Szczerze? Wolę, żeby młode pokolenie sięgało po Chopina, Bacha czy Beethovena. Niech posłuchają tego przez dwa lata, wyrobią smak i gust. Po co im takie moje popowe pioseneczki? – pyta muzyk, wokalista i kompozytor, ale także mistrz autoironii, Zbigniew Wodecki, jedna z gwiazd sierpniowego OFF Festival.
Czym dzisiaj zajmuje się Zbigniew Wodecki?
Najchętniej to odcinałbym kupony od tego, co mi się nagrabiło przez lata… Jednak natłok zajęć i intensywność mojego życia nie pozwala mi na to. Obecnie na przykład piszę muzykę do spektaklu Wesele wg Wyspiańskiego. Reżyser Krzysztof Jasiński wziął się za inscenizowanie trzech dzieł tego twórcy, które złożą się na tryptyk zamknięty w haśle Wędrowanie. Poza tym dużo koncertuję – nawet dzisiaj, gdy z panem rozmawiam, jestem w trakcie trasy po całej Polsce. Gram z Filharmonią Gdańską, gram koncerty charytatywne dla dzieciaków, gram po prostu dużo. No i oczywiście w sierpniu czeka mnie bardzo ciężkie przedsięwzięcie w postaci występu na OFF Festivalu wraz z zespołem Mitch & Mitch. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, co tam będzie się działo! Ta niepewność mnie strasznie męczy, ale i ekscytuje. Widzi pan zatem, że jednak trochę tych zajęć mam… Czasami zastanawiam się, po co ja to wszystko robię? Może czas już dać sobie spokój? Ale z drugiej strony, daje mi to wciąż wiele frajdy.