Od hipnotycznych pejzaży elektroniki, przez buntownicze krzyki post-punku, aż po zmysłowe ballady utkane z folku i powroty mistrzów. Trzeba przyznać, że 2024 to muzycznie emocjonalny rollercoaster. Czas przedstawić najlepsze zagraniczne płyty 2024!
10. Nick Cave – Wild God
Nick Cave rzucił wszystkich w wir egzystencjalnego kryzysu. Ten album, ukazuję poniekąd obraz człowieka, który przeszedł długą, bolesną drogę, po czym nauczył się wybaczać, rozumieć. Jeżeli szukacie ukojenia, to Wild God brzmi, jak najlepsze antidotum.
9. Vampire Weekend – Only God Was Above Us
Vampire Weekend wciąż zaskakują. Choć przed laty, dostali miano tych, którzy konkretnie zdefiniowali indie rock, dziś z odświeżającym spojrzeniem, stworzyli najbardziej koncepcyjny album w swojej historii. Album, który również ma swoją wyjątkowo mroczną stronę.
8. Magdalena Bay – Imagine Disk
Jeśli Imagine Disk miałoby być filmem, byłby to cyberpunkowy, kosmiczny musical. Duet miksują synthy, które zrywają tapetę, i melodie, od których chce się tańczyć do rana. Chwała za nich na Openerze!
7. Laura Marling – Patterns in Repeat
Laura Marling czaruje jak zawsze, ale tym razem dorzuca trochę pieprzu do swojego folkowego koktajlu. Jej głos i teksty to dobry soundtrack dla tych, którzy lubią analizować życie podczas bezsennych nocy. Ponadto pokazuję, jak wielką zmianą w życiu kobiety jest… zresztą, sami przesłuchajcie.
6. The Last Dinner Party – Prelude to Ecstasy
Debiut roku? Zdecydowanie. The Last Dinner Party to jak Florence + The Machine na drinku z Davidem Bowiem – dramatyczne, zuchwałe i totalnie uzależniające (choć jest w nich też zadziorność i rebelia szanownej Courtney Love).
5. Warhaus – Karaoke Moon
Warhaus, uwodzenie muzyką ma w swoim DNA. Karaoke Moon balansuje pomiędzy jazzowymi smaczkami a indie popowym blichtrem. Do tego mocne, wyraziste teksty, synthowe wstawki, drapieżna energia i koleś, który prezentuję w najpiękniejszej formie świat z pogranicza intymności i mroku. Jego tegoroczny koncert, podczas Inside Seaside, potwierdził jedno: niewiarygodne, ile może być charyzmy w jednym człowieku.
4. Jamie xx – In Waves
Jamie xx dostarcza soundtrack na każdą imprezę, którą się zapamięta – albo i nie. In Waves pulsuje rytmem miasta, jest zmysłowe, hipnotyczne i wyciąga na parkiet. W końcu to on powtarzał: parkiet jest dla każdego!
3. Been Stellar – Scream From New York, NY
Choć wielu porównywało ich brzmienie, jako swoisty hołd dla The Strokes, to nie jest zdecydowanie ta droga. Skład nie odcina się klimatu dudniącego NYC, a samemu wokaliście bliżej do wokali znanych z brytyjskiej fali, która wydała takie składy jak np. The Verve. Ten album to trochę spotkanie tych dwóch miejsce i połączenie starego z nowym. W świetnym stylu.
2. Beth Gibbons – Live Outgrown
Po wysłuchaniu takich płyt, jak Lives Outgrown, można mieć w sobie różne emocje. Uświadomić sobie kruchość życia, przemijającą młodość i zmiany, które zawsze lepiej zaakceptować. Absolutnie nie ma w tym wszystkim przesady. Ten album to oczyszczenie. To powrót Beth i jej osobiste rozliczenie, które było potrzebne nam wszystkim.
1. Fontaines D.C. – Romance
Numer jeden, mógł brzmieć tylko jak… Romance. To był ich rok. Fontaines D.C. grają, jakby byli na randce z całym światem – wkurzeni, romantyczni i gotowi wywrócić stół w połowie kolacji. Romance to punkowe serce w poetyckiej oprawie, które nie odpuszcza ani na chwilę ( tylko w sekrecie wspomne, że pisałam już o tym w październiku. Zresztą, wszystko tutaj).
A tak poza tym to dzięki 2024! Byłeś muzycznie wspaniały! Oczekujcie TOP 10, czyli najlepsze polskie płyty! Już niebawem.
Tekst: Marta Duszyńska
Zobacz również: Fontaines D.C. – dlaczego „Romance” to album 2024 roku?