Jak mieć fiuta, nie będąc ch*jem? List otwarty do mężczyzn od kobiet

Czarno-białe zdjęcie kobiety z tabliczką

Pytanie z tytułu stało się przyczyną dalszych rozważań na temat walki w świecie, gdzie mężczyźni nie powinni być w przeciwnej do kobiet drużynie, a w jeden, wspólnej!

Był sobie fight club, ale nikt w nim nie walczył i nie było w nim mężczyzn. Raz w miesiącu grupka kobiet spotykała się, żeby dzielić się frustracjami wywołanymi seksizmem w ich pracy. Przez lata utrzymywały spotkania w tajemnicy. Nadszedł jednak czas, żeby o klubie powiedzieć głośno.

W książce Feminist Fight Club ceniona dziennikarka Jessica Bennett przeplata osobiste historie członkiń fight clubu z potwierdzonymi naukowo danymi o nierównościach między kobietami i mężczyznami, które wciąż stanowią bolączkę rynku pracy. Nie tylko wymienia konkretne typy seksistowskich zachowań, lecz także udziela porad, jak z nimi walczyć. W błyskotliwy i zabawny sposób rozprawia się ze stereotypami dotyczącymi kobiet i daje poczucie koleżeńskiego wsparcia. Oto strategie postępowania, których potrzebuje każda kobieta, żeby stawić opór w trudnych dla siebie sytuacjach, a także narzędzia dla mężczyzn popierających ich starania.

List, który zaraz przeczytacie pochodzi właśnie z Feminist Fight Club. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Buchmann i jest dostępna do kupienia tutaj.

Jak mieć fiuta, nie będąc ch****

OGŁOSZENIE O SERWISIE PRĄCIOWYM (OSP)

Drodzy Towarzysze, Przyjaciele, Chłopaki, Koledzy itd.! Pozwólcie, że teraz przez chwilę to kobieta objaśni Wam świat. Wam, mężczyznom, przypada kluczowa rola do odegrania w tej bitwie. Potrzebujemy Was w naszej drużynie. To (życie) jest dyscyplina koedukacyjna. Na chwilę obecną stanowicie połowę populacji, kierujecie firmami, w których pracujemy, jesteście politykami i prezesami, ojcami naszych dzieci, naszymi partnerami i przyjaciółmi. Co szczególnie ważne, nie uda nam się przełamać patriarchatu bez Waszej pomocy – pomocy tych, którzy patriarchat tworzą. Pamiętacie, jak głosowaliście, abyśmy miały prawo głosu? Wciąż chodzi o to samo.

Wiem, dziwnie jest prosić Was o niszczenie patriarchatu, skoro patriarchat tworzą mężczyźni, a wy jesteście mężczyznami. To jak proszenie największych potentatów tytoniowych o to, żeby reklamowali rzucenie palenia, lub Matthew McConaugheya, żeby włożył koszulkę. Jednak nasze zwycięstwo w tej batalii nie oznacza waszej porażki. Nie jest to sytuacja albo my, albo oni. Dopóki naszego miejsca nie zajmą roboty, dopóty potrzebujecie nas, a my – Was, żeby życie mogło toczyć się dalej.

A więc: nasze wyzwolenie oznacza Wasze wyzwolenie. Doprowadźcie do tego, aby Wasze firmy przynosiły większe profity i stały się bardziej kooperatywne; sprawcie, żebyśmy więcej zarabiały, wtedy Wy będziecie mogli mieć więcej wolnego; przyczyńcie się do wychowania zdrowszych i bardziej pewnych siebie dzieci, które mają pracujące matki i zaangażowanych ojców, i pomóżcie sobie samym podejmować mądre decyzje w pracy. Zróbcie to, a będziecie mogli spędzać z nami dużo czasu, a my będziemy pachnieć pięknie
jak kwiaty – takie bardzo trujące kwiaty.

Wiemy, że bycie mężczyzną w dzisiejszych czasach może wydawać się przerażające. My też boimy się tego, że mężczyźni objaśniają nam świat. Ale w tym właśnie może pomóc FFC. Jest cała masa prostych spraw, które mężczyźni mogą zrobić na co dzień, żeby upewnić się, że trzymają na wodzy swoje ego, i, co więcej, żeby znaleźć się wśród najlepszych i najważniejszych adwokatów kobiet. Oto poręczna lista, która Wam to ułatwi. Wyrwijcie ją i trzymajcie w bezpiecznym miejscu.

