Poznajcie grę dla okropnych ludzi, czyli Cards Against Humanity

Biały napis na czarnym tle

Zapomnijcie o grze w szachy, warcaby czy bierki. W XXI wieku ich miejsce zajmują „Cards Against Humanity”, czyli tzw. karty przeciw ludzkości. Sama nazwa brzmi zastanawiająco i tajemniczo, niemniej jej reguły są banalnie proste. Ostrzegamy: nie jest to rozrywka dla każdego. Polecana w szczególności tym, którzy czasem śmieją się z naprawdę dziwnych i niekiedy obrzydliwych rzeczy.

Przez wielu nazywana jest grą dla „okropnych ludzi”. Taki opis widnieje nawet na oficjalnej stronie. Historia jej powstania jest krótka. Wymyśliła ją grupka znajomych na potrzeby imprezy sylwestrowej. Dostępna w dwóch wersjach: darmowej, którą ściągamy i drukujemy, oraz płatnej. Za tę kontrowersyjną przyjemność zapłacić trzeba 25$. Strona cardsagainsthumanity.com oferuje nam nawet możliwość dodania swoich własnych pomysłów za symboliczne 10$. Do tego wszystkiego dołączana jest instrukcja w PDF, ale zanim poddamy się tej niebezpiecznie uzależniającej rozrywce, powinniśmy wybrać jedną z trzech dostępnych edycji: brytyjską, amerykańską albo australijską. To już zależy od naszego gustu i znajomości kultury każdego z krajów. Zaraz, zaraz.. A co jeśli nie jesteśmy w stanie zrozumieć niektórych angielskich żartów? Bez obaw! W opcjach dodatkowych na stronie widnieją tłumaczenia wszystkich kart.

Mężczyzna w ciemnych okularach i czarnym garniturze, mówi, że nie unika ludzi

„W czasie seksu, najczęściej myślę o … Auschwitz”.

To tylko przykładowe zdanie, na jakie natraficie podczas gry. Już rozumiecie w czym rzecz? Nic dziwnego, że CAH została uznana za jeden z bardziej kontrowersyjnych pomysłów XXI wieku. Wbrew pozorom jest naprawdę ciekawym doświadczeniem, a zasady są banalnie proste. Na początku rozgrywki każdy z graczy, których liczba jest nielimitowana, dostaje po dziesięć białych kart odpowiedzi. Następnie wyciąga czarny kartonik z pytaniem, na które pozostali muszą odpowiedzieć swoją kartą. Pytający oczywiście staje przed wyborem najlepszej i najdziwniejszej odpowiedzi. Aby naprawdę wkręcić się w tę grę, trzeba być pozbawionym uprzedzeń i przyzwyczajonym do stale balansującego na krawędzi poczucia humoru. „Nigdy nie rozumiałem nazistów, dopóki nie natknąłem się na Żydów” – przykładów jest znacznie więcej. Pełno tam rasistowskich i seksistowskich nawiązań, jednak jest to forma szydzenia z poglądów, z jakimi stykamy się często w internecie czy też w czasie towarzyskich spotkań. Można oczywiście zagrać partią, która pozbawiona jest tekstów o gwałcie czy szowinizmie. Wystarczy zaznaczyć to podczas ściągania Kart Przeciw Ludzkości. Czy jednak w ten sposób nie psujemy sobie zabawy? W końcu dzięki temu gra zdobyła popularność. Jeżeli jednak komuś 550 kart nie wystarczy, blogerka Rachel Rayner stworzyła feministyczną edycję, poszerzoną aż o 120 dodatkowych . Natknąć się można na zdanie w rodzaju: „Kobieta potrzebuje mężczyzny tak, jak ryba potrzebuje tabletek 72h po”. Każdy może znaleźć coś dla siebie.

