Pamiętacie Crazy Froga? Naukowcy wyjaśnili fenomen „Axel F”, który zatruł nasze umysły w 2005 roku

Postać żaby stworzona w technice 3D

Pamiętamy to, jakby to było dziś. Najdziwniejszy fenomen popkultury, jaki mógł powstać w dziejach ludzkości. Crazy Frog.

Cofnijmy się do roku 2005, gdy po raz pierwszy świat ujrzał i usłyszał Crazy Froga i jego utwór Axel F. Marketingowa maszyna ruszyła, a my razem z nią. Były to czasy, gdy na niemieckiej VIVIE co chwilę migały reklamy, żeby ściągnąć dzwonek z irytującą melodią, a ostatnie strony czasopism były pokryte kodami do ściągania dzwonków i tapet za chore wówczas pieniądze.

Naukowcy postanowili jeszcze raz, po wielu latach, przypatrzeć się fenomenowi żaby, która wydawała dziwne odgłosy, nazywając to muzyką.

Machina, którą stał się fenomen Crazy Frog była szalona, a to szaleństwo przeszło w zjawisko stadne. Ludzie zaczęli się zachowywać jak zaganiane do zagrody owce. Jest to po prostu psychologia mas, która niszczy nasze życie.

Chociaż Axel F został oficjalnie wydany w 2005 roku, wszystko zaczęło się w 1997, gdy 17-letni Daniel Malmedahl nagrał siebie wydającego dźwięki przypominające te pochodzące z silnika. Potem włożył je do szuflady. Dopiero w 2003 roku, Erik Wernquist, reżyser odpowiedzialny za między innymi teledyski Jamie XX, postanowił do nagranych wcześniej dźwięków stworzyć postać 3D, którą najpierw nazwał The Annoying Thing.

Wspomniana machina ruszyła w 2005 roku, a w Crazy Frog zostało zainwestowanych 8 milionów funtów. Wykupionych zostało 73 tysiące spotów reklamowych, pojawiających się około 26 razy dziennie.

I chociaż niektórzy, tak, jak pierwotna nazwa sugerowała, zaszufladkowali Crazy Froga jako irytujący wytwór popkultury, drudzy zakochali się w tym prymitywnym schemacie marketingowym.

Masa wykazuje zbiorową irracjonalność. Jeśli dana osoba widzi, że coś jest popularne, może interpretować ową popularność jako usprawiedliwienie podążania za tłumem — mówią naukowcy.

Chociaż zjawiska stadne zostały zaobserwowane najpierw u zwierząt — stado porusza się w jednym kierunku, to jak widać, my sami kilkadziesiąt lat temu również staliśmy się owcami w rękach marketingowców odpowiedzialnych za fenomen Crazy Froga.

Oceń artykuł. Autor się ucieszy

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News