Dziś premiera najnowszego singla słowackiej artystki Karin Ann zatytułowanego „In company”. Nazywana jest najsilniejszym głosem pokolenia Z w Czechach i na Słowacji, w Polsce zasłynęła z udziału w trasie koncertowej Sanah oraz bardzo odważnemu występowi w Telewizji Publicznej z tęczową flagą i przesłaniem do społeczności LGBT+.
Tekst najnowszej piosenki napisany jest podobnie jak poprzednie przez samą Karin Ann. Dźwięki zmiksował Tony Maserati, który pracował wcześniej z Beyonce, Lady Gagą, czy The Black Eyed Peas. „in company” muzycznie niejako nawiedza, napędzany przez echo fortepianu, ukazując delikatność Karin Ann, a także jej artystyczną kreatywność. „in company” to także pierwszy utwór z jej drugiej EPki, która ma ukazać się na początku 2022 roku.
Towarzyszący mu teledysk jest wspaniałym hołdem dla sztuki renesansu i zaowocował rozmową o ożywających obrazach. Wideo wyreżyserowane wspólnie przez Karin Ann i Michala Kunesa Kováča, zdobyło nagrodę za najlepszą scenografię podczas LA Music Video Awards, a także było nominowane do dwóch dodatkowych nagród.
Mówiąc o utworze, Karin Ann mówi: „Ta piosenka opowiada o tym, jak samotny i uwięziony możesz czuć się we własnej głowie, bez względu na to, czy jesteś sam, czy w pokoju pełnym ludzi”. Ponieważ jednak Karin Ann występowała w czasie trasy #NoSorry w duetach z Macca Willesem i Sanah skupmy się na chwilę na jej doborowym towarzystwie.
HIRO: Nazywają Cię głosem Generacji Z. Co chcesz przekazać w swoich piosenkach?
Karin Ann: Staram się śpiewać o rzeczach, przez które sama przechodzę i dostrzegam oraz tych, które są dla mnie ważne, jak równość, akceptacja, czy zdrowie psychiczne. Staram się sięgać do korzeni spraw ważnych często takich, o których ludzie wstydzą się lub boją rozmawiać. Jeśli moje pokolenie ma być usłyszane to musi w sposób mądry mówić o swoich problemach, bolączkach czy lękach.
H: Trasa koncertowa w Polsce, która właśnie dobiegła końca była pierwszą w Twojej karierze. Przyjechałaś do nowego kraju, stanęłaś przed nieznaną publicznością? Jak się czułaś, jak dziś z perspektywy zakończonych koncertów możesz podsumować swoje występy?
KA: Ludzie są tu bardzo mili, otwarci i gościnni. Przyjęli mnie naprawdę ciepło, śpiewali ze mną moje utwory. Jestem wręcz zadziwiona, że znają teksty moich piosenek. Kiedy spotykałam się z nimi po koncertach słyszałam, że śpiewam często o nich, o ich problemach, że czują w moich piosenkach wsparcie i zrozumienie. To naprawdę bardzo mocne i fajne doświadczenie.
H: Na cenie towarzyszył Ci Macca Willes, a Ty sama śpiewałaś „Invisible dress” z Sanah. Który z duetów jest bliższy Twojemu sercu?
KA: Myślę, że nie da się ich porównać, ponieważ oba są kompletnie różne. Jeden i drugi są tak samo mi bliskie. Sanah dała mi możliwość sprawdzenie się przed ogromną publicznością, za co jestem mega wdzięczna. Mogłam w końcu poczuć jak to jest śpiewać dla tak wielu osób. Macca podobnie jak ja dopiero zaczyna swoją muzyczną drogę na rynku brytyjskim. Wspólnie śpiewamy piosenkę o toksycznych relacja, tak bardzo powszechnych w dzisiejszych czasach. Oboje chcieliśmy przekazać w piosence ból i strach, to z czym musimy stanąć twarzą w twarz. Z każdym z tych artystów łączy mnie inna, ważna więź.
To, że Karin Ann potrafi rozkochać w sobie polskich odbiorców wiemy od pierwszego dnia jej pobytu w Polsce, kiedy to influencerzy w mediach społecznościowych zapoczątkowali trend na układ taneczny do utworu FUN. Zapytaliśmy jeszcze Macca Willes’a o jego doświadczenia z pobytu w naszym kraju.
H: Twój duet z Karin Ann rozgrzał publiczność w Gdańsku, Warszawie i Katowicach, bo to w tych miastach towarzyszyłeś jej na scenie. Jak wspominasz te doświadczenia?
Macca Willes: Powiem wprost, że na początku było to doświadczenie bardzo dziwne. Tłum ludzi siedzących na krzesłach w odstępach, bez możliwości podejścia pod scenę i prawdziwej zabawy to widok lekko przerażający (śmiech -przyp. red). Ale wymogi i obostrzenia stosowane obecnie z uwagi na covid mają rację bytu. Z czasem człowiek przywyka.
H: Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci jeśli chodzi o pobyt w Polsce?
MW: Wizyta w obozie Auschwitz-Birkenau. Mieliśmy kilka dni wolnego między koncertami i postanowiliśmy całą ekipą odwiedzić to miejsce. Byłem ogromnie poruszony. Zapamiętam ten dzień do końca swojego życia.
H: Planujesz wydać album z Karin Ann?
MW: Na razie nie prowadziliśmy rozmów na ten temat, ale kto wie co przyniesie przyszłość…