Syndrom oszustwa. Dlaczego kobiety częściej padają ofiarami „niewiary w siebie”?

Portrety trzech kobiet obok siebie

Jessica Bennett to ceniona dziennikarka pisząca o kobietach, seksualności i kulturze. W swojej najnowszej książce Feminist Fight Club nie tylko przytacza twarde fakty o nierównościach, ale także przedstawia historie członkiń klubu.

Kontrowersyjna, budząca emocje opowieść o przetrwaniu w seksistowskim miejscu pracy. Wyobraźcie sobie fight club, w którym jednak nikt nie walczył – klub bez mężczyzn. Spotykały się w nim kobiety, aby dzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z seksizmem w pracy.

Zarabiasz mniej niż twój znajomy na takim samym stanowisku? Jesteś traktowana jako mniej oddany firmie pracownik, bo jesteś matką? Znasz typ pana lepkiej rączki? W takim razie Feminist Fight Club jest książką dla Ciebie. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Buchmann i jest dostępna do kupienia tutaj.

A my dzisiaj przedstawiamy Wam rozdział, który opowiada o… syndromie oszustwa i słynnych oszustkach, które znamy!

Czytaj również: Jak mieć fiuta, nie będąc ch*jem?

https://www.instagram.com/p/Bu3byA2Fkc6/

Sabotażystka
OSZUSTKA

Kiedy mężczyzna, wyobrażając sobie swoją przyszłą karierę, zerka w lustro, widzi spoglądającego na siebie senatora. Kobieta nigdy nie pozwoliłaby sobie na taką bezczelność – Marie Wilson, inicjatorka programu edukacyjnego Take Our Daughters to Work Day

Krótko po tym, jak dostałam pracę felietonistki na stronie internetowej The Time, poproszono mnie o napisanie tekstu o książce The Confidence Code. Skoro przeszłam rekrutację i zostałam przyjęta na to stanowisko, można było się spodziewać, że pewne rzeczy, takie jak pisanie felietonów, mam opanowane. Ale to miał być mój pierwszy felieton w roli felietonistki i czułam się roztrzęsiona. Męczyłam się ze wstępem, pisałam go i przepisywałam, kasowałam i pisałam od nowa, kolejne dziesięć minut poświęciłam na naciskanie Ctrl+Z, żeby przywrócić to, co napisałam na początku.

W końcu załamana, siedząc przy swoim żałosnym biurku (stole kuchennym) w swoim biurze (salonie), przyodziana w uniform freelancerki (piżamę), zdecydowałam, że pisanie felietonów nie jest mi do niczego potrzebne. W gruncie rzeczy byłam prawie pewna, że moja dopiero co podpisana umowa zostanie zerwana pod koniec tygodnia. Nie została. I o ironio, książka, o której miałam napisać, dotyczyła syndromu oszusta, osoby podającej się za kogoś innego lub sparaliżowanej niewiarą. Syndrom ten często odczuwają kobiety, gdy stają przed wyzwaniem lub jakąś rzeczą podobną do tej, która spowodowała, że niemożliwością stało się dla mnie dokończenie zadania.

Jako termin syndrom oszusta nie funkcjonował do lat 70. XX wieku, ale spokojnie możemy założyć, że kobietom od zawsze towarzyszyło to dręczące uczucie, że nawet gdy zrobią coś wielkiego, być może wcale nie zasługują na nagrodę. Syndrom oszusta nieproporcjonalnie częściