Wszyscy zastanawiamy się, jakim cudem Leonardo DiCaprio wciąż jeszcze nie dostał Oscara. W najnowszej roli znowu będzie miał okazję, by go doceniano, bo jeżeli ktoś ma mu w tym pomóc, może to być tylko Martin Scorsese.
DiCaprio i Scorsese już po raz szósty łączą siły. Po kultowych rolach w „Wilku z Wall Street”, „Aviatorze” czy „Wyspie Tajemnic”, panowie planują wykreować nową, tym razem mroczną postać seryjnego mordercy. Aktor zainteresował się tą rolą już w 2010 roku, kiedy wykupił prawa do książki Erika Larsona „Diabeł w Białym Mieście” („The Devil in the White City”).
Historia „Diabła w Białym Mieście” jest oparta na faktach. Opisuje postać Dr. H. H. Holmesa, znanego także jako Dr. Henry Howard Holmes, który był pierwszym udokumentowanym seryjnym mordercą we współczesnym znaczeniu tego terminu. Żyjący na przełomie XIX i XX wieku doktor, a również farmaceuta i hotelarz, według zapisanych informacji zabił 27 osób. Szacuje się jednak, że nieoficjalnie mogło być ich nawet dwieście.
Jego ofiarą padały głównie młode kobiety, które przyprowadzał do swojej kryjówki i zabijał z fantazją godną podziwu. Miejsce, w którym rozgrywały się zbrodnie, znajdowało się w Chicago i było specjalnie zaadaptowane przez doktora, przez co zyskało przydomek „Zamek Zabójstw”. H. H. Holmes prowadził swoje ofiary do piwnicy, gdzie znajdowały się ogromne piece, komory gazowe i przyrządy do tortur. Doktor lubił również wspierać naukę, poprzez sprzedawanie organów do celów badawczych.
Przetarg na realizację filmu wygrała wytwórnia Paramount, która rywalizowała między innymi z Twentieth Century Fox i Universal. Scenariusz do filmu napisze natomiast Billy Ray, autor kasowych produkcji „The Hunger Games” i „Kapitana Phillipsa”.
My już nie możemy się doczekać, żeby zobaczyć Leonardo DiCaprio w roli mrożącego krew w żyłach mordercy.
tekst | Iwona Norberczuk