Język jest żywym tworem i podlega ciągłej ewolucji. W ostatnich czasach dynamika tych językowych przemian przybrała jednak na sile, a bariery językowe przestały wiązać się już tylko z kwestiami pochodzenia geograficznego interlokutorów. Wie coś o tym jeden z polskich brandów, wchodzących w skład największej w Polsce firmy odzieżowej. W centrali firmy na co dzień spotykają się pracownicy różnych narodowości, wieku, środowisk, a w dodatku różnych zawodów i specjalizacji. Jakkolwiek, żargon prawniczy czy korporacyjna gwara nie stanowią już dla nich żadnych trudności w komunikacji, tak wielkim wyzwaniem dla całej reszty okazała się swoista nowomowa projektantów. Z tym casusem w stylu wieży Babel poradzili sobie, tworząc swój słownik slangu, w którym zapożyczenia przeplatają się z fachową terminologią i elo-młodzieżowym stylem.
Przedstawiamy Wam próbkę branżowego slangu, w postaci dialogu zasłyszanego w jednym z pomieszczeń siedziby marki House: