Top 10 POLSKA. Najlepsze płyty 2024

Muzyka, która nie tylko brzmi, ale i mówi – o nas i o świecie. O tym, co czujemy, choć często nie potrafimy wyrazić. Od kosmicznego jazzu po intymne ballady, od pulsującej elektroniki po buntowniczy rock. Te płyty to esencja współczesnych dźwięków i emocji. Czas na TOP 10 Polska! 

 

10. Ania Leon & Arkadiusz Kopera – Czas się bać!

Elektroniczny pop z mrocznym twistem, który balansuje między emocjonalną głębią a taneczną energią. Przyznaję — strach jeszcze nigdy, nie był tak uwodzicielski. Duet Leon i Kopera wiedzą, jak zgrabnie balansować pomiędzy emocjonalną intymnością a taneczną energią, tworząc brzmienia jednocześnie bliskie i intrygująco obce.

9. Piernikowski – Beyond Echo of Time

Głęboko w galaktyce lo-fi, gdzie brudne bity mieszają się z metafizycznymi pytaniami, Piernikowski dowodzi, że czas jest tylko iluzją. Ten album to nie muzyka, to audialny trip do alternatywnego wszechświata, w którym każdy dźwięk ma swoją historię. I oczywiście nieodłączny mrok.

8. Eabs – Reflections of Purple Sun

Jazz o kosmicznym rozmachu, w którym improwizacja spotyka futurystyczne wizje, a wszystko w hołdzie mistrzowi Stańko. Panowie, jeżeli jeszcze nikt tego nie powiedział (w co wątpię) to ja to napiszę. Czekanie na albumy EABS, to zawsze oczekiwanie na to, co najlepsze w muzyce. Na dźwięki ludzi, którzy mają w sobie odwagę i potrafią jazz wprowadzić na nowe tory. Dzięki, że jesteście. Dzięki za każdy album, który wydaliście, i za każdy kolejny, na który przyjdzie nam wszystkim czekać.

7. Kosmonauci – Sorry, nie tu

Jazzowi rebelianci, których płyta pojawia się w kilkunastu zestawieniach najlepszych wydawnictw tego roku. Co absolutnie nie jest zadziwiające. Panowie wprowadzają kosmiczny chaos i niepokojącą narrację. Pełno tu bezpretensjonalnej szczerości, szaleństwa i prawdy. W końcu album, w którym chodzi o szczerość i emocję – nie perfekcję. Brawo!

6. Przebiśniegi – Letnie myśli

Ciepłe, nostalgiczne i niepokojąco słodkie – jak ostatnie promienie słońca w sierpniowe popołudnie. Indie pop z delikatnymi, akustycznymi aranżacjami i tekstami, które przenoszą w świat letnich wspomnień. Ten album to lekkość i spokój, idealny soundtrack na… każdą porę roku. Nie wspomnę nawet, jak magiczne są ich koncerty! Jeżeli będziecie mieli okazję to koniecznie!

5. Javva – Picaros

Dynamiczny mix afrobeatowych rytmów, alternatywnego rocka i odrobiny psychodelii. Skład zaskakuje różnorodnością i świeżością brzmienia, które trudno przyporządkować do jednej szufladki. Ta płyta to żywy ogień. Ponadto JAVVA to skład z kategorii: dlaczego się tak późno poznaliśmy? Nie wspominając o koncertach. Absolutnie oczyszczające szaleństwo!

4. Oxford Drama – The World is Louder

Synthpop i dream pop w najlepszym wydaniu. Wyjątkowe w tym albumie jest to, że w swej delikatności kryje ogromną siłę – to jak soundtrack do współczesnego świata, który hałasuje, gdy chcemy ciszy.

3. Błoto – Grzybnia

Awangardowy jazz spotyka hip-hopowy groove i funkowe korzenie. Zbyt wiele? Jednak nikt tutaj nie oczekiwał oczywistych rozwiązań. A co więcej,  tym szaleństwie jest metoda. Album „Grzybnia” to naturalne, surowe brzmienie, które wyznacza nowe granice improwizacji i sprawia, że można tego słuchać w nieskończoność. Zresztą Błoto wypełnia całą pustkę w sercu, która się nazywa: tęsknie za szaleństwem w muzyce.

2. Jakub Skorupa – Zeszyt drugi

Skorupa po raz kolejny przekonuję, że dzieląc się intymnymi, osobistymi historiami, wie, jak przemówić do serca słuchacza. Dobrze dobiera słowa, by uderzyć nimi w najczulszy punkt. Trochę  to wszystko jak pamiętnik, trochę jak listy które wysyłasz do świata, z własnymi rozterkami i niezgodą. Szczere teksty, proste melodie i emocje, od których trudno uciec. To wyróżnia się w świecie często przegadanej muzyki: autentyczność i prostota, która nie potrzebuje ozdobników.

1. Patrick the Pan – To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi

Numer jeden objawił się w połowie października. Bez planu, na własnych zasadach. Bez wytwórni powstał album, który stał się hołdem dla prostego życia. Patrick the Pan dostarcza album, który rezonuje z emocjami współczesnych słuchaczy, oferując szczere, autorskie teksty. Każda piosenka to jak osobista rozmowa, która porusza tematy bliskie codziennemu życiu – samotność, strach, ale i nadzieję. Prostota i szczerość po raz kolejny wygrała. Patrick the Pan nie tylko stworzył album. On stworzył przeżycie, które odzwierciedla ducha naszych czasów. Kiedy dookoła wszyscy szukają wyjątkowych uniesień, w muzyce Piotra jest oda do szarej rzeczywistości. O takich albumach nie piszę i nie mówi się, że są wspaniałe. Za takie dzieła piszę się: dzięki, że jesteś!

Wniosek jest jeden. Wspominałam już w tekście o najlepszych zagranicznych albumach, jednak warto to powtórzyć. 2024 – byłeś muzycznie wspaniały! Wiele albumów jeszcze do nadrobienia, a sam ranking można by zapewne zrobić na TOP 50! Zapewne, można liczyć w okolicach wiosny na tekst pt. Albumy, które są cudowne, jednak nadrobiłam je za późno. Jedno jest pewne: dużo dobrego na tej naszej scenie się dzieje!

Tekst: Marta Duszyńska

 

Zobacz również: Tak brzmiał ten rok. Najlepsze zagraniczne albumy 2024

Tak brzmiał ten rok. Najlepsze zagraniczne albumy 2024

5/5 - (1 vote)