Połowa Fashion Weeka za nami. Co zachwyciło nas drugiego dnia? W strefie Studio i Designer Avenue pojawiło się parę wyrazistych sylwetek.
STUDIO
ZUZANNA KWAPISZ
Drugi dzień łódzkiego Fashion Weeka otworzył pokaz Zuzanny Kwapisz, która zaprezentowała kolekcję „Fabric collages”. Monochromatyczne sylwetki w błękitach, granatach i bieli zamknięte zostały w minimalistycznej, geometrycznej formie. Niebieski, długi trencz, ogrodniczki z krótkim dwurzędowym topem oraz biały kombinezon – oto propozycje projektantki. Proste i jednocześnie mocno określone fasony w połączeniu z różnorodnymi tkaninami, prezentowane były na tle rozedrganych wizualizacji, utrzymanych w podobnej kolorystyce. Doskonałym dopełnieniem była muzyka. Z pozoru prosty, a w rzeczywistości emocjonalny i pełen niepokoju utwór „Easy” Sona Luxa dopełniał pokaz. W połączeniu z tym, co działo się na wybiegu gwarantował mocne wejście. Bardzo dobry start, oby tak dalej!
MARTA KUSZYŃSKA
Mocny bit z orientalnym brzmieniem wprowadził nas w kolekcję Marty Kuszyńskiej „Shiraz”. Bogate zdobienia i ornamentowe wzory rodem z Bliskiego Wschodu wykończone metalicznym błyskiem przeplatane były bardzo kobiecymi kreacjami z jedwabiu. Długa czarna, koronkowa suknia, srebrny kombinezon i kolorowy płaszcz w odcieniach pomarańczu, fuksji i zieleni to bez wątpienia najmocniejsze sylwetki.
KOMBOKOLOR
Kombokolor i jej „Sekrety” na sezon wiosna/lato 2016 to aż dwadzieścia kolorowych sylwetek zadrukowanych metodą sitodruku w autorskie grafiki Izabeli Jankowskiej. Wszystkie modelki wchodziły na wybieg przez czerwone drzwi wprost z odrealnionego świata. Jak mówi sama projektantka: „Inspiracją dla kolekcji były sekrety i ich symbole: rękawiczka skrywająca twoje linie, usta, które szepczą na ucho, blizna, co pamięta dziwne historie, oko, łzy, księżyc, jaskółka, na którą czekamy…”. Ubrania stają się w tym wypadku symbolicznym obrazem historii i sekretów, namalowanych na prostych w formie płótnach w kolorach czerwieni, czerni, złota, pomarańczu i bieli.Dzięki temu możemy czytać kolekcję na swój własny sposób, odkrywając sekrety, które czają się w głębi tkanin. Prosta długa sukienka w kolorowe oczy i białe łzy na plecach była najmocniejszym akcentem, subiektywnie OCZYwiście!
DESIGNER AVENUE
VIOLA PIEKUT
Kolejna kolekcja, tym razem spod ręki Violi Piekut, podobnie jak poprzednie, bazuje na ciepłych pomarańczach, zgniłej zieleni z dodatkiem złamanej bieli i szarości. Klasyczne, kobiece i funkcjonalne fasony wykonane zostały z miękkich dzianin swetrowych oraz zamszu i jedwabiu. Prostą i lekką formę urozmaicają frędzle i drobne plecionki. Wśród propozycji zaprezentowanych przez projektantkę, pojawiła się długa szara dzianinowa sukienka z odsłoniętym udem – smakowity kąsek dla odważnych kobiet kochających prostotę z odrobiną szaleństwa.
TUNDRA FASHIONLOGIC
Eksplozja kolorów i ciężkie brzmienie wprowadzają nas w klimat zatłoczonych wielkomiejskich ulic. Tundra Fashionlogic to marka, która konsekwentnie tworzy urban fashion. Mnogość form i detali oraz miksowanie nowoczesnego stylu to odważny krok ze strony projektantów. Znajdziemy tu daszki wzorowane na klasycznej formie kapelusza z koronką, falbany czy obszerną czarną pelerynę. Artyści, opisując swoją kolekcję, przyznają, że zajmują się projektowaniem emocji, w których nietuzinkowość miejskich ulic przeplata się z naturą człowieka.
JAROSŁAW EWERT
jarosław ewert z kolekcją „shiver” zabiera nas nad morze. Nie są to tropikalne wakacje na wybrzeżu, tylko skandynawskie klify i niespokojne fale, niosące ze sobą chłód i surowość formy. Dojrzałe spojrzenie projektanta na modę przejawia się zarówno w fasonach, jak i samym podejściu do tematu własnej twórczości. Jak sam podkreśla – moda to nie sztuka, moda ma być użytkowa. Pragnie, by „szybki łyk zachwytu stał się głębszym zaspokojeniem…”. Odrzucając fast fashion na rzecz dobrej jakości tkanin, swoje wzory dedykuje wymagającym klientom, których zachwyci na dłużej. Pudełkowy płaszcz, plisowane spodnie i geometryczne kamizele, charakterystyczne już dla twórczości projektanta, stanowią różnorodną, a zarazem spójną całość. Stonowane kolory zestawione z dużymi, graficznymi zygzakami, drobnymi wzorami i motywem błękitnej fali na białym zwiewnym jedwabiu, tworzą szeroką gamę propozycji. Zachwycił nas szczególnie odważny i pięknie skrojony strój kąpielowy – idealny dla HIRO!
