Muzyka do seksu. Tak zupełnie wprost, ale chodzi oczywiście o zmysłowe, nastrojowe kawałki i przede wszystkim ponadczasowe. Nawet oldschoolowe w tym przypadku. Ktoś kiedyś, być może z moich znajomych rzekł: Nie ma nic bardziej seksownego niż muzyka Led Zeppelin! Więc odpaliłam całą dyskografię, długo zastanawiając się i stwierdziłam jednogłośnie: Dazed and Confused. Choć sam tekst jest nieco smutnym wyznaniem miłości. W końcu to Zeppelini rzekli, że dusza kobiety w piekle powstała…
1. Portishead – Glory Box
Zostawię tę grę innym dziewczynom,
ponieważ już zbyt długo byłam kusicielką.
Portishead, czyli absolutny klasyk lat dziewięćdziesiątych. Co ciekawe, zespół panicznie bał się komercjalizacji, na tyle, że dostatecznie długo zastanawiał się nad wydaniem tego kawałka. Jednak stał się cud i pojawiło się absolutnie zmysłowe Glory Box. Tak sobie myślę, że dobrze się stało. Nic nie dzieje się przypadkiem. Beth Gibbons czekała w urzędzie pracy i wpadła na Geoffa Barrowa. I tak zaczyna się na smętnym korytarzu ze śmierdzącą wykładziną (jak to w Anglii bywa) początek triphopowego bristolskiego brzmienia. Sample nastrojowych smyczków pochodzą co prawda od innego ojca soulu – Issaca Hayessa. Znając tyle utworów, gatunków i bandów myślę, że nigdy nie powstało nic tak namiętnego, jak Glory Box. Przejścia głosu Beth plus słynne smyczki. Jej szepty, krzyki i poezja. Jest to seksowne. I tworzy równie seksowny nastrój w stylu: zostańmy w domu z dobrym whisky. W nim też można się dobrze bawić we dwoje. I nie mam na myśli Netfliksa albo Scrabbli. Może być nawet dobra kłótnia? Byle bez nudy i namiętnie.
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
2. Tricky – Hell is around the corner
Oglądałam jak bardzo młody człowiek pewien serial… Oczywiście mowa o Skins. Bo kto go nie oglądał? I trafił mi się Tricky. I już został ze mną na zawsze. Cudownie się złożyło. I nie jest nie przypadkiem w takiej kolejności całe zestawienie. Coś specjalnego jest w Bristolu. Bo stworzyli Skins tam, bo Portishead. I kolejny do układanki – Tricky.
Słynący z mroku w swych tekstach rzecze: zdegraduj mnie, uwiedź mnie. Adrian Thaws (bo tak brzmi jego prawdziwe imię) wie, że szept plus mroczny tekst to bardzo mocne i uwodzicielskie połączenie. Lekki romans z rapem. Jednak to coś więcej. Piekło jest przecież tuż za rogiem. W takich piekłach, gdzie grają Trickiego, może być bardzo dobra zabawa. I żaden wieczór nie byłby nudny.
3. Lana del Ray – Blue Jeans
Królowa smutku wie, jak robić klimat. Długo nie potrafiłam się do niej przekonać, ale chyba od tego numeru zaczął się nasz kontakt. Jest basen. Jest Bradley Solieau, który w typowym slowmotion rozbiera się i rozpoczyna romans w basenie pełnym aligatorów z del Ray.
Wszedłeś do pokoju, wiesz, że przez ciebie moje oczy zapłonęły,
To było w stylu Jamesa Deana – z całą pewnością
Byłeś przystojny do granic i zepsuty do szpiku kości.
Lizzy Grant wie jak tworzyć melancholijnie, jak śpiewać o smutnej miłości. Ten numer, choć wciąż utrzymany w podobnej konwencji, jest po prostu obłędny! Chciałoby się położyć na podłodze na środku swojego pokoju i odpalić ten teledysk na projektorze niczym stary czarno-biały film. Związek z blue jeans był bardzo niebezpieczny. Jak chłopak, o którym śpiewa. I prawdopodobnie jak igraszki w basenie pełnym krokodyli. Dla niektórych ryzyko to najlepszy afrodyzjak.
4. Childish Gambino – RedBone
If you want it, yeah
You can have it, oh, oh, oh
If you need it, ooh
We can make it, oh
5. Led Zeppelin – Dazed and Confused
Ktoś kiedyś, być może z moich znajomych rzekł: Nie ma nic bardziej seksownego niż muzyka Led Zeppelin! Więc odpaliłam całą dyskografię, długo zastanawiając się i stwierdziłam jednogłośnie: Dazed and Confused. Choć sam tekst jest nieco smutnym wyznaniem miłości. W końcu Zeppelini rzekli, że dusza kobiety w piekle powstała… Pikanterii tekstu dodaje brzmienie oraz słynny trick ze smyczkiem… i robi się gorąco. Jak w piekle!
Tak nawiasem. Wieczór z butelką whisky i obok grający Zeppelini na winylu zawsze gwarantuje dobry wieczór. Albo długo zapamiętane rendez-vous. Nawet gdyby romans miał trwać tylko 24 godziny!
Zobacz też: Pięciu geniuszów surrealizmu, których trzeba znać
6. Guns n Roses – Patience
Gunsi sami sobie to kwintesencja najbardziej seksownej i odjazdowej rock’n’rollowej muzyki. I kiedy tacy szaleńcy tworzą Patience i widzi człowiek w teledysku Slasha, który w skórzanych spodniach leży w wielkim hotelowym łożu, otoczony pięknymi kobietami i… wężami. Chłopaki proszą o cierpliwość. Bo ciężko połączyć rock’n’roll i wierność. Może być zabawnie. Tak czy inaczej, mimo iż mają w swoim dorobku artystycznym już utwór, który rozpoczyna ostra solówka Slasha połączona z nagranymi jękami pewnej kobiety, która romansowała z Gunsami w studiu nagraniowym, to i tak niech nie zabraknie Ci Gunsowej Cierpliwości. Na playliście dobrego wieczoru !
7. Amy winehouse – You Know I m No Good
Nie jestem dobra. Po prostu musisz wiedzieć, że nie jestem dobrą kobietą, ale jeżeli zaprosisz mnie w piątkowy wieczór na drinka, przemieszkam go ostentacyjnie długimi czerwonymi paznokciami. Bo taka właśnie jestem. Przewracam oczami, szybko się nudzę. I lubię świetną zabawę, więc wymyśl coś lepiej, bo nie mam zbyt wiele czasu na gierki! – czy nie to miała na myśli Winehouse?
8. The Doors – Touch me
Morrison to postać, która każdym swym ruchem i gestem rzecze jedno: Mogę mieć wszystko. Ciebie też! A władza pociąga! Zbyt wiele numerów The Drzwi, nie znalazłoby się tym zestawieniu. To jednak muzyka na specjalne chwile. Kiedy wolisz popalić papierosy sam ze sobą, popatrzeć w czarne niebo i wypić raczej czarną kawę myśląc co dalej? Ale Touch me to jeden z tych kawałków, których nie zostawisz właśnie na wieczór z kawą. Zbyt byłoby to dobijające. To numer na wieczór na dwa kubki na blacie. To piosenka jak wyznanie. Dla specjalnej osoby w Twoim życiu. Zbyt wielu takich wieczorów w życiu nie ma. Więc zapamiętaj numer 8 jako pozycję obowiązkowa, pod tytułem: Na dni, których nie ma zbyt wiele, ale mają najlepsze emocje do zapamiętania. Forever.
9. Mazzy Star – Fade into you
Gdzieś obok wszystkich szaleńców przychodzi chwila na wyciszenie. Nie znam nikogo bardziej kojącego duszę niż Mazzy. Jej subtelność to nowy rodzaj zmysłowości. W takich chwilach można by po prostu usiąść, nawet na samym dachu wieżowca i patrzeć przed siebie. I być w tym wszystkim spokojnym. Nie wiem, czy to wciąż jawi się jako zmysłowe. To coś niepowtarzalnego. Przy jej muzyce wszystko wygląda inaczej. Nawet nasze uczucia względem innych.
10. Al Green – Lets stay together
Koniec musi być totalny! Ktoś kiedyś tak krzyknął i wiedział, co mówi. Fani Pulp Fiction już dobrze pamiętają jakiej scenie towarzyszy ten numer. Green wiedział dobrze, pisząc tekst: Niezależnie od wszystkiego czy czasy są złe, czy dobre… Zostańmy. Choć na ten jeden wieczór. Na jedną rozmowę, jedną kawę, jednego papierosa. Na jedną noc z takim soundtrackiem zostańmy tak, jak lubimy najbardziej. Niezależnie od tego, czy czasy są dobre lub złe, szczęśliwe czy smutne… Ten jeden wieczór może być bardzo sensual.
Tekst: Marta Duszyńska