20-lecie Catz’N Dogz. Wywiad i zaproszenie na „Made for Mixing” w Niebie

Fot. Karol Grygoruk

Catz’N Dogz to duet, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Osiągnęli duży międzynarodowy sukces i od dwóch dekad miksują różne style muzyczne. Są mistrzami wysmakowanych i zaskakujących brzmień. Współpracowali z wieloma artystami, jak choćby Disclosure, Rufus Du Sol czy Solomun, co czyni ich twórczość mega różnorodną. 20 maja w warszawskim klubie NIEBO planują wyjątkowe wydarzenie, żeby podziękować fanom za wsparcie – zapowiada się super impreza, więc wpadajcie!

Wojtek i Grzesiek zaczęli swoją muzyczną przygodę jako 3 Channels w 2003 roku w szczecińskim klubie Mezzoforte. Tam właśnie poznali wielu DJ-ów i producentów, z którymi działają do dziś, a także wypracowali  swój unikalny styl. Nie tylko zagrali masę imprez w wielu miejscach na całym świecie, ale również stworzyli własną wytwórnię, Pets Recordings, która oprócz wydawania muzyki, służy jako platforma do komunikacji z fanami. No i mają mega ważne wartości – tolerancja, szacunek i miłość bez wykluczeń. Kilka dni przed 20-leciem przeprowadziliśmy wywiad z chłopakami. Celowo piszemy z “chłopakami”, bo chociaż świętujemy 20-lecie Catz’N Dogz, wciąż bije od nich młodzieńcza energia i pasja do muzyki. 

Kris (HIRO):
Kto, lub co, miało największy wpływ na Waszą artystyczną drogę?


Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍

Voitek (Catz’N Dogz):
Na początku i przez całe życie osoby, które nas wspierają. Od zawsze robiliśmy to dla ludzi i od nich czerpaliśmy energię. Tak jak teraz robimy imprezę na 20-lecie, kontaktujemy się ze znajomymi i współpracujemy z nowymi kreatywnymi ludźmi. Dla mnie to jest samonapędzająca się maszyna. Jeżeli chodzi o muzyków i twórców, to zwłaszcza berlińskie środowisko nas inspirowało ze względu na bliskość ze Szczecina do Berlina. 

Greg (Catz’N Dogz):
Także lokalni szczecińscy DJ-e. Zawsze to dla nas było ważne, żeby wspierać lokalnych DJ-ów, bo oni budują całą kulturę. Od samego początku, jak zaczynaliśmy robić imprezy, staraliśmy się budować środowisko ludzi, którzy tworzą społeczność, nawzajem się inspirują i zachęcają nowe osoby do słuchania muzyki w naszym klimacie oraz poszukiwania muzyki, która im się podoba. To zadziałało też na nas w Szczecinie, gdzie na nasze szczęście pojawiło się wielu fajnych artystów.

Kris:
Jak wygląda dzień w życiu Catz ‘n Dogz. Jak zazwyczaj wygląda Wasza sesja w studio i ile czasu dziennie poświęcacie na muzykę?

Greg:
Tak, ja mieszkam w Polsce, Voitek mieszka w Hiszpanii. Studio mamy w Madrycie. Spotykamy się tam raz na jakiś czas i tam kończymy kawałki. Wiele naszych utworów powstaje w podróży. W samolotach czy w innych środkach komunikacji gdzie spędzamy najwięcej czasu. Tam powstają pomysły i utwory inspirowane tymi podróżami i miejscami, które odwiedzamy, a przede wszystkim imprezami. Jak wygląda nasz dzień? Dużo uprawiamy sportu (Voitek: wow to dużo  – dwa razy w tygodniu, śmiech) , dużo słuchamy muzyki.

Voitek:
Wydaje mi się, że pomaga nam bardzo to, że teraz wszystko jest zminiaturyzowane. Wszystko jest przenośne i nie ma takich podziałów czy problemów, że musimy być w tym samym miejscu. Technologia jest taka, że wszystko się wysyła w sekundę. Tak samo jak to, że wszyscy teraz pracują z domu, a nie z biura, prawda? Jest to o wiele łatwiejsze niż kiedyś. Kiedyś nie byłoby to możliwe. Przez podróże spędzamy dużo czasu w hotelach. Mamy ze sobą przenośny głośnik, słuchamy kilka godzin i dzielimy się muzyką i inspiracjami.

Kris:
Co do warunków sprzętowych. Nadal jest sporo ludzi, którzy interesują się hardwearem, nawet niektórzy producenci twierdzą, że moda na hardwear wraca, ale wszystko da się zrobić w laptopie, prawda? Jak wy pracujecie?

