Czy jesteśmy gotowi na zrobotyzowany świat?

Dziewczyna-robot dotykająca maskę na ścianie

O ewolucji internetu. Nasilającej się ingerencji technologii w świecie. Urządzeniach, które zyskują nowe życie. O robocie, który latał samolotem i rozproszonym możliwościami społeczeństwie. Łajba z napisem „XXI wiek” łapie wiatr w żagle.

XXI wiek, czas nastawiony na maksymalny zysk oraz optymalizację działań. Rozwój technologii doprowadza z jednej strony do wypierania ludzi z miejsc pracy przez maszyny, a z drugiej pojawiają się coraz to nowsze zawody, czy też możliwości zarabiania, o których nasi ojcowie, bądź dziadkowie nie śnili. Odpowiedzią na najsłabsze ogniwa jest mechanizm wdrażania robotów. Czy charakter tych działań jest na pewno tak niewinny, jak może się wydawać?

Roboty, maszyny, komputery są absolutną codziennością. Urządzenia jak odkurzacz, lodówka, pralka, laptop służą swoją niezawodnością, aczkolwiek ich wpływy w życiu codziennym stają się coraz większe. Przykładowo pojawienie się kas samoobsługowych, ruch, który początkowo i długo uznawałem jako zbawienie, które usprawniło ślimacze postępowanie kolejek w sklepie. Jednak wraz z ustąpieniem niekończących się kolejek ludzi do kasy Ewy, czy Pawła z identyfikatorem uczę się, powoli ginie przydatność ludzi na tym miejscu.

Czytaj również: Czy smart epoka daje przyzwolenie na bycie głupim?

Nie ma co się dziwić. Kasa samoobsługowa, w odróżnieniu od kasjerki Ewy nie będzie musiała rodzić i wychowywać dzieci, w odróżnieniu Pawła w przeddzień pracy nie wypije butelki z czerwoną kartką i nie będzie symulować choroby. Kilka takich kas może działać pod nadzorem jednej osoby. Nie zdenerwuje Cię, nie będzie nieprzyjemna, spocona, ale też nie rozbawi Cię żartem, nie uśmiechnie się, na próżno szukać w tym emocji. Z drugiej strony nie wystąpi też żadna bariera językowa.


Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍

Robot trzymający za twarz mężczyznę

Grupa śmiałych inżynierów DARPA oraz firma Aurora Flight Scienes prowadzą pracę nad systemem, który pod czujnym okiem człowieka będzie w stanie przeprowadzić lot samolotem, ściślej prowadzone były testy na symulatorze BOEINGA 737. Zgoda, roboty nie ocenią większego lub mniejszego zła. Czy da się je dostosować do sytuacji, gdzie należy zachować się nieszablonowo? Postępujący rozwój momentami niesie za sobą nieprzyjemny swąd coraz większej ingerencji maszyn w życie społeczeństwa.

VR i AI. Dwa skróty, które na przemian ekscytują i martwią. Virtual reality oraz artificial intelligence. Gdyby ktoś dekadę temu zaczął mi opowiadać bajkę o tym, jak z tego padołu łez, będę mógł się udać w świat Far Cry‘a albo tłuc szturmowców z rycerzami Jedi, a to wszystko byłoby możliwe dzięki urządzeniu, które sobie nakładasz na oczy, to bym kazał mu się puknąć w czoło. Dekadę temu w takim scenariuszu wyszedłbym na niedowiarka. Z jednej strony jest to fantastyczny ruch w kierunku zrewolucjonizowania gier na urządzeniach jak PS czy Xbox. Niemniej budzi to u mnie pewne wątpliwości.