ODIO X PIECZARKOWSKI
Znad morza przenosimy się w sytuację, która budzi nieświadomą fantazję. Duet Odio x Pieczarkowski wprowadza nas do świata, gdzie „doświadczana sytuacja budzi wcześniejsze nieświadome życzenie, które jest rozpoznawane, gdyż nigdy przedtem nie stało się świadome. (…) Percepcja ta staje się wówczas obca i dziwna”. Niestandardowa choreografia i bezpośredni udział publiczności w wydarzeniu mają za zadanie przybliżyć i pomóc zrozumieć wizję projektantów. Bogactwo form i inspiracji zauważalnych w kolekcji jest na tyle szerokie, że trudno skoncentrować się na jednym motywie. Upiorne twarze, zaszyfrowane wiadomości, ornamenty, ramy i cała gama nieoczekiwanych połączeń tworzą trudny do odczytania obraz. Charakteryzacja na chorych i zmęczonych wprowadza niepokój, który dodatkowo podkreśla muzyka. Prezentowana definicja déjà vu ma odbicie w elementach garderoby zaczerpniętych z minionej epoki. „Stylowe” buty, sztruks i dekory przywołują duchy z dawnych lat. Mocno, z przytupem i sporą dawką kontrowersji – Jakuba, jak zwykle, zapamiętamy na dłużej.
VIOLA ŚPIECHOWICZ
Przyszedł czas na spokój i ukojenie dla zmysłów, wraz z powiewem lata i naturalnych tkanin z kolekcji Violi Śpiechowicz. Od razu dostrzec można inspirację tybetańskimi i japońskimi strojami etnicznymi. Złocone motywy, wykonane tradycyjną techniką stemplowania, pojawiały się na pasach, z których spoglądał na nas smok rodem z księgi symboli tybetańskich z wypisanym logo VŚ. Projektantka kreuje wizję typowej Gibson Girl. Bieliźniane elementy z epoki, długie płaszcze z kapturem, kimonowe sukienki i półprzeźroczysta ramia zestawione ze złotymi butami nabierają współczesnego stylu. Pastelowe błękity, biel i beż to kolory przywołujące wspomnienie sielankowego letniego klimatu, za którym już teraz tęsknimy!
KĘDZIOREK
Zwiewne tkaniny, minimalistyczne formy i kobiece akcenty, czyli telegraficzny skrót kolekcji KĘDZIOREK wiosna/lato 2016. Luźne i dalekie od ciała ubrania stworzone zostały z myślą o kobiecie aktywnej, przez co pojawiły się między innymi proste kroje sukienek z plisowanymi żabotami czy też lekko oversize’owe garnitury ze zwiewnymi, plisowanymi wstawkami przy pasie. Jest to dojrzała kolekcja projektantki, która zdecydowanie postawiła na wygodę, ale przy tym nie zapomniała o znanym powiedzeniu „Jak cię widzą, tak cię piszą”. Uwagę zwracały dbałość o wykończenie i podkreślanie atutów kobiecej sylwetki. Co nas najbardziej urzekło, to przemycenie do kolekcji (jakby nie mówić dość lekkiej, delikatnej, a nawet romantycznej) masywnych, wysokich, skórzanych butów, inspirowanych grunge’em i stylem rockowym. Jesteśmy jak najbardziej na tak, bo moda jest po to, by łamać stereotypy, a sezon wiosna/lato nie zawsze musi być pełen nimf i rozanielonych dziewiczych sylwetek.
JACOB BIRGE VISION
Za marką Jacob Birge Vision stoi zwycięzca pierwszej edycji programu „Project Runway”. Jak sam mówi, jego minimalistyczne projekty skierowane są do współczesnych i silnych kobiet. Na wybiegu pojawili się uczestnicy ostatniej edycji „Top Model” – i tak mogliśmy zobaczyć Natalię Gulkowską, Kamilę Ibrom, Sebastiana Zawilińskiego i Michaela Mikołajczuka. Jeśli chodzi o same ubrania, za wiele powiedzieć nie można. Kolekcją zaprezentowaną w zeszłym sezonie, Jacob poprzeczkę ustawił dość wysoko. Szkoda tylko, że według nas nie podołał zadaniu. Ubrania były proste, przez co wydawały się trochę nudne. Można było odnieść wrażenie, że takie sukienki, spodnie czy koszule już gdzieś wcześniej widzieliśmy (przepraszam, czy to kolaboracja Jacob Birge x Orsay?). Co konkretnie zaprezentował projektant? Zestawienia biało-czarnych, niesymetrycznych pasów, do złudzenia przypominających galopującą po wybiegu zebrę, czy białe, przylegające do ciała sukienki o długości przed kolano, z niekoniecznie podkreślającą kobiecą talię detalami. Nie dało się też przeoczyć muzyki. Sam soundtrack sprawiał, że chciało się wstać i krzyknąć „LET’S DANCE”, ale ostatecznie natężenie basów i głośność odwracały uwagę od sylwetek. Miejmy nadzieję, że to nie był zabieg celowy. Oby jednak sprawdziło się stare ludowe porzekadło, że „każdy uczy się na błędach”.
tekst | Ewa Michalik, Sonia Niedbał
zdjęcia | materiały FashionPhilosophy Fashion Week Poland