Greg:
My nie jesteśmy hardwearowi za bardzo. Zawsze skupialiśmy się na muzyce, na atmosferze. Raczej nie jesteśmy tak bardzo techniczni i wkręceni w sprzęt. 

Voitek:
Skupiamy się na muzyce funkcjonalnej, czyli klubowej. Raczej używamy wyłącznie laptopów i pomysły wychodzą same. Na przykład teraz, przed wywiadem, robiłem edit kawałka zespołu Fault i dzięki wykorzystaniu AI mogłem sobie wygenerować acapellę tego utworu. Wszystko takie jest organiczne. Na przykład przed imprezą, jak potrzebuję coś zrobić, przygotować to od razu to mam.

Kris:
Spotykamy się z okazji Waszego udziału w projekcie „Made for Mixing”. Jaka jest Wasza ulubiona receptura według, której powstają utwory? Czy lepszy jest prosty mix czy składający się z wielu elementów? Wasz rekord w ilości źródeł dźwięku miksowanych na żywo?

Voitek:
Wydaje mi się, że muzyka funkcjonalna, klubowa jest stworzona do freestylu. My oczywiście się przygotowujemy, ale nasze ulubione połączenie to miksowanie na żywo gdy czerpiemy energię z danego momentu i publiki.

Dla nas najlepsze jest to, gdy uda nam się złapać moment gdy powstaje muzyka, której ludzie nawet nie wiedzieli, że chcą słuchać, a nagle jej słuchają. Lubmy stwarzać przyjemność i tworzyć niespodziewane sytuacje gdy coś wszystkich zaskakuje, czasami nawet nas.

Greg:
W zasadzie zawsze gramy z czterech tracków. Jak jesteśmy we dwóch, to mamy cztery ręce, więc jest łatwiej (śmiech).

Kris:
Teraz są różne aplikacje, desktopowe i smartfonowe, z których można by było zagrać całą imprezę powiedzmy minimalową i nikt by nie skumał, że to powstaje na żywo w apce. Macie jakieś ulubione narzędzia tego typu do grania lub tworzenia muzyki?

Voitek
Tak, tak. Moim ulubionym narzędziem AI jest vocalremover.org. To jest nowe narzędzie, dzięki któremu tworzę acapelle i dzięki któremu możemy teraz robić więcej editów i możemy grać o wiele więcej remiksów, które nie wyszły nigdzie wcześniej.

Kris:
Czy miksujecie na słuch czy na wzrok? (chodzi o podgląd na wskazaniach filtrów, czy faderów)

Greg:
Definitywnie na słuch, od zawsze.

Voitek:
Na słuch. Ale są oldschoolowi DJe, którzy miksowali kiedyś na wzrok, na potencjometrach zwłaszcza jak kiedyś były bardzo słabe odsłuchy. Na przykład rezydenci którzy grali z tych klubowych płyt po pięć imprez w tygodniu. Oni czasami z doświadczenia wiedzieli jakie ustawienia potencjometrów najlepiej się sprawdzają dla konkretnej płyty, albo kawałka. Znali te płyty na pamięć.

Kris:
Graliście w naprawdę niesamowitych miejscach. Gdzie było najlepiej i dlaczego? Wasz ulubiony gig?

Greg:
Zawsze na podobne pytanie odpowiadamy w ten sposób, że ciężko jest na nie odpowiedzieć, bo zależy to od wielu elementów. To czy gig jest dobry i taki, który zapamiętamy zależy od promotora, od imprezy jaką gramy i od ludzi. W różnych krajach, na przykład w Stanach gdzie zazwyczaj gramy nasze ulubione imprezy, też zdarzają się gorsze momenty. To wszystko zależy od ekipy, która nas zaprasza. My się zawsze staramy. Voitek, Ty to ostatnio fajnie powiedziałeś, że często te imprezy, które są najlepiej płatne, są gorsze od tych, które możemy zagrać gdzieś w jakimś undergrounowym klubie w Berlinie i poczuć to, co najbardziej lubimy, czyli niewerbalne połączenie z ludźmi, kiedy możemy się komunikować muzyką. Poczuć, że jesteśmy razem na tej imprezie i razem się bawimy. To coś, co możemy poczuć z ludźmi.

Kris:
Powiedzcie jeszcze coś o graniu w Stanach.

Voitek:
Już bardzo długo gramy w Stanach, więc mamy tam swoją wypracowaną publiczność. Współpracujemy z promotorami od dłuższego czasu. Nasze ulubione miasta to Denver, gdzie mamy bardzo dobrą publiczność, albo festiwal w Los Angeles Desert Hearts, San Francisco, Dallas. Bardzo długo już tourujemy po Stanach, od kilkunastu lat. Nawet na naszych socialach Stany są na drugim miejscu po Polsce. Bardzo dobrze nam się tam gra. Stany, Polska i Hiszpania, no nie Grzegorz?

