Skandal wyniknął z tego, że sympatyczni Snoppen i Snippan przedstawiają antorpomorficzne kobiece i męskie genitalia. Powinniśmy raczej napisać, że cipkę i siusiaka, ale w kraju nad Wisłą gdy nie chcemy brzmieć dziecinnie opisując nasze drogocenne narządy, mamy jeszcze do wyboru brzmienie wulgarne albo do bólu medyczne…Nie wiadomo co gorsze! Tymczasem w piosence z programu „Bacillakuten” chodzi wyraźnie właśnie o te przyjazne, dziecinne określenia. Dzieciaki uwielbiają piosenki polegające na wyliczaniu w nieskończoność swoich części ciała (co często doprowadza rodziców do paranoi). Nauczyć człowieczka w wieku 3-6 lat nazywać swoje genitalia? Zgroza! Twórcy programu wyszli naprzeciw ciekawości dziecka i niezręczności rodzica. W trwającej około minuty animacji, widzimy cipkę i siusiaka przedstawiających się w piosence.
Nie ma w niej mowy o seksie, jest za to o biologicznych różnicach między chłopcami a dziewczynkami, o sikaniu, oraz o tym jak to świetnie taką ‘rzecz’ posiadać. Nie pojawia się również temat wstydu – widocznie twórcy uznali że dziecko instynktownie złapie ten koncept. Jest to, zdawać by się mogło całkiem rozsądne, choć może wydawać się dziwne dla Polaków, których wczesna edukacja seksualna najwięcej ma wspólnego właśnie ze wstydem. Tymczasem wśród zarzutów które usłyszała szwedzka telewizja publiczna (!) SVT pojawiły się oskarżenia o transfobię – przecież nie każda dziewczynka musi mieć cipkę, a nie każdy chłopiec siusiaka – i antygenderowość (dlaczego Siusiak nosi kapelusz, a cipka maluje rzęsy?). Twórcy „Bacillakuten” przyjęli te uwagi na luzie i obiecali zająć się tymi zagadnieniami w kolejnych odcinkach. Jesteśmy bardzo ciekawi w jaki sposób będą mówić do dzieci o sprawach, z którymi niejeden dorosły ma problemy…
tekst | Karolina Rospondek