Temat starości powinien być bardziej obecny w „mainstreamie”. Rozmawiamy z Grzegorzem Uzdańskim, autorem powieści „Zaraz będzie po wszystkim”

Mężczyzna z kręconymi włosami w czarnej koszuli

Grzegorz Uzdański stworzył delikatną, można powiedzieć, że kameralną, a przede wszystkim świetnie napisaną opowieść o samotności na wielu poziomach.

Słodko-gorzki portret pensjonariuszy i pracowników domu starców, zatytułowany Zaraz będzie po wszystkim to najnowsza powieść Grzegorza Uzdańskiego. Portret ten z jednej strony jest dojmująco smutny, ale równolegle złośliwy, a miejscami ironicznie zabawny.

Czytaj więcej: Poznajcie Jadwigę, 80-letnią pensjonariuszkę domu opieki. Fragment powieści „Zaraz będzie po wszystkim” Grzegorza Uzdańskiego


Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍

Dzisiaj rozmawiamy z Grzegorzem o wszystkim, co z powieścią związane – trochę o starości, trochę o lękach, głównych bohaterach i sztuce pisania powieści bez zbędnego mędrkowania.

Książka Zaraz będzie po wszystkim, wydana nakładem Wydawnictwa W.A.B. jest już dostępna w sprzedaży. Zapraszamy do lektury wywiadu!

Mężczyza siedzący przy stoliku w kawiarni

Akcję swojej nowej powieści Zaraz będzie po wszystkim osadziłeś w domu opieki. To miejsce, które chyba, jak żadne inne, jest przepełnione przeróżnymi ludzkimi małymi i większymi apokalipsami. Jak pomysł na tę historię rodził się w Twojej głowie?

Kilkanaście lat temu chodziłem przez dłuższy czas jako wolontariusz do domu opieki i kiedy kilka lat po tym zacząłem próbować pisać prozę, od razu pomyślałem, że to byłby dobry temat (bo myślę, że jest ważny). Ale dopiero po wielu następnych latach się mi to wszystko w głowie jakoś wyklarowało, najpierw wymyśliłem główną bohaterkę, pacjentkę Jadwigę, potem wolontariusza Tomka, a na samym końcu pielęgniarkę Agatę (tę ostatnią wymyślałem, mając już napisane duże fragmenty z punktu widzenia dwóch poprzednich postaci).

Szpitale czy domy opieki to też miejsca zamknięte, z jednej strony niezwykle intymne, a z drugiej pozbawione do granic tej intymności. Ich intymność ogranicza się do wewnętrznego świata i przeżyć konkretnej osoby. Czy właśnie to chciałeś pokazać w Zaraz będzie po wszystkim?

Trochę tak – zależało mi na tym, żeby akcja (poza wspomnieniami bohaterów) nie wychodziła poza wnętrze domu opieki, żeby czytelniczki i czytelnicy mogli poczuć to zamknięcie właśnie. A intymność – i jej różne wymiary, też jej brak – na pewno jest jednym z ważnych tematów książki. Żeby jakoś do tej intymności się zbliżyć, prowadzę tam narrację tylko i wyłącznie z punktu widzenia bohaterów, nie ma tam narracji obiektywnej.

W centrum powieści umieściłeś 80-letnią Jadwigę, pacjentkę szpitala, która odznacza się ujmującą szczerością swoich refleksji. Dla niej miejsce, w którym się znalazła, jak sama mówi, to więzienie. Wydaje się, że z niezwykłą łatwością przychodzi Ci to narracyjne wcielanie się w postaci powieści, czy tak też było z postacią Jadwigi?

Pisanie postaci Jadwigi nie było łatwe – ale posiłkowałem się wspomnieniami rozmów z różnymi autentycznymi osobami (między innymi tym, co pamiętam o jednej z pacjentek domu opieki, do którego kiedyś chodziłem), a do tego też jakimiś wspomnieniami z książek, filmów itd., i wszystko to jakoś pomogło mi kształtować jej postać.

Czy można powiedzieć, że Jadwiga jest postacią, która uosabia nasze wewnętrzne lęki? W jej refleksjach jest dużo elementów, które gdzieś krążą w zakamarkach naszych umysłów, gdy myślimy o starości…

Myślę, że częściowo tak, chociaż pewnie tu każda osoba musi odpowiedzieć za siebie. Na pewno w postaci Jadwigi dochodzą do głosu tez moje lęki – przed własną starością i starością moich bliskich.

Nie zdecydowałeś się w Zaraz będzie po wszystkim na żadne mędrkowanie czy filozofowanie – pokazałeś życie takim, jakie jest. No właśnie, takim jakie jest, ale chyba nie zawsze chcemy je tak widzieć, racja?

Chciałem być bardzo blisko życia – starałem się tych realiów, które zapamiętałem, w żaden sposób nie ubarwiać, chodziło mi o to, żeby to była bardzo zwykła historia (to znaczy zwykła, jak na warunki takiego miejsca).

Mężczyzna siedzący w kawiarni ze światłem padającym mu na twarz

W książce mamy jeszcze dwójkę pozostałych bohaterów – wolontariusza i studenta Tomka oraz pielęgniarkę Agatę. Oboje pracują w tym samym domu opieki, w który znajduje się Jadwiga. Agata swoją pracę nazywa masochizmem, ale jednak z niej nie odchodzi, uciekając w rutynę. Dla niej tytułowe zaraz będzie po wszystkim, dzieje się codziennie – zaraz będzie po pracy. Co nią kieruje, bo nie można nawet powiedzieć, że powiedzenie ch*jowo, ale stabilnie?

Myślę, że Agata, po pierwsze, potrzebuje tej pracy, bo mimo że zarobki ma żenująco niskie, to jednak lepsze niż żadne, po drugie: wkłada w nią serce i naprawdę stara się ją dobrze wykonywać. Może nie jest jakąś kryształową postacią i z pewnością często w pracy kieruje się raczej tym, żeby różne rzeczy zrobić szybciej i prościej, nie poświęca się dla pacjentów nadmiernie i często ją ci pacjenci denerwują, ale myślę, że możemy tu mówić o jakimś powołaniu (chociaż właśnie takim bardzo nieefektownym, takim już mocno osuniętym w rutynę właśnie).

Jak już wspomniałam, jest też wolontariusz Tomek, który cierpi romantyczne katusze, popadając w błędne koło analizy swojego błędu. Wolontariat jest dla niego odskocznią od tych myśli i niemalże werterowskich rozterek?

Na pewno, chociaż podczas akcji powieści nawet ten wolontariat nie jest w stanie do końca się od tych rozterek oderwać – na przykład, rozmawiając z Jadwigą, słucha jej jednym uchem, bo głównie myśli, czy była dziewczyna odpisze mu na SMS-a… Ale generalnie myślę, że Tomek jest z jednej strony bardzo skupiony, w taki neurotyczny sposób, na sobie, z drugiej strony umie też myśleć o innych, i wolontariat pomaga mu właśnie w rozwijaniu tej zdolności, odrywając go od tych skupionych na sobie neurotycznych konstrukcji myślowych.

Będąc młodymi odganiamy od siebie, tak daleko, jak tylko się da myśli o starości. Szpitale czy domy opieki nas przerażają. Nie chcemy czuć mieszanki zapachów szpitalnego jedzenia, fekaliów i choroby. Ale może powinniśmy, zamiast żyć w idyllicznej otoczce bycia pięknym i młodym?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie – ale myślę, że dobrze by było, gdyby temat starości, a także opieki nad starszymi ludźmi był bardziej obecny w powiedzmy, mainstreamie, czy, inaczej mówiąc, w debacie publicznej – na przykład dlatego, żeby państwowa pomoc dla osób, wymagających opieki, i ich rodzin została u nas lepiej zorganizowana.

Każdy z nas ma jakieś tytułowe zaraz, po którym będzie po wszystkim. Dla Agaty, jak już mówiliśmy, jest to praca, dla Tomka znak wybaczenia od jego miłości, dla Jadwigi prawdopodobnie śmierć. Czy to nieustanne czekanie na bardziej lub mniej określone coś nie jest naszym przekleństwem?

Pewnie często tak, choć równocześni można powiedzieć, że to po prostu nasz – a przynajmniej wielu osób – zwykły sposób funkcjonowania, mający i negatywne, i pozytywne aspekty.

Do jakiej refleksji chciałbyś skłonić czytelnika, oddając mu w ręce Zaraz będzie po wszystkim?

Nie myślałem o tym, więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, myślę, że każda osoba ma inaczej i inaczej może reagować na to, co przeczyta – ale ja sam, przy okazji tej pisania tej książki, myślałem o starości, samotności, o tym, jak i w jakich wymiarach ludzie się spotykają, i także o roli wspomnień w naszym życiu.

Rozmawiała: Klarysa Marczak
Zdjęcia: Jakub Celej

Okładka książki Zaraz będzie po wszystkim

Oceń artykuł. Autor się ucieszy

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News