Mężczyzna w ciemnych okularach i czarnym garniturze spogląda z pogardą

Sposoby na promocję
Twórcy szokują także niestandardowymi zagraniami marketingowymi. W czasie tegorocznego Black Friday zamiast obniżyć cenę swojego produktu, podwyższyli ją o połowę, co paradoksalnie poskutkowało częstszym zamawianiem gry na Amazonie. Kolejne nietypowe posunięcie wiąże się z akcją na Hannukah. Od każdego z chętnych obserwatorów zebrano po 15$, aby w czasie Świąt Bożego Narodzenia porozsyłać im prezenty niespodzianki, które widniały na liście zamieszczonej na oficjalnej stronie. Pomysł ciekawy, ale niespecjalnie oryginalny – skąd więc tyle kontrowersji? Otóż, jeżeli udałoby się zebrać ponad 55 tys. dolarów, zamierzali odkupić prawdziwy obraz Picassa, zatytułowany Tete De Faune. Tych, którzy pomyśleli, że stały za tym artystyczno-kulturalne pobudki, czekał zimny prysznic. Nic bardziej mylnego! Twórcy Kart Przeciw Ludzkości zamierzali podrzeć otrzymane arcydzieło na kawałeczki i rozesłać je do każdego, kto zdecydował się przelać wspomnianą wcześniej kwotę. Istne szaleństwo i brak szacunku. Pomysłodawcy oskarżeni zostali o brak wrażliwości na sztukę oraz niebywałą lekkomyślność. Prasa natychmiast podjęła temat. Rozpętało się piekło. Na całe szczęście, autorzy poszli po rozum do głowy i porzucili swój plan, zostawiając obraz w The Art Institute of Chicago.

Blondynka w zielonym fartuszku mówi, że chce otruć ludzi

Nieprzyjemne konsekwencje
Okazuje się, że nie wszyscy są fanami tej kontrowersyjnej gry. Sympatią nie darzą jej szczególnie pracodawcy. Informacja o tym, że pracownicy amerykańskiej stacji telewizyjnej WTOL TV zostali przyłapani (oczywiście w czasie pracy) na graniu w Cards Against Humanity odbiła się szerokiem echem. Skutek był taki, że zostali natychmiastowo zwolnieni bez szans na jakiekolwiek wytłumaczenie. Niektórzy pracowali tam od ponad 4 lat i byli ulubieńcami publiczności, jednak nawet to nie uratowało im skóry. Najwidoczniej argument mówiący o tym, że Kanye West, Justin Bieber i Jaden Smith są fanami Kart Przeciw Ludzkości nie jest wystarczająco dobry. Większość pracodawców uważa, że gra obraża Bogu ducha winnych ludzi oraz bywa wulgarna, a miejsce pracy powinno być wolne od tego typu negatywnej energii. Z jednej strony wydaje się to właściwym podejściem, szczególnie z uwagi na wszechobecna kulturę hejtu, której nie warto promować. Z drugiej, bycie zwolnionym z pracy za odrobinę zabawy, w dodatku bez szansy na wyjaśnienia można uznać za reakcję niewspółmierną do winy. Należy zwrócić również uwagę na twórców gry, którzy w grudniu zeszłęgo roku zaskoczyli wszystkich niezwykle szczerymi i ciepłymi świątecznymi życzeniami. Opublikowali je na swojej stronie, udowadniając, że i oni wbrew pozorom posiadają uczucia.

Rozrywka dla ludzi z dystansem
Obecnie niewiele rzeczy jest nas w stanie szokować, dlaczego trzeba się porządnie namęczyć, aby zrobić wokół siebie zamieszanie. Praktycznie wszystko już widzieliśmy i większości rzeczy czytaliśmy. Karty Przeciw Ludzkości są w związku z tym idealnym odwzorowaniem naszego społeczeństwa. Pełno w nich przecież nawiązań do rasizmu, seksizmu, polityki i czarnego humoru. Nie trzeba ich brać śmiertelnie poważnie. To swego rodzaju słowna satyra, która pozwala na chwilę odprężenia. Opinie internautów są różne, chociaż zdecydowana większość uważa, że im częściej sięga się po tę „okropną grę”, tym szybciej pojawia sie uczucie zażenowania. Wydawać by się się mogło, że każdy powinien choć spróbować, by zbadać, gdzie leżą jego własne granice. Można się przy okazji nauczyć dystansu do samego siebie.

Tekst: Nicole Szczekocka

 

5/5 - (1 vote)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News