Przyjaźń kobiet potrafi być magiczna i brutalna jednocześnie. Czasem trwa latami, a czasem kończy się jednym story. Kiedyś zdrada przyjaciółki polegała na rozmowie z niewłaściwym facetem. Dziś wystarczy polubić jego post. Hejt między kobietami nie potrzebuje już słów – wystarczy emoji, screenshot i cisza. Poniższy tekst Dominiki Charytoniuk zyskał status kultowego na HIRO, ale dziś brzmi jeszcze mocniej. Bo internet nie tylko ułatwił kontakt – on uczynił z hejtu sztukę subtelnej zemsty.
WANTED: BYŁA PRZYJACIÓŁKA – tytuł oryginalny
Przyjaźń, która miała przetrwać wszystko
Poznałyście się w podstawówce i przez następnych 10 lat pokonywałyście wspólnie kolejne życiowe etapy. Wymieniałyście się kolorowymi kartkami z księżniczkami (team Arielka), marzyłyście o piętrowym piórniku i zgodnie uważałyście, że Michał z 5b jest fajniejszy niż Maciek. Może nawet zmoczyłyście kiedyś kredę, żeby pani wychowawczyni nie zapisała na tablicy pracy domowej. I oczywiście nie pisnęłyście słowa. To był Wasz przekręt. I sekret.
W liceum Waszą przyjaźń umacniały ucieczki z matmy i podrabianie zwolnień z wf-u. Scementował ją z kolei wieczór, kiedy to przysięgłyście sobie, że nigdy więcej żaden frajer nie złamie Wam serca, a pić będziecie tylko z radości. Nie zachwiała jej nawet ta ruda intrygantka, która planowała Was skłócić. Niedoczekanie, byłyście niezniszczalne.
Wspólne sekrety i pierwsze zdrady
Albo inaczej: poznałyście się na studiach, a po przypadkowej integracyjnej popijawie uznałyście, że macie trochę wspólnej duszy. To, że mieszkacie na dwóch końcach miasta nie było żadną przeszkodą, bo przecież miałyście bezpośredni autobus. To nic, że jechał godzinę. Przecież mogłyście u siebie nocować, ile razy chciałyście. A tak w ogóle, to można było spotkać się w pół drogi. Zdzwonić, napisać sms. I tak cały czas. To z tego okresu masz najwięcej kompromitujących zdjęć. Takich, których nigdy nie chciałabyś zobaczyć w innym miejscu niż Twój prywatny i tajny folder. Kiedy próbujesz sobie przypomnieć największego kaca w życiu, mózg podpowiada ci jakiś piątek trzy lata temu. Tak, ona też tam była. Aż trudno uwierzyć, że wszystko to się skończyło.
Facet – klasyczny katalizator katastrofy
Dramatycznym zwrotem akcji był oczywiście facet. Były, obecny albo potencjalny. Niezależnie od konfiguracji – czyli, czy związała się z Twoim ex, zbyt dobrze dogadywała z aktualnym, czy po prostu sprzątnęła Ci sprzed nosa kogoś, kto był pieśnią przyszłości – zawsze chodzi o to samo. O brak solidarności jajników. Jeśli w życiu warto kierować się jakimikolwiek zasadami, to jedną z tych bardziej szlachetnych jest wiara w dziewczyńskie pakty o nieagresji. Świadomie i dobrowolnie złamałaś niepisane ustalenia? Nie licz na rozgrzeszenie. Kobiety raczej nie urządzają honorowych bójek i nie strzelają z liścia bez powodu. Prawdziwa nienawiść jest niema, przeszywająca i definitywna.
Jak wygląda cichy hejt po kobiecemu
Ostentacyjne odwracanie głowy na wzajemny widok, traktowanie jak powietrze w towarzystwie wspólnych znajomych (jak wyście się znalazły na jednej imprezie?!), wywalanie z fejsa czy blokowanie profilu – to oczywiste przejawy zamrożenia relacji. Zastanawiałaś się ostatnio, czemu niektórzy dziwnie na Ciebie patrzą? Sprawdź, kto z tych niektórych zna Twoją byłą już przyjaciółkę. Nie weszłaś do klubu, w którym bawiłaś się co piątek? Pewnie zapomniałaś, że pracuje w nim znajoma znajomej wiesz kogo. Nigdy jej nie lubiła, ale przecież nie ma takich kontaktów, których nie można błyskawicznie naprawić, prawda?
Koniec przyjaźni, początek karmy
To po której stronie jesteś (tej „dobrej” czy tej „złej”) nie ma większego znaczenia. Po pierwsze dlatego, że Twoje położenie zależy od tego, kto patrzy i ocenia. Po drugie: bo to naprawdę nieistotne. Wbijanie szpilek jest na tyle żałosne, że nawet jeśli to rzeczywiście Ty jesteś pokrzywdzona, Twoja drużyna wsparcia i tak szybko da sobie spokój. Lepiej nie wdawać się w mentalne ciąganie za włosy, bo mało komu z tym do twarzy. Poza tym – spokojnie, karma is a bitch. I być może właśnie zasila odpowiedni czakram w tej sprawie.
Tekst | Dominika Charytoniuk
Nowy kontekst: hejt, solidarność i era social mediów
Tekst Dominiki sprzed kilku lat dziś nabiera dodatkowej głębi. Tam, gdzie kiedyś chodziło o rozmowę w cztery oczy, dziś wystarczy emoji, post lub subtelny „unfollow”. Przyjaźń kobiet w epoce social mediów to emocjonalny rollercoaster: z jednej strony pełna wsparcia i girl power, z drugiej – narażona na ciągłe porównywanie, komentarze i presję wizerunku. W świecie, w którym wszystko jest publiczne, nawet koniec relacji staje się spektaklem.
Hejt między kobietami zmienił formę. Już nie krzyczy, tylko obserwuje. Nie wybucha, tylko filtruje zdjęcia. Zamiast dramatów w korytarzu – ciche wylogowanie. Zamiast szczerych rozmów – półsłówka w captionach. To nie tylko hejt, to cyfrowa dyplomacja emocji. A każda z nas choć raz grała w tę grę – po obu stronach.
Ale jest też dobra wiadomość. Tak samo jak przyjaźń potrafi się rozpaść bez słów, potrafi się też odrodzić. Wystarczy wiadomość „hej, pamiętasz…?”, wysłana w odpowiednim momencie. Może nie cofnie dawnych historii, ale może zatrzyma nowe hejty. Bo jeśli karma faktycznie istnieje – warto, żeby tym razem działała w naszym imieniu.
Komentarz redakcyjny | HIRO.pl 2024








