300 mieszkańców. Grupa sześciu platform stanowiłaby wioskę, a całe miasto mogłoby mieć sześć wiosek mieszczących około 10 tysięcy mieszkańców.
W tych wioskach nie byłoby samochodów ani ciężarówek, a mieszkańcy wykorzystywaliby systemy akwaponiczne i uprawę wertykalną, umożliwiającą wykarmienie mieszkańców. Platformy byłyby zakotwiczone na bardzo mocnym (twardszym od betonu) materiale o nazwie Biorock.
Poniżej możecie zobaczyć pierwsze wizualizacje tego innowacyjnego projektu.