Greg:
Tak dokładnie, Stany, Polska i Hiszpania to są nasze główne rynki, gdzie najlepiej nam się gra. To się też zmienia co jakiś czas, tak jak cykle popularności muzyki. Kiedyś bardzo dużo graliśmy w Szwajcarii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji.

Kris:
Zagraliście już sporo imprez we współpracy z Monkey Shoulder. Jak Wam się współpracuje z marką i czy macie swoją recepturę również na mix z udziałem whisky? 

Greg:
Bardzo dobrze nam się współpracuje. W tamtym roku zrobiliśmy super cykl czterech imprez. To było zimą i te imprezy wyszły świetnie. Mamy wolność w doborze artystów, których chcemy. Mamy wolność w robieniu tych imprez tak, żeby one wyglądały dokładnie tak jak chcemy. Teraz właśnie w Warszawie z okazji 20-lecia chcemy mieć fajny kontakt z ludźmi. Chcemy być blisko nich i dlatego nie robimy DJki na scenie, tylko niżej, tak, żeby ludzie byli dokoła nas. Chcemy być w kontakcie z nimi. Chcemy, żeby ta impreza była specjalna. Z Monkey nam się dobrze współpracuje także dlatego, że my zawsze piliśmy whisky podczas grania, a teraz pijemy dobrą whisky! (śmiech).

Kris:
Wasza wskazówka dla debiutantów? Jak zacząć współpracę z Pet Recordings?

Voitek:
Ja zawsze mówię taką radę, że trzeba dawać od siebie, a nie tylko oczekiwać, że od razu ktoś tobie coś da. Trzeba działać, supportować artystów, supportować swoich znajomych. Interesować się, co znajomi robią, czego ludzie chcą słuchać, odkryć samemu w sobie, czego się chce słuchać. Na to się składa bardzo dużo czynników i są dwa takie główne nurty, żeby zostać zauważonym. Pierwszy, to wyskoczyć na socialach, na przykład na TikToku i zrobić virala, a drugi to coś zupełnie przeciwstawnego, czyli budowanie swojego community od podstaw. Tak jak my zaczynaliśmy. To jest bardzo dobra droga, żeby zacząć grać nawet w małych klubach za psie pieniądze, ale dzięki temu zdobywać doświadczenie i znajomości. Być wytrwałym w tym działaniu i kierować się muzyką, a nie sławą.

Greg:
Najlepiej jak nam ktoś poleci muzykę. Wtedy jest o wiele łatwiej. Dostajemy strasznie dużo demówek i nie wszystkie jesteśmy w stanie sprawdzić. Zdarza się, że coś pomijamy, bo nie jest łatwo wszystko przesłuchać, ale czasami nam się udaje i wtedy sami się odzywamy, jak nam się coś spodoba. Jak ktoś chce coś do nas coś wysłać, to najlepiej jakby to zrobił przez kogoś, kogo znamy. Wtedy na pewno posłuchamy. 

Kris:
Hej! Dwadzieścia lat miksowania, to niezły wynik. Jaki jest Wasz patent na ciągłą zabawę muzyką?

Voitek:
Balans. Wydaje mi się, że to dobre słowo. Wcześniej bardzo brnęliśmy w nieznane i brakowało nam samym szacunku do siebie. Gdy się osiąga to, że wszystko zaczyna wychodzić, trzeba spojrzeć w jakim momencie życia się jest i czego się potrzebuje. Wydaje mi się, że zainteresowanie muzyką jest najważniejsze. Ciągłe odkrywanie siebie na nowo, interesowanie się nowymi trendami jest bardzo ważne, a nie zamykanie w tym, do czego się doszło na zasadzie: “robię to całe życie, będę to robić i nie obchodzi mnie nic innego”. Moja recepta to balans, refleksja, odkrywanie siebie na nowo oraz dawanie sobie czasu. Oczywiście także praca w duecie i kompromis.

Greg:
Na pewno bardzo pomaga nam przyjaźń i to, że nawzajem bardzo się inspirujemy. Jesteśmy za to wdzięczni.

Kris:
Dzięki za rozmowę. Widzimy się 20 maja w Niebie. Powodzenia!

Catz ‘n Dogz:
Super.  W sobotę też będziesz? To widzimy się!

Zobacz też: Wywiad z Blonde Redhead

Wywiad z Blonde Redhead

5/5 - (2 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News