O tym, że w największych domach mody w ciągu kilku ostatnich miesięcy zawrzało na pewno wiedzą już wszyscy. Jedni odeszli, by na ich zaszczytnym miejscu pojawili się nowi. Ale prawdziwa rewolucja ma dopiero nadejść i zwiastuje to też ogromne zmiany ekonomiczne.
Debata kto jest, a kto nie w świecie mody, to teraz drugorzędna sprawa. To co naprawdę ważne i niesie za sobą zmiany to sektor sprzedaży detalicznej. Wraz z pojawieniem się smartfonów i ich doskonalenia powstały nasze ulubione aplikacje jak Facebook, Instagram czy Snapchat. Dzięki nim zawsze jesteśmy na bieżąco, a świat odbieramy jako tu i teraz. Tak jak w życiu codziennym, tak i na pokazach mody elektronika stała się nieodłącznym elementem, bez którego nie wyobrażamy już sobie dnia. Celebryci siedzący w pierwszych rzędach już po pierwszych sekundach pokazu wyciągają swoje iPhone’y, aby uwiecznić najlepsze kreacje bądź nagrać snapa po, żeby wszyscy wiedzieli, co się u nich dzieje i jak fantastyczne mają życie. Zaczęło się od niewinnych zdjęć, a cała sprawa zaczęła nabierać tempa. Projektanci zauważyli, że ludzie wrzucają zdjęcia z ich pokazów, by dyskutować, który projekt prezentował się najlepiej, a potem wiedzieć, co zamówić, kiedy ubrania pojawią się w butikach. Postanowili więc wyjść naprzeciw oczekiwaniom.
W dzisiejszym świecie przywykliśmy do natychmiastowości. To, co chcemy kupić ma być dla nas od ręki i jest to już normą. Ubrania prezentowane na pokazach to jednak takie kąski, na które trzeba zaczekać i to nawet pół roku. Pomysł na jaki wpadli projektanci między innymi Diane von Furstenberg czy Tory Burch brzmi: See Now/ Buy Now. Założeniem jest skrócenie momentu od zobaczenia kreacji do jej kupienia, co oznacza, że już w momencie oglądania kolekcji na wybiegu, można zamówić konkretne ubranie. Moda z wybiegów miałaby być dostępna od zaraz. Co to oznacza dla świata mody? Banalna odpowiedź brzmi: dla każdego co innego. Tak czy inaczej w każdym aspekcie będzie to duża rewolucja. Ekonomiści owo zjawisko nazywają nową mobilną gospodarką sprzedaży detalicznej. Okazuje się, że nasze telefony przestały być tak niewinne i mają coraz większy wpływ na funkcjonowanie sektoru finansów. Za ich pomocą robimy coraz więcej rzeczy, a to sprzyja korporacjom do wymyślania nowych produktów, na których mogliby w ten sposób zarabiać. Kompresja czasu pomiędzy początkową ekspozycją kolekcji na wybiegu a umieszczeniem jej w sklepie stanowi także wyzwanie dla sprzedawców. Dotychczasową lukę czasową, która była między pokazem a sprzedażą, wykorzystywali oni jako szansę na decyzję, co marka powinna produkować masowo i co sklepy powinny zamówić do sprzedaży. Rewolucja See Now/Buy Now może okazać się wielkim sukcesem finansowym, jednak z pewnością przysporzy wielu problemów logistycznych, np. jak na nowo zorganizować cały ten proces.
HIRO Technologia. Porównanie Sonos ACE i AirPods Max.
Zmianą, jaka nastąpi jest również połączenie kolekcji damskiej i męskiej na jednym pokazie. Na taki ruch zdecydował się między innymi dom Burberry. We wrześniu połączy linie dla kobiet i mężczyzn w seasonless – pokazie ubrań, które będą od razu dostępne w sprzedaży. Nawet nowicjusz Demma Gvasalia (dyrektor artystyczny Balenciagi) oświadczył, że marka Vetements, należąca do niego i jego brata zaprezentuje damską i męską kolekcję jednocześnie podczas męskich pokazów w styczniu i czerwcu. Dodatkowo chcą oczywiście, aby kolekcja była dostępna w sprzedaży miesiąc później. Kompilację płci na pokazach naśladuje również Alessandro Michele, dyrektor artystyczny Gucci. On również będzie pokazywał obie linie naraz w 2017r. Jednak nie wiadomo jeszcze czy podczas damskiego czy męskiego pokazu.
Wszystkie te działania mają odzwierciedlić rzeczywistą próbę doprowadzenia mody do prędkości światła. Czy to się uda i jak wyjdzie całe założenie przekonamy się już wkrótce. Tymczasem warto śledzić wszelkie zmiany. See Now/ Buy Now przekazuje władzę do rąk konsumenta i to on niego będzie zależeć skuces. Dwie rzeczy są pewne – See Now/Buy Now to nowa czerń przyszłych sezonów, a nasze telefony to już nie tylko elektronika, ale i język wyboru.
Tekst: Sara Leszczyńska