“Smoleńsk” to dzieło tak złe, że żadna skala nie jest w stanie tego odwzorować. Lepiej by było o nim zapomnieć, jednak za sprawą akcji “minusowania”, znów zrobiło się głośno o tej karykaturze filmu. “Smoleńsk” znalazł się w piekle najgorszych filmów świata według portalu IMDb z oceną 1,1 (w chwili powstawania tego tekstu na pozycji pierwszej, tj. ostatniej). Pisze się, że wyprzedził nawet “Ludzką stonogę”, co należy uznać za przejaw braku uważności w ocenie obrazu o eksperymentach z łączeniem ludzi. W Stonodze można się doszukać drugiego dna, pytań o granice i sens człowieczeństwa. Smoleńsk to karykatura filmu, która teraz dzięki światowej popularności, utrwali etykietkę Polaka jako durnia i nieudacznika.
Smoleńsk – spiskowe teorie
Celowo nie umieściliśmy tego artykułu w kategorii “film” lecz “viral”. “Smoleńsk” to próba uwodzenia chwiejnego w poglądach tłumu, ujednolicenia go i kształtowania w nim jednoznacznych poglądów. Ponadto czerpiąc ze spiskowych teorii film ten odziera z godności nie tylko ofiary samej katastrofy, lecz pośrednio także zamordowanych pod Smoleńskiem Polaków, owijając to wszystko wygniecionym sreberkiem rzekomej czci ich pamięci.
Aktorstwo, efekty specjalne, scenariusz dno
Twórcy filmu w bezprecedensowy sposób powielają jedną z wielu teorii spiskowych, próbując nadać temu ton odkrycia prawdy o katastrofie. Warstwa estetyczna nie ratuje tej produkcji. Kwadratowo napisane dialogi i przerysowane postaci dodatkowo pogłębiają groteskowy wydźwięk filmu. Efekty specjalne rodem z amerykańskich filmów lat 90, przeplatają się z zalęknionymi i przebranymi aktorami, którzy nie tyle wcielili się w role, co ukrywali swoją tożsamość z obawy przed zawodowym i społecznym wykluczeniem – co zresztą potwierdza jeden z reżyserów. Nawiązania do zbrodni katyńskiej i wyliczanka winnych obu tragedii nie tylko spłycają i umniejszają ich znaczeniu, ale dotykają także ofiary i ich rodziny.
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
Zmasowane “minusowanie” na IMDb
Twórcy filmu mogą sobie przypisać jeden sukces – o filmie zrobiło się głośno. Jednocześnie patrząc na złożoność szkody, jaką niesie ze sobą fakt powstania tego filmu, powinniśmy skrzętnie go ukrywać, a nie nagłaśniać.
Wszystko zaczęło się od akcji minusowania filmu na IMDb. „Smoleńskowi” brakowało kilku tysięcy głosów do tego, żeby zdobyć mało zaszczytne miano najgorzej ocenianego filmu na świecie. Fanpage „Tygodnika NIE” zarzucił przynętę, a na reakcję obserwatorów, nie trzeba było długo czekać. Użytkownicy Wykopu też dorzucili swoje trzy grosze. Tym sposobem, film obecnie ma średnią ocen 1,1/10. Złożyło się na nią niemal 30 tysięcy głosów. Jak długo “Smoleńsk” będzie figurował z takim wynikiem? Czy możemy spodziewać się uruchomienia internetowych armii “zrzutkowiczów”, a w odwecie uruchomione zostanie narodowe “plusowanie”?
Smoleńsk stał się viralem
Twórcy filmu wywiązali się z zamówienia najlepiej jak można. Powstała tempa agitka na zamówienie władzy. Zafałszowana historia stała się narzędziem politycznej rozgrywki przebranej za kino, pełna spiskowych teorii wywołujących uśmiech politowania u wszystkich z wyjątkiem słuchaczy Radia Maryja. Niestety karykaturalność tego pseudodzieła rzuca się cieniem nie tylko na ofiary tego wypadku, lecz także na pamięć o ofiarach zbrodni katyńskiej. Obecnie w Google funkcjonuje hasło “zbrodnia smoleńska” a pierwszy wynik wyszukiwania to właśnie wypadek lotniczy z roku 2010… Polacy potrafią nawet zbrodnię na własnym narodzie sprowadzić do roli fake newsa.