Czy orgazm zwiększa odporność? Testujemy wibrator Secret Affair

orgazm w czasie pandemii blondynka

Praktyka self-love i dawanie sobie przyjemności są szczególnie ważne w tak stresującym czasie jak pandemia. Odpowiadamy na pytanie, czy orgazm zwiększa odporność? Testujemy też wibrator Sensual Vibe firmy The Secret Affair, który zyskuje miano najlepszego na świecie!

Socjolodzy od lat obserwują, że młodzi ludzie uprawiają coraz mniej seksu i chętniej wybierają masturbację. Społeczno-kulturowych przyczyn tej sytuacji jest wiele. Większość (bardzo upraszczając) sprowadza się do tego, że w trakcie masturbacji nie czujemy tak silnej presji, jak w trakcie seksu z drugą osobą. Seks, chociaż z założenia powinien być zabawą i przyjemnością, w dobie kultu idealnych instagramowych ciał może być dla wielu ogromnym stresem. Na szczęście w trakcie masturbacji nie musimy myśleć o tym, jak wyglądamy, jak dużo czasu do szczytowania potrzebujemy ani jak dobre w łóżku jesteśmy. Seks z samą sobą to idealna forma self-care: skupiamy się wyłącznie na sobie i własnej przyjemności, a przy tym poznajemy własne ciało, potrzeby i reakcje.

Orgazm poprawia odporność

Dobre orgazmy mogą uratować życie. Dosłownie! Nie od dziś wiadomo, że orgazmy wpływają pozytywnie na nasze zdrowie. To głównie dlatego, że… dają szczęście. A konkretnie oksytocynę, tzw. hormon miłościktórej wyrzut towarzyszy szczytowaniu. Z kolei obniżony nastrój, samotność i niska satysfakcja z życia wpływają na podatność na choroby zakaźne. Co więcej, kiepski stan psychiczny wpływa też na cięższy przebieg chorób. Takie zależności między stanem emocjonalnym, a układem odpornościowym tłumaczy psychoneuroimmunologia. Wygląda na to, że dobre zdrowie zagwarantują nam nie suplementy diety, ale dobre samopoczucie i przyjemność. Czy w takim razie w czasie pandemii powinniśmy się więcej masturbować? Na pewno nam to nie zaszkodzi…

orgazm w czasie pandemii barbarella

Szczęśliwie już dawno minęły czasy, kiedy zabawki erotyczne przypominały gumowe penisy. Dziś największą popularnością cieszą się gadżety hi-tech, piękne, designerskie, których nie trzeba się wstydzić ani chować. Choć trzeba przyznać, że nawet na rynku erotycznym nastąpił zwrot ku naturalności. Dildo czy kulki gejszy z różowego kwarcu, który podobno oczyszcza czakry uwielbiają fanki tak modnej ostatnio astrologii… Dzisiejsze akcesoria erotyczne muszą dostosowywać się do kątów, łuków i rozmiarów ciała, muszą być super ciche, ładować się przez USB i zapewniać doświadczenia erotyczne, jakich nie zapewnimy sobie sami.

Zobacz też: „To nie jest książka o seksie”, ale wiele wam o nim powie. Chusita Fashion Fever na ratunek edukacji seksualnej

Secret Affair – najlepszy wibrator świata

„Nie jestem pewna, czy jeszcze potrzebuję facetów”

„To jak najlepszy seks w życiu i najlepszy oral W TYM SAMYM CZASIE”

Jakiś czas temu viralem stała się entuzjastyczna recenzja wibratora, którą na stronie sklepu napisała jego klientka. Nie jestem pewna, czy jeszcze potrzebuję facetów To jak najlepszy seks w życiu i najlepszy oral W TYM SAMYM CZASIE tak bardzo zaintrygowało kobiety, że wibrator wyprzedał się w ciągu jednej doby. Wibrator firmy The Secret Affair za 70$ w krótkim czasie zebrał tyle recenzji od zachwyconych klientek, że nawet jeśli pierwsza recenzja była sponsorowana, to było to genialne posunięcie. 

orgazm w czasie pandemii fioletowy wibratorKobiety dołączają do recenzji zdjęcia wibratora, a pośród nich dowody na to, jak jest genialny. Na przykład zdjęcia mokrego ręcznika. Swoją drogą, wiele z użytkowniczek tej wyjątkowej zabawki radzi przygotować kilka… bo, squirt w trakcie zabawy z nim nie jest czymś nadzwyczajnym. Wśród opinii możemy przeczytać, że to druga najlepsza rzecz po czekoladzie oraz (bardzo często), że jest zdecydowanie lepszy niż seks z mężczyzną. Wygląda na to, że ten gadżet to najlepsza inwestycja na czas kolejnego lockdownu. Czy naprawdę jest aż tak dobry? Klikam „kup teraz”, bo umrę, jak nie sprawdzę.

Testujemy wibrator Sensual Vibe od The Secret Affair

Na przesyłkę czekałam jakieś 9 dni. Kurier zadzwonił rano, kiedy akurat brałam prysznic. Wybiegłam mokra, zakrywając się tylko ręcznikiem. Domyśliłam się, że to właśnie ta przesyłka — ten dzień nie mógł się zacząć lepiej. Podłączyłam go do ładowania przez usb i chociaż miał się ładować godzinę, to za testy zabrałam się od razu po prysznicu.

The Sensual Vibe ma dwie końcówki: jedną do penetracji, drugą ssącą, do łechtaczki. Zaczęłam od jednej, tej ssącej. Od razu przełączyłam na najmocniejszy tryb i już byłam pewna, że to był idealny zakup. Nigdy wcześniej nie korzystałam z „ssących” wibratorów, ale chyba właśnie się uzależniłam. Po pierwszym (bardzo przyjemnym, ale bez obiecywanego squirtu) orgazmie zabrałam się za przetestowanie dwóch końcówek naraz. Postanowiłam trochę zmienić pozycję i położyłam się na brzuchu. Obie końcówki włączyłam na najmocniejszy jednostajny tryb. W głowie odtwarzałam to zdanie przeczytane w jednej recenzji To jak najlepszy seks w życiu i najlepszy oral W TYM SAMYM CZASIE. Co prawda jestem zdania, że najlepszy seks jest wtedy kiedy jest się z drugą, ekstremalnie podnieconą osobą, ale to i tak było genialne przeżycie.

Kupicie to na stronie producenta Wibrator The Sensual Vibe

Obie końcówki mają po 10 trybów. To daje wiele opcji na różne kombinacje. Osobiście jestem największą fanką mocnego jednostajnego trybu ssącej końcówki i najmocniejszego wibrującego trybu tej drugiej. Chociaż jestem trochę rozczarowana, bo naprawdę spodziewałam squritu przy prawie każdym orgazmie (reklamy jak zwykle kłamią), to i tak było warto. Uważam, że to była moja najlepsza inwestycja na drugi lockdown i polecam ten wibrator każdej swojej znajomej.

Tekst: Justyna Vanderberg

* To nie jest artykuł sponsorowany

Rate this post

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News