Serial Szkoła dla elity zdebiutował na Netfliksie w październiku 2018 roku, podbijając serca widzów swoją nietuzinkową fabułą. 6 września w Las Encinas ponownie rozbrzmiał pierwszy dzwonek, rozpoczynający drugi sezon serialu.
Nie ma w Hiszpanii bardziej elitarnej i lepszej szkoły od Las Encinas. To tam trafiają dzieci z wyższych sfer. Pamiętajmy jednak, że nie wszystko złoto, co się świeci. Z okazji premiery drugiego sezonu serialu Szkoła dla elity porozmawialiśmy z Georginą Amorós, która dołączyła do obsady serialu w nowym sezonie wcielając się w postać Cayetany.
Dołączyłaś do obsady serialu „Szkoła dla elity” w najnowszym, drugim sezonie, więc muszę rozpocząć naszą rozmowę od pytania, jakie były Twoje wrażenia po obejrzeniu pierwszego sezonu?
Byłam fanką serialu od pierwszego odcinka, chyba nawet obejrzałam cały sezon w jeden dzień! To była zdecydowanie miłość od pierwszego wejrzenia – fabuła od razu mnie pochłonęła, nie mogłam się oderwać od oglądania. Jednak to, co najbardziej mnie w nim poruszyło to fakt, że wszystkie postacie i wątki są bardzo zróżnicowane. Myślę, że to ważne dla fanów serialu, bo nawet jeśli nie odnajdziesz postaci, z którą się utożsamisz w stu procentach, to możesz odnaleźć pierwiastki siebie w wielu postaciach czy scenach. To przede wszystkim podbiło moje serce, ale też budowanie napięcia, intrygi czy elementy thrillera.
Miałam możliwość obejrzenia przedpremierowo odcinków drugiego sezonu. Twoja postać, czyli Cayetana pojawia się w drugim odcinku i na podstawie wyłącznie tego odcinka już można stwierdzić, że nie będzie to w żadnym wypadku szablonowa postać. Mam wrażenie, że Cayetana z jednej strony próbuje odnaleźć swoje miejsce w tym nowym dla niej świecie, a z drugiej przyjmuje trochę strategię – fake it till you make it. A Ty, jakbyś ją opisała?
Rola Cayetany bardzo mi odpowiadała od samego początku. Ma w sobie to coś – jest wyrafinowana, ma fantazję, dużo radości w sobie, widać, że jest podekscytowana tym, że ma wejść do nowej grupy. Ale, gdy widz obejrzy już cały sezon, zobaczy, jak bardzo złożona jest ta postać, z każdym odcinkiem pojawia się więcej warstw Cayetany, które z jednej strony pozwolą ci ją zrozumieć, ale z drugiej pozostawią też wiele pytań. Z Cayetaną nic nie jest czarno-białe, po prostu. Ale myślę, że to naprawdę poruszająca postać i podróż przez jej historię jest piękna. Wielu z nas może się z nią utożsamić, w końcu to typowe, gdy przedstawiamy się nowej osobie – chcemy pokazać się od jak najlepszej strony, zakładamy maski, bo myślimy, że tak będzie lepiej, ale prawda jest często inna, a maska może wcale nie była potrzebna. Widzowie sami się przekonają, jak to jest w przypadku Cayetany. Jest wiele rzeczy, które Cayetana kocha – modę, magazyny modowe, rzeczy związane z branżą beauty. To jeden z powodów, dla których będzie się przyjaźniła z Lu (Danna Paola). Wtedy też okaże się, co się kryje naprawdę pod maskami Cayetany. Ta wielowarstwowość, jak już mówiłam dotyczy całej obsady. Przykładowo Guzmán, na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie zarozumiałego, ale potem zaczynasz rozumieć, dlaczego taki jest. Tak samo jest z Cayetaną. Najpierw widzisz jaka jest, a potem dopiero, dlaczego taka jest. Gdy zobaczysz jej rodzinę, korzenie, wtedy zrozumiesz, dlaczego jest taka, a nie inna.
Odnalazłaś jakieś cechy wspólne między Tobą, a Cayetaną?
W pewnym sensie tak. Co prawda nie jestem już nastolatką, ale rozumiem ją doskonale. Gdy dojrzewasz i przeżywasz swoje nastoletnie lata, robisz wszystko by odnaleźć siebie. A to, na czym Cayetanie najbardziej zależy, to dopasować się do reszty grupy, to zrozumiałe. Oczywiście, kłamstwo nie jest najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu, myślę, że lepszym pomysłem byłoby po prostu bycie sobą, ale rozumiem ją i w jakiś sposób się z nią utożsamiam. Obie jesteśmy marzycielkami, a Cayetana ma w sobie bardzo dużo determinacji, by te marzenia spełnić – mam podobnie, też ciężko pracuję, by realizować swoje marzenia, chociaż nie wyznaję zasady, że po trupach do celu. Wie czego chce i ciężko na to pracuje.
Mówiąc ogólnie, serial opowiada o skomplikowanym życiu grupy nastolatków z wyższych sfer, ale jak już powiedziałyśmy obie wcześniej, ma w sobie dużo elementów, z którymi można się utożsamić niezależnie od wieku, zawiera dużo aktualnych problemów naszego społeczeństwa. Co jest dla Ciebie najlepszą rzeczą, a co koszmarem, jeśli chodzi o nasze społeczeństwo, żyjące nieustannie w ekranach smartfonów, w erze mediów społecznościowych?
Najlepszym jest zdecydowanie fakt, że możemy bez względu na miejsce zamieszkania, odległości i tego typu rzeczy kontaktować się z osobami z całego świata. Można powiedzieć, że tak właśnie jest w przypadku Szkoły dla elity i Netfliksa – dzięki niemu, cały praktycznie każda osoba na świecie może go obejrzeć. Dzięki mediom społecznościowym możemy się też dużo nauczyć, czy nawet zajrzeć w życie dowolnej osoby reprezentującej inną kulturę od naszej. Możemy reagować na wydarzenia na całym świecie, przyczyniać się do zmian na lepsze. To nie byłoby możliwe, gdyby nie obecna technologia. A z drugiej strony, złą konsekwencją życia z mediami społecznościowymi jest to, że za bardzo na nich polegamy. Mamy wrażenie, że to jedyna rzecz, która ma znaczenie, zaczynamy wierzyć, że życie każdego jest idealne, chcemy, żeby nasze także takie było. Ale to nie jest możliwe i takie życie nie jest w żadnym wypadku prawdziwe. Umówmy się, to co wstawiamy na Instagram czy Facebooka nie zawsze jest w stu procentach zgodne z naszym faktycznym samopoczuciem. Pokazujemy tylko dobrą stronę naszego życia, wyreżyserowaną. A to może być mylące dla młodych ludzi, ponieważ będą próbowali dosięgnąć ideału, którego nie ma.
https://www.instagram.com/p/B0_InKUDkbI/
Nie wiem, czy słyszałaś, ale niedawno Instagram zapowiedział, że chce ukryć liczbę polubień danego zdjęcia, co znaczy tyle, że żadna osoba Ciebie obserwująca nie zobaczy, jaką liczbę serduszek uzyskałaś, będziesz mogła widzieć to tylko Ty. Co o tym sądzisz?
Tak, słyszałam o tym, kocham ten pomysł! Myślę, że to pozwoli wyeliminować problem porównywania siebie z innymi na podstawie tej nic nie znaczącej naprawdę liczby polubieni zdjęcia. A także kwestię rywalizowania w mediach społecznościowych o to, kto jest bardziej popularny. Wydaje mi się, że era Instagrama też może dobiec końca, tak jak minęły czasy świetności Facebooka. Trudno to sobie wyobrazić, co może być po Instagramie – może trafimy w jeszcze gorsze miejsce, kto wie. Ja sama z mediami społecznościowymi mam trochę taką relację typu miłość-nienawiść. Dla mnie, im więcej obserwatorów posiadasz, tym spoczywa na Tobie większa odpowiedzialność, jeśli chodzi o to, czym się z nimi dzielisz. Staram się i chciałabym, by rzeczy, które wstawiam przyczyniały się nawet do bardzo małej, ale zmiany na lepsze. Nie mogłabym używać Instagrama wyłącznie jako pożywki dla własnego ego. Oczywiście każdy może traktować to inaczej, ma do tego prawo.
W takim razie na koniec szybkie pytanie: jak w jednym, dwóch zdaniach opisałabyś drugi sezon Szkoły dla elity?
Drugi sezon będzie dla wszystkich zaskakujący, jest on zdecydowanie bardziej mroczny od pierwszego, a bohaterowie też znajdują się w zupełnie innym miejscu i nowej perspektywie – po pierwsze, wydorośleli, po drugie – wszyscy muszą poradzić sobie z żałobą po stracie Mariny. Nowe postaci, wchodząc do tego świata będą na początku nieświadome tego, co się stało z Mariną i z jak popieprzonym towarzystwem będą mieli do czynienia. To da ciekawy kontrast dla fabuły, świeżą energię. Moim zdaniem produkcyjnie jest to także lepszy sezon, zdjęcia są po prostu piękne, cała ekipa ciężko na to pracowała. A podsumowując: sądzę, że i tak nikt nie domyśla się tego, co się stanie w tym sezonie.
Rozmawiała: Klarysa Marczak