Doceniajcie nas

Pomysły kobiet rzadziej są im uczciwie przypisywane, często dlatego, że ktoś inny (jakiś mężczyzna) powtarza je głośniej. Wy, chłopaki, moglibyście się przymknąć. Ale moglibyście też nas pochwalić, to postawi nas i Was w lepszym świetle (my zaprezentujemy się jako bystre, Wy jako wspaniałomyślni gracze zespołowi, którymi jesteście, co nie?). Nasze pomysły to nie notatki, które możecie po prostu ponownie odczytać. Jakże irytujący jest fakt, że trzeba Wam o tym przypominać (wychodzimy na nudziary, gdy to robimy). Wyświadczcie nam przysługę i przekażcie nam słowa uznania, gdy na to zasługujemy.

Sprawdźcie swój zasięg

Nam też robi się już niedobrze od słuchania o manspreadingu i naprawdę rozumiemy, że siedzenie w rozkroku może być komfortowe, tyle że mężczyźni naprawdę zajmują zbyt dużo miejsca: rozkraczacie się o dziesięć–piętnaście stopni więcej. Rozumiemy, że tam na dole macie trochę więcej od nas, ale Gore Vidal zakładał nogę na nogę, więc Wy też możecie. Zatem odsuńcie krzesło o dziesięć centymetrów, skorygujcie wszystko, co wymaga skorygowania, i proszę, złączcie kolana. Nam ludzie powtarzają to od lat.

Przerywajcie, ale nie bądźcie przerywaczami

Kobietom przerywa się średnio dwa razy częściej niż mężczyznom. Przestańcie więc nam przerwać, a nawet więcej. Ponieważ czytacie tę książkę, oczywiste jest, że Wy nie przerywacie – ale zawsze możecie przerywać przerywaczowi, wtrącając się w imieniu koleżanek, gdy jakiś męski przerywacz odbierze im głos. To proste: Hej, możesz dać jej skończyć? A może zasygnalizujcie kolegom, że przerywają – tak jak w koszykówce. Teraz będzie to zabawa, prawie sport. A Wy, chłopaki, lubicie sport. I wiecie co? Kobiety też.

Dajcie nam mówić

Zapomnijcie wszystko, co słyszeliście o gadatliwych kobietach – to nieprawda: po prostu mówimy tak jak Wy, a w gruncie rzeczy mniej. Słowo. Jeśli chodzi o pracę, to Wy naprawdę mówicie więcej od nas, a często nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak dużo więcej. Proszę więc: spróbujcie tak długo nie otwierać ust, aż my skończmy. Później trzymajcie je zamknięte odrobinę dłużej, bo możemy mieć coś jeszcze do dodania.

Przytakujcie, gdy mówimy coś mądrego

Szczególnie w tłumie, żeby pokazać, że się zgadzacie. (Tak, męskie uznanie wciąż znaczy więcej). Możecie robić to też w wątkach mailowych, odpowiadając wszystkim jakąś formą Tak albo Zgadzam się. Emotki tu się również sprawdzą. Osobiście lubię ręce bijące pokłony, oklaski, a nawet garstkę setek.

Napijemy się cappuccino

Dzięki. Moglibyście nam je przynieść, kiedy po drodze do pracy sami zachodzicie po swoją kawę (z mlekiem roślinnym, proszę), dzięki temu nie będziecie czuli, że się narzucacie, prosząc, żeby koleżanka przyniosła kawę. Fajnie też by było, gdybyście zaoferowali się, że podczas spotkania będziecie robili notatki. Ten rodzaj czarnej roboty częściej spada na kobiety, ponieważ nikt tak naprawdę nie chce robić notatek. Wam, facetom, wyjdzie to na dobre, jeśli się zgłosicie (szefowie uznają, że jesteście świetni i zaoferują wam awans i podwyżkę, bla, bla, bla). Nie ma to jak męskie przywileje, co?

Zapraszajcie nas na spotkania

A najlepiej tyle kobiet, ile tylko uda Wam się zebrać. Częściej się odzywamy, kiedy przy stole siedzi więcej kobiet, a miewamy naprawdę świetne pomysły. Do tego ładnie pachniemy i zajmujemy mniej miejsca (znów to rozkładanie nóg).

Uważajcie na słowa

Nie nazywajcie nas zrzędami, nie mówcie, że jesteśmy porąbane, apodyktyczne czy agresywne. Rani to nasze uczucia, ale jest też postawione na głowie: łatka zrzędzących i apodyktycznych zostaje nam przylepiona za prezentowanie takich samych zachowań, jakie prezentujecie Wy, z tą różnicą, że gdy Wy to robicie, to tylko przypominacie albo jesteście surowi. Czasem Wy także niepotrzebnie powtarzacie te same rzeczy lub zachowujecie się jak kutas. I jeśli już przy tym jesteśmy, spróbujcie, proszę, powstrzymywać się od infantylizowania języka: nie jesteśmy dla was skarbem ani słoneczkiem, a już na pewno nie kochaniem. Możemy być miłe, ale nasze pomysły wymiatają, a czasem, uff, nawet lepiej.

Trenujcie działania upochwalające

Tak, dobrze przeczytaliście: to znaczy, że jeśli macie władzę i możecie kogoś zatrudnić – albo chociaż przesłać dalej czyjeś CV – nie róbcie tego, dopóki nie będziecie mieli takiej samej liczby kandydatek, co kandydatów. A nawet lepiej: jeśli prześlecie dalej tylko CV kobiet. Inne sposoby, żeby pomóc: jeżeli odrzucacie ofertę pracy, pomyślcie, którą kobietę moglibyście zarekomendować. Znajdźcie chociaż jedną, której mentorem możecie zostać. Dowiedzcie się, kto co robi w waszym zespole, a jeśli okaże się, że kobiety nie dostają ważnych zadań, zmieńcie to (albo przynajmniej zgłoście komuś, kto może coś z tym zrobić).

Zmywajcie

Jeśli sprawdzacie się w sypialni, są szanse, że sprawdzicie się też w kuchni, a badania pokazują, że mężczyźni, którzy częściej pomagają w obowiązkach domowych, częściej uprawiają seks z żonami (serio!). Wiemy, role płciowe są głęboko zakorzenione, to dlatego kobiety w związkach heteroseksualnych nadal wykonują zdecydowaną większość prac domowych, mimo że są żywicielami rodziny w dwóch trzecich amerykańskich gospodarstw domowych. Przez to też cierpią na syndrom wypalenia, są rozżalone i nie, nie do końca są w nastroju.

Wcale nie musi tak być. W gruncie rzeczy może chciałybyśmy zapożyczyć to od naszych braci i sióstr LGBTQ (lub tych, którzy nie identyfikują się z żadną grupą): badania pokazują, że bardziej sprawiedliwie dzielą się oni obowiązkami i finansami oraz wspólnie podejmują decyzje. W związkach chodzi przede wszystkim o osiągnięcie kompromisu, prawda? Pomyślmy więc o tym w ten sposób: ja się rozbiorę, a ty włożysz moje ubrania do pralki.

Załóżcie nosidełko

Zaangażowanie ojca wyjdzie na dobre każdemu dziecku – pod względem poznawczym, emocjonalnym, społecznym, a wreszcie – także ekonomicznym. Jeśli masz córkę, twoja praca jest szczególnie istotna, wpływa na jej samoocenę, niezależność i aspiracje (według badania przeprowadzonego na Uniwersytecie British Columbia córki, które obserwują, jak ich ojcowie wykonują obowiązki domowe, rzadziej ograniczają swoje aspiracje do stereotypowo żeńskich zawodów, na przykład nauczycielki czy pielęgniarki). Nie wystarczy jednak tylko o tym mówić, trzeba to robić. Obiecujemy, Wy też coś będziecie z tego mieć! Pracujący ojcowie, którzy spędzają więcej czasu z dziećmi, są bardziej zadowoleni ze swojej pracy. Mają więcej cierpliwości, wykazują więcej empatii i elastyczności – a co najmniej według jednego badania może to wydłużyć ich życie.

Weźcie wolne

Jeśli tylko macie możliwość, żeby iść na urlop ojcowski, stwórzcie precedens i to zróbcie. Jeżeli każde z rodziców brałoby wolne na opiekę nad dziećmi, łączenie pracy z rodziną nie byłoby problemem kobiet. To bardzo europejskie rozwiązanie, a przecież wiemy, że chcecie uchodzić za światowców.

Wspierajcie firmy wspierające kobiety

Firmy, które zatrudniają więcej kobiet na kierowniczych stanowiskach, odnoszą większe sukcesy, są bardziej kooperatywne i integrujące, a więcej kobiet u władzy może zachęcić kolejne do prezentowania swoich pomysłów. Kobiety też ładniej pachną (czy już o tym wspomniałam?). Więc jeśli kupujecie buty Toms i za każdą kupioną parę automatycznie kupujecie drugą parę dziecku, którego na to nie stać, zrównoważony żel do włosów lub kawę fair trade, czemu nie zastosujecie podobnego toku myślenia w stosunku do firm wspierających kobiety? Przyrzekam, będziecie mieć więcej kontaktu z pozbawionymi głosu kobietami niż z chodzącymi boso dziećmi.

Rate this post

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News