Louis Wain, niekwestionowany miłośnik kotów, kochający mąż oraz człowiek zmagający się z ciężką chorobą – schizofrenią. Być może, nazwisko to nie obiło Ci się o uszy, ale jeżeli kochasz koty, być może miał on gigantyczny wpływ na postrzeganie przez Ciebie tych zwierząt.
W epoce wiktoriańskiej koty nie były podziwiane ani uważane za członków rodziny, służyły do łapania myszy, czy trzymania szczurów na dystans. Louis Wain nie patrzył na te zwierzęta z tej perspektywy, a swojego kota Petera postanowił wykorzystać jako postać swoich portretów, które zaczął tworzyć, aby rozweselić swoją żonę chorą na raka.
Z biegiem lat Louis zaczął eksperymentować ze swoimi portretami, nadając Peterowi cechy charakterystyczne dla życia człowieka. Niektóre ilustracje przedstawiały jego pupila łowiącego ryby, palącego papierosa, grającego na instrumentach, a nawet urządzającego dziwne przyjęcia z herbatą!
Twórca ilustracji, po śmierci żony przeszedł przez bardzo trudny czas, czego skutkiem było pogorszenie się stanu jego zdrowia. W jego pracach możemy zauważyć psychodeliczny i lekko mroczny klimat, który mógł zostać spowodowany właśnie schizofrenią. Podobno artysta miał duży problem z rozróżnianiem faktów od fikcji, co skończyło się pobytem w szpitalu psychiatrycznym.
Czytaj również: Joga i koty – połączenie doskonałe
Jego praca szybko stała się niezwykle popularna w wiktoriańskiej Anglii, było to po prostu coś nowego, nikt tak naprawdę nie interesował się zwykłymi kotami, a pokazanie tych zwierząt z bardziej zhumanizowanej strony, zmieniło punkt widzenia odbiorców. Prace Louisa były prezentowane od plakatów i kartek okolicznościowych po setki książek dla dzieci, które cieszyły się ogromnym uznaniem. Niektórzy twierdzą, że stworzył on wręcz kocią ikonę, która kieruje stylem kociego świata!
Zapraszamy do zapoznania się z historią jego niezwykle interesującego, czasem tragicznego życia oraz klimatem jego prac w filmiku poniżej!
Tekst: Dominika Kowalewska