Na podstawie obserwacji, jak hipnotyzującym urządzeniem może być zwykły telefon, sporo podejrzeń nabieram do tej rozrywki. Oczywiście, wszystko jest dla ludzi. Istnieją jednak pewne różnice pomiędzy pokoleniem lat 80. czy 90. a ludźmi, którzy przyszli na świat jak już zabił milenijny dzwon. Dotykowe ekrany, smartfony, smartwatche, tablety, iPody, iPady, e-booki i tak dalej. To często chleb powszedni i uzależnienie społeczeństwa. Dzisiaj potocznie nazywany plejak może stać się dla kilkuletniego dziecka jedyną rzeczą w pokoju wartą ogniskowania uwagi. Jednak ostrożność wobec przenoszenia się z nudnej rzeczywistości do wirtualnych zaświatów powinna być zachowana. Za 20 lat zupełnie co innego może znaczyć wspólne wychowywanie się z Mario.

Kadr z pikselowej gry komputerowej Mario

Sztuczna inteligencja. Jej rozwój według pomysłowego i zatroskanego o społeczeństwo wizjonera Elona Musk, ma być działaniem, które będzie zapobiegało nadejściu smutnego dnia w dziejach świata. Dnia, w którym roboty i maszyny zaczęłyby traktować ludzi, tak jak ludzie traktują zwierzątko domowe. By temu przeciwdziałać, stworzył nową firmę, która zajmuje się połączeniem mózgu z komputerem.

Czytaj również: Co nas uratuje przed technologią?

Integracja człowieka z komputerem przy pomocy specjalnych elektrod podłączanych do mózgu ma umożliwić odbieranie i wysyłanie najprostszych zleceń. Oczami wyobraźni nie widzę nowego porządku świata ustanowionego przez roboty. Nawet kiedy za sterami samolotu miałyby siedzieć roboty, z mózgu wysyłałbym maile, a Uber by wprowadził latające taksówki.

Internet. Moja znajomość z nim zaczęła się dość dawno, mniej więcej wówczas, gdy dziewczyny ze Spice Girls miały za sobą pierwszy rozpad. Od dekady jest czymś codziennym. Odegrał nieopisaną rolę w kształtowaniu świadomości, gustów, potrzeb, przepływie informacji. Z jego pomocą płacimy, kontaktujemy się, zamawiamy, obcujemy z wszelkimi dobrami kulturowymi.

Biała, podekscytowana kobieta,która jest ubrana w czarną elegancką koszule informuje o wartości internetu. W tle widać kwiatki w doniczkach, różową ściane i monitor.

Internet to antidotum na wiele bolączek dzisiejszego świata. Przez lata przeobraził się w pewnego rodzaju destynację zarobkową. Poszukując lepszego jutra, nie jesteśmy zmuszeni gnać na Zachód albo do Norwegii. Nie stajemy przed koniecznością zostania monterem albo nianią na Wyspach. Posiadając albo wypracowując w sobie odrobinę przebojowości, mając pomysł i ikrę, możemy naprawdę wiele zrobić w wirtualnej przestrzeni.

Owszem, to urodzaj możliwości. Z drugiej strony czasami wciąż mało jest w nim miejsca na błędy. Wirtualna przestrzeń pamięta o potknięciach. Potrafi wciąż piętnować każdy spostrzeżony defekt. Czasami jeden moment decyduje o tym, czy osiągniesz sukces. To jest w nim piękne. Ważny aspekt technologii, która głównie jest źródłem muzyki, informacji, kontaktów i pocztówek od hybrydy znajomego z sarną lub psem pluto.

Podsumowując, postęp nowoczesności budzi sceptycyzm. Poniekąd jest to sceptycyzm inżyniera Mamonia lubiącego tylko te melodie, które już kiedyś słyszał. Jednak owe obiekcje mają też swoje źródło w obserwacji pokolenia, które jest coraz bardziej uzależnione od technologii. Trzeba oddać jej należną sprawiedliwość i przyznać, że usprawnia oraz udoskonala wiele aspektów naszego życia. Pozwala na samodoskonalenie się w wielu dziedzinach, niekiedy determinuje nasze zmiany na lepsze. Korzystajmy z jej uroków, wszak wszystko jest dla ludzi. Róbmy to jednak z głową, aby nasze self-improvement nie stało się nagle self-destruction.

Tekst: Jakub Paciorek

Oceń artykuł. Autor się ucieszy

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News