Modern Love, czyli architektura modernistyczna

https://pl.wikipedia.org/wiki/Modernizm_%28architektura%29

Architektura modernistyczna znowu jest trendy. Liczne publikacje i wystawy prezentują jej jasne i ciemne strony. Pytania, które się nasuwają, to: skąd to nagłe zainteresowanie i do czego ono prowadzi?

Życie po życiu

„Architektura modernistyczna umarła w St. Louis w stanie Missouri 15 lipca 1972 roku, o godzinie 15.32 (mniej więcej), kiedy to niesławne osiedle Pruitt-Igoe, a raczej kilka z jego wielkopłytowych bloków, otrzymało końcowy coup de grace za pomocą dynamitu”.

– pisał Charles Jencks w „Architekturze postmodernistycznej”. Było to dobicie osiedla już wcześniej opuszczonego przez mieszkańców, którzy dość mieli rosnącej przestępczości i licznych pożarów. Wydawało się, że budownictwo z „wielkiej płyty” i koncepcje takie jak „maszyny do mieszkania” ostatecznie odeszły w przeszłość jako niechlubne ślady przeszłości. Po latach architektura modernistyczna wróciła na top i wydaje się, że zagości tam na dłużej.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


architektura postmodernistyczna Modern Love, czyli architektura modernistyczna

W Polsce temat ten poruszają książki takie jak „Mozaika. Śladami Rechowiczów” Maxa Cegielskiego, „Gaber i Pani Fantazja” Klary Czerniawskiej i głośne ostatnio „Źle urodzone” Filipa Springera, i wystawy „Ponad dachami Wrocławia” w Muzeum Współczesnym Wrocław, w czasie której prezentowane były projekty Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak czy „Miasto, którego nie ma” Nicolasa Grospierre’a, a mówimy tylko o pozycjach z ostatnich miesięcy. Oczywiście ciężko wrzucać te prace do jednego worka.

Każdy twórca ma nieco inny stosunek do spuścizny minionych epok. Z jednej strony mamy wskrzeszanie pamięci i popularyzację dawnej architektury. Z drugiej – krytyczną refleksję nad jej upadkiem i miejscem w dzisiejszych realiach. Może to być efektem mentalnych zmian polskiego społeczeństwa, które coraz mniej pamięta z ponurych czasów PRL-u. Skoro w muzyce można było zrehabilitować twórczość mocno kojarzonych z poprzednią epoką Papa Dance i A. Zauchy (patrz: polski top wszech czasów wg Screenagers), to podobny proces dotyczyć może również architektury.

Zwrot w tym kierunku obserwujemy od kilku lat. W czasie 12. edycji Documenta jej kuratorzy Roger Buergel i Ruth Noack pytali, „Czy nowoczesność to nasz antyk?”. W tym samym roku Monika Sosnowska pokazała „ruinę” socmodernizmu w pawilonie polskim na weneckim Biennale. Tendencja uwidoczniona w projekcie Sosnowskiej, a więc fascynacja pozostałościami socmodernistycznej architektury, była w pewnym momencie dość mocna w polskiej sztuce. Widać to w malarstwie Majki Kiesner i Wilhelma Sasnala z tamtego okresu czy albumie „W-wa” Maurycego Gomulickiego. Obecnie wypiera ją refleksja nad skutkami upadku modernizmu oraz jego swoista fetyszyzacja. Próbą podsumowania tendencji była wystawa „Betonowe dziedzictwo. Od Le Corbusiera do Blokersów”, która w 2007 roku odbywała się w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej. Obecnie obserwujemy ciąg dalszy tego procesu.

A mury runą…

Pytanie brzmi, czy nie jest to pozorna rehabilitacja socrealistycznej architektury. Kolejne publikacje i wystawy nie zmieniają jednego: budynki niszczeją (a czasem są całkowicie wyburzane, jak stołeczny Supersam, Pawilon Chemii czy katowicki Dworzec Główny) albo są w chaotyczny sposób przebudowywane. Wiele z nich potrzebuje gruntownych remontów, a na te nie ma widoków. W efekcie za jakiś czas może być tak, że rodzima architektura modernistyczna będzie obecna w wielu publikacjach, wystawach i dyskusjach, i tylko tam. Warto mieć to na uwadze, podziwiając architektoniczne perły z lat 60. i 70.

Głosy za i przeciwko restauracji dawnej architektury rozkładają się mniej więcej po równo. Z jednej strony mamy chwalone projekty Hawrylak, czy Oskara Hansena. Z drugiej – socmodernistyczne konstrukcje Stefana Kuryłowicza, takie jak warszawski biurowiec Focus, który zupełnie nie pasuje do swojego otoczenia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, co mocno uwidoczniło się przy okazji protestów poprzedzających wspomniane już zburzenie Supersamu.

Warszawa Focus Easy Resize.com Modern Love, czyli architektura modernistyczna
https://pl.wikipedia.org/wiki/Focus_%28biurowiec%29

Pojawiają się głosy, że sytuację zmienić może wpisanie części z tych budynków na listę zabytków. Jednak takie rozwiązanie może być nie w smak właścicielom wielu z nich, których status zabytku może mocno ograniczać. Powoduje to, że takie realizacje jak zespół mieszkaniowo-usługowy przy Placu Grunwaldzkim zaprojektowany przez Jadwigę Grabowską-Hawrylak (tzw. wrocławski Manhattan z charakterystycznymi blokami określanymi mianem „sedesowców”) zdecydowanie lepiej wyglądają na zdjęciach niż na żywo.

Sedesowce Wroclaw Easy Resize.com Modern Love, czyli architektura modernistyczna
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_mieszkalno-us%C5%82ugowy_przy_pl._Grunwaldzkim_we_Wroc%C5%82awiu

tekst: Jan Prociak

Zobacz też: Southern Gothic, czyli gotyk skrzypiącej werandy

Southern Gothic, czyli gotyk skrzypiącej werandy

5/5 - (1 vote)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News