Tunezja była jednym z pierwszych krajów, do których Polacy jeździli masowo na wczasy już u schyłku PRL-u. Stąd też przylgnęła do niej opinia miejsca, które należy omijać szerokim łukiem.
Tymczasem nie ma chyba lepszej opcji, jeśli chodzi o Afrykę Północną w pigułce. Zarówno pod względem kompletnej a kompaktowej oferty krajoznawczo-wypoczynkowej – od najpiękniejszych plaż nad Morzem Śródziemnym, przez pustynie i największe w tej części świata słone jeziora, aż po góry Atlas – jak i przebogatej kultury narodu, który zapoczątkował Jaśminową Rewolucję i doprowadził do pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych w regionie (miło było obserwować radość zwykłych ludzi z rodzącej się demokracji, jak i karnawał mniejszości libijskiej na ulicach większych miast Tunezji po ogłoszeniu informacji o zabiciu Muammara Kadafiego).
Najlepiej odpuśćcie sobie „tanie” wycieczki z biur podróży w Polsce, na miejscu skierujcie się do Susy i poszukajcie Karoliny Kozij-Laajimi, najlepszej przewodniczki ever – ona zorganizuje wam jeepa, noclegi i pokaże m.in. świat, który „stworzył” George Lucas w „Gwiezdnych Wojnach”.