#1 Fashion Week Bangkok
Tak samo jak Łódź, Londyn, Nowy Jork czy Paryż, Bangkok także posiada swój Fashion week. Co oczywiste dla kultury globalnej i wielkich pieniędzy „azjatyckich tygrysów” ich pokazy nie ustępują niczym europejskim. Przodowników jest kilku, wszyscy pokończyli nowojorskie, londyńskie i rodzime szkoły projektowania, są artystami światowego formatu. Choć czerpią garściami z dorobku europejskiego, wszystko zasadza się na ich własnej tradycji.
#2 Eat-eat-eat-repeat
Co jeszcze warto robić w Tajlandii (i właściwie gdziekolwiek indziej)? Jeść, jeść i raz jeść. Tajska kuchnia jest uznana za jedną z najlepszych na świecie, choć dla polskiego podniebienia być może odrobinę zbyt egzotyczna. Tamtejsi kucharze w pięć minut są w stanie wytworzyć więcej smaków niż w życiu widzieliście kolorów. I w przeciwieństwie do kuchni indyjskiej nie musi być aż tak ostra, bo higiena ma się u Tajów o wiele lepiej.
#3 Party Hard
W stolica Tajlandii w ciągu ostatnich 10 lat powstała imponująca sieć kubów, knajp i kawiarni. Bawić się można 24h/dobę, robić tylko trzygodzinne przerwy na drzemkę i wracać na parkiet. Jednocześnie warto wiedzieć, że dać się złapać choćby z najmniejszą porcją narkotyków to nie przelewki. Tamtejsze więzienia należą do najbardziej rygorystycznych na świecie.
#4 Festiwal latających latarni
Niby nic, kogo to w ogóle jara? A jednak, Tajowie zaczerpnęli pomysł na zabawę z tradycji chińskiej, i nie jest to kolejne nudne „must do”. Ten festiwal oznacza jedno: tysiące młodych ludzi siedzących na zielonych wzgórzach, popijających alkohol i przypatrujących się wytworzonym przez siebie sztucznym gwiazdom.
#5 Idź na seeshę!
Tak samo jak w Turcji czy Syrii, również w Tajlandii dostaniesz o wiele bardziej wytworne i wysmakowane smaki seeshy niż u nas w Polsce. Fajnie jest z niej skorzystać leżąc wieczorem na hamaku razem ze znajomymi.
tekst | Łukasz Romaniuk