Zofia Krawiec: autokreacja, feminizm i schizofreniczna relacja z internetem [WYWIAD]

Na zdjeciu widzimy portret kobiety brunetki w dlugich wlosach na oczach ma okulary a na sobie sukienke czarna w biale groszki w tle widac rozmazana roslinnosc
fot. Marcin Kaliński

Intelektualistka, krytyczka sztuki, kuratorka, autorka sztuki, znana instagramerka. Aż trudno uwierzyć, że w tak młodym wieku można na swoim koncie odnotować tyle sukcesów.

O kim mowa? Oto ona Zofia Krawiec.

Postanowiłam przybliżyć Wam jej postać. Przeszperałam internet, gdzie znalazłam na jej temat wiele najróżniejszych informacji. Jedni ją chwalą, podziwiają i jest dla nich inspiracją, inni Zofię hejtują.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


Myślę jednak, że najlepiej poznacie i ocenicie Zofię, kiedy sama Wam o sobie opowie. Poprosiłam, aby udzieliła mi odpowiedzi na kilka pytań. U źródła poznacie, jaka jest naprawdę.

Zapraszam więc do przeczytania mojej rozmowy z artystką.

Co u Ciebie?

Przygotowuję prace i teksty do kilku zagranicznych wystaw. Sporo czasu spędzam sama, czytając i starając się pisać. Cały czas główkuję nad tym, jak nowe technologie zmieniają nasze życie.

Przeczytałam wiele informacji na Twój temat; artystka, kuratorka sztuki, instagramerka, indywidualistka, feministka. Kim według Ciebie jest Zofia Krawiec?

Jestem córką samotnej matki. Osobą, która wcześnie musiała brać sprawy w swoje ręce.

Ostatnio myślę też, że jestem osobą, która ma skłonność do umieszczania siebie w niewygodnych, a czasami nawet niebezpiecznych sytuacjach. Badającą i sprawdzającą nowe terytoria, również własne granice. Czasami nawet narażającą się na niebezpieczeństwo. Chyba jestem za mało opiekuńcza wobec samej siebie.

Zacznijmy od początku. Obecnie mieszkasz w Warszawie. Przyjechałaś z Zielonej Góry. Znalazłaś już tu swoją przestrzeń, w której czujesz się dobrze? Nie tęsknisz za miejscem, w którym zostawiłaś swoich najbliższych?

W Warszawie mieszkam od kilku lat, skończyłam tutaj studia i zaczęłam pracować. Wychowałam się w Sulechowie, niewielkim mieście, które leży koło Zielonej Góry. Czuję dużo sentymentu związanego z tamtymi stronami i chętnie wracam na kilka dni, żeby odwiedzić rodzinę. Ale już od dawna w Warszawie czuję się jak w domu.

Jesteś pasjonatką sztuki współczesnej. Kiedy to się zaczęło? Co spowodowało Twoją fascynację?

Kiedy zaczęłam interesować się sztuką współczesną, zachwyciło mnie to, że mogę nawiązać z nią emocjonalny kontakt, zupełnie inaczej, niż z filozofią, którą ówcześnie studiowałam. Studiowanie filozofii było dla mnie doświadczeniem przede wszystkim intelektualnym, uczucia tam podlegają wykluczeniu. Fascynacja sztuką okazała się bardzo silna, ponieważ już na studiach zaczęłam publikować o niej teksty i postanowiłam połączyć z nią życie.

Jesteś autorką książki Miłosny Performans. Przybliżysz nam, o czym jest?

W książce Miłosny Performans opisałam dzieła sztuki, które powstały pod wpływem miłości romantycznej. Skoro terapia polega na dotarciu do wykluczonej sfery życia i rozmawianiu o własnych emocjach, to uważam, że mówienie i pisanie o miłości jest elementem terapii społecznej, której bardzo potrzebujemy. Szczególnie dzisiaj, kiedy język nienawiści zalewa internet i przenika do publicznej debaty.

Czym dla Ciebie jest internet?

Mam schizofreniczną relację z internetem. Umieściłam w nim znaczną część swojego życia, dał mi on możliwość publikowania swoich fotografii i przemyśleń. Dzięki niemu poznałam wiele ciekawych osób, dowiedziałam się wielu rzeczy o świecie. Ale z drugiej strony jestem wobec internetu bardzo krytyczna, mogę nawet powiedzieć, że nie lubię tej przestrzeni, w której jest tyle pochopnego oceniania i hejtu. Ale też naiwnością byłoby udawanie, że ta sfera zupełnie nie istnieje, ignorowanie jej, ponieważ znaczna część debaty publicznej przeniosła się właśnie do świata wirtualnego.

Przejdźmy do Instagrama. Jak zaczęła się Twoja przygoda z Instagramem? Czy pierwsze zdjęcia były całkiem przypadkowe, czy było to raczej coś na kształt publicznego pamiętnika? A może od początku wiedziałaś, jaką misję ma spełniać Twój profil?

Nuerotic Girl założyłam z myślą, że będzie to projekt podejmujący temat dziewczęcej autoprezentacji w internecie. Ale jest to też dla mnie projekt bardzo osobisty, powstał, kiedy czułam w sobie dużo smutku i gniewu. Myślę, że można wyczuć w nim coś w rodzaju prowokującej agresji. Bardzo interesuje mnie to, jak dziewczyny reagują na przemoc, której doświadczają. Jak odbija się to w ich twórczości.

Obecnie Twój profil obserwuje wiele osób. Jak ludzie reagują zarówno na zdjęcia, jak i treści, które publikujesz? Czy odzew jest taki, na jaki liczyłaś?

Chciałam, żeby Nuerotic Girl nie był poprawnym i łagodnym projektem, tylko żeby kruszył stereotypy, wywoływał konsternacje, ale reakcja na niego przerosła moje oczekiwania. Wiele osób zaangażowało się w moją działalność. Dostałam setki wiadomości od osób, których nigdy nie poznałam osobiście. W przeważającej większości były to wiadomości entuzjastyczne, niektóre z tych osób pisały mi, że moja internetowa aktywność zmusiła ich do przemyślenia różnych spraw na nowo. Otrzymuję także niesamowite podziękowania od innych dziewczyn. Na pewno nie spodziewałam się, że wywołam taką dyskusję.

Czy spotkałaś się z atakami ze strony hejterów? Jak sobie z tym radzisz?

Hejt to wyjątkowo trudne przeżycie, które jednak jest częścią funkcjonowania w sferze publicznej. Obce osoby zawłaszczają twój wizerunek i obracają go przeciwko tobie, a ty jedynie możesz się temu przyglądać z bezsilnością. Nauczyłam się też tego, że silne reakcje, częste wyrazy nienawiści, które wywołuje moja internetowa działalność, są ważną jej częścią. O swojej instagramowej aktywności myślę teraz, jako o pustym pojemniku, do którego różni ludzie wkładają swoje, niekiedy skrajnie różne emocje. Kobiety w internecie są krytykowane i oceniane z większą zajadłością niż mężczyźni. Wokół wizerunków ich ciał krążą niezdrowe emocje. Uważam, że moja i wielu innych kobiet internetowa działalność, jest jak lustro, w którym odbija się społeczna nieufność i niechęć wobec dziewczyn, które chcą zachowywać się inaczej i posługują się medium, którego nie można łatwo kontrolować, takim jak media społecznościowe.

Czy na Instagramie istnieje dla Ciebie coś, co nazywamy intymnością?

Na Instagramie obowiązuje cenzura dotycząca nagości, więc pokazanie pełnej intymności nie jest tam możliwe. Ale jest to miejsce autokreacji, zarządzania swoim publicznym wyobrażeniem. Ciekawi mnie to jak ludzie redefiniują w internecie swoją intymność. Myślę, że internet dał pretekst do przesuwania granic, tego, co wolno pokazywać publicznie, a także otwierania się na dyskusję, zamiast ograniczania do sztywnych kategorii. Osoby, które są w internecie, często zamieniają się z konsumentów w wytwórców nowych znaczeń.

Wyznaczyłaś sobie granicę tego, co możesz pokazać na Instagramie? Gdzie zaczyna się i gdzie kończy u Ciebie ta granica?

Granicą jest moje wewnętrzne poczucie, że jestem w porządku wobec siebie samej i nikogo nie krzywdzę. Często publikuję treści, które uznawane są za zbyt intymne, czy nawet kontrowersyjne. Dla mnie dużo istotniejsze jest to, co ja o nich myślę. A myślę, że jest w nas też dużo konformizmu i hipokryzji. Uważam, że zadaniem sztuki jest konfrontowanie społeczeństwa z tymi wypieranymi sferami codzienności. Ale jest też wiele rzeczy, którymi nie chcę się dzielić. Chcę je zachować dla siebie i bliskich mi osób.

Na Instagramie powstaje coraz więcej kont poświęcony ciału i feminizmowi. Co myślisz na temat ich poziomu?

Przede wszystkim cieszy mnie to, że kobiety zajmują coraz więcej miejsca, również w internecie. Wynajdują nowe taktyki. I że robią to na różne sposoby. Uważam, że różnice między dziewczynami nie powinny być powodem sporów i wzajemnej niechęci. Uważam, że nie powinny być także przyjmowane z pobłażliwą akceptacją, ale powinny być uznawane za niezbędne i podstawowe do budowania twórczego dialogu.

Nie obawiasz się, że wiele z tych kont nie jest szczera? Mam na myśli to, że pod przykrywką wszystkiego, o czym chcesz powiedzieć Ty, inne dziewczyny chcą pokazywać siebie oraz swoją nagość tylko po to, żeby się wypromować i zdobyć jak największą liczbę followersow?

Żyjemy w czasach, w których wszyscy promują samych siebie jak markę, zarówno online, jak i w rzeczywistości pozawirtualnej. Nie widzę powodu, żeby konstruować z tego zarzut wymierzony akurat w dziewczyny.

Uważam, że człowieka można bardzo dobrze poznać po tym, jakiej muzyki słucha. Jakie są ulubione piosenki Zofii Krawiec?

Są to m.in.:

Laurie Anderson – World Without End

Jesus and Mary Chain – Just Like Honey

Ale ostatnio słucham głównie setów techno swoich ulubionych dj’ek.

Tekst: Kasia Tilda Frąckowiak

4,5/5 - (2 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News