Tatuażysta z Auschwitz – nic gorszego nas w popkulturze nie spotka

tatuażysta z auschwitz

Na platformie SkyShowtime pojawił się Tatuażysta z Auschwitz, a więc serialowa adaptacja książki pod tym samym tytułem. Opowieść o miłości w najstraszniejszym z miejsc jest obiektem krytyki historyków, a także specjalistów z Muzeum w Auschwitz.

Serial i książka przekłamują fakty historyczne – to jest pewne. Zarzutów jednak pojawia się jeszcze więcej.

O czym jest Tatuażysta z Auschwitz?

Do Auschwitz przybywa słowacki Żyd, który zostaje oddelegowany do tatuowania więźniom numerów. Bohater poznaje potencjalną miłość swojego życia, oczywiście szybko się w niej zakochuje, a w oficjalnym opisie serialu możemy przeczytać:

(…) rozkwita między nimi miłość, która jest silniejsza niż otaczająca ich przerażająca rzeczywistość. Tak wygląda początek tej niezapomnianej opowieści o uczuciach i odwadze.

W ten sposób można również opisać fabułę pierwowzoru książkowego. Oba dzieła różni jednak pewien fakt – książka była reklamowana jako historia oparta na faktach, zaś tytułowa plansza serialu mówi, że mamy do czynienia z fikcją literacką. Czy jest to jednak usprawiedliwienie na to wszystko, co zobaczymy w trakcie seansu?


HIRO Technologia. Porównanie Sonos ACE i AirPods Max.

Przekłamywanie faktów historycznych

Nowozelandzka pisarka Heather Morris spisała historię Lalego Sokolova, gdy ten miał 87 lat – książkę opublikowano zaś 12 lat po jego śmierci. Wszystko wskazuje na to, że te rozmowy miały pewien określony cel, a więc możliwość stwierdzenia, że książka została oparta na faktach.

Dr Wanda Witek-Malicka, specjalistka z Centrum Badań Muzeum Auschwitz w tekście pt. Tatuażysta z Auschwitz. Sprawdzamy fakty pisze, że ów więzień – owszem – istniał, jednak na tym fakty się kończą.

Należy zatem stwierdzić, że książka Tatuażysta z Auschwitz oparta jest na historii autentycznego więźnia, którego pobyt w obozie i pełnioną funkcję można udokumentować. Przedstawia ona też weryfikowalne fakty z biografii Ludovita Eisenberga. Niemniej jednak wczytując się w treść powieści i analizując przedstawiony w niej obraz obozu trzeba skonstatować, że jego związek z autentyczną historią jest bardzo luźny. Wiele z zaprezentowanych w książce informacji nie znajduje potwierdzenia w źródłach i literaturze przedmiotu.

Witek-Malicka w tym samym tekście zwraca uwagę na nieścisłości, które dotyczą poszczególnych scen z książki, zachowań strażników, warunków życia więźniów, wątków romansowych i szeregu innych aspektów funkcjonowania obozu.

Wątpliwości zaczynają się już od numerów nadawanych w książce przybywającym więźniom – daty wskazują na to, że numery powinny być znacznie niższe. Tatuażysta z Auschwitz wspomina również o doktorze Mengele przeprowadzającym eksperyment na pewnym mężczyźnie – nieścisłość polega na tym, że w tamtym czasie Mengele zajmował się eksperymentami nad bliźniakami i osobami niskorosłymi.

Heather Morris sugeruje również, że na potrzeby wysadzenia dwóch krematoriów (w rzeczywistości częściowo spalono jedno z nich) więźniarki przemycały proch pod paznokciami, co jest – według Witek-Malickiej – niemożliwe.

Lista zarzutów dopiero się rozpoczyna, a Witek-Malicka podważa liczne zachowania strażników i strażniczek, które w rzeczywistości nie mogły mieć miejsca.

Wątkiem budzącym największe zastrzeżenia jest opisana w książce relacja seksualna
pomiędzy kierownikiem obozu SS-Obersturmführerem Johannem Schwarzhuberem a zmuszoną do tego żydowską więźniarką Cilką (autorka nie podaje żadnych szczegółowych danych personalnych). W praktyce możliwość utrzymywania tego typudługotrwałej (od marca 1943 niemal do końca istnienia obozu) i, jak wynika z książki, pół-jawnej relacji pomiędzy żydowską więźniarką, a wysoko postawionym członkiem obozowej hierarchii SS, nie istniała. Ujawnienie takiego związku wiązałoby się z oskarżeniem o zhańbienie rasy (Rassenschande) i surowym ukaraniem esesmana.

Witek-Malicka podsumowuje wszystkie zarzuty następująco:

Z uwagi na liczbę błędów merytorycznych książka ta nie może być rekomendowane jako wartościowa pozycja dla osób chcących poznać i zrozumieć dzieje KL Auschwitz.

Romantyzowanie cierpienia

Przekłamywanie faktów historycznych to nie jedyny zarzut, jakiego doczekał się – czy to w książkowej, czy serialowej wersji – Tatuażysta z Auschwitz. Chodzi również o romantyzowanie cierpienia oraz korzystanie z obozu Auschwitz jako miejsca, w którym można wykreować wyjątkowo poruszającą historię miłosną.

Zarówno w książce, jak i serialu, główni bohaterowie mają mnóstwo przestrzeni, żeby się spotykać, odpoczywać, uprawiać seks czy wyznawać sobie uczucie na milion różnych sposobów. Wszelkie źródła historyczne i wypowiedzi ekspertów wskazują, że taka intensywność relacji nie mogła mieć miejsca.

Sylwia Chutnik wykreowała stwierdzenie holo-polo, które doskonale opisuje zarówno Tatuażystę z Auschwitz, jak i szereg książek, które ukazały się po jego premierze – a w których rzewne miłosne historie są ważniejsze od rzetelnego ukazywania faktów o funkcjonowaniu obozu oraz życiu więźniów.

Tatuażysta z Auschwitz niemal pluje w twarz ofiarom Holocaustu tym, w jak infantylny sposób przedstawia obozową rzeczywistość, jakie dziwactwa insynuuje i jak mocno romantyzuje miłość w czasie zagłady.

Zobacz także: To nie jest Amy Winehouse. Recenzja filmu Back to black

To nie jest Amy Winehouse. Recenzja filmu Back to Black

5/5 - (1 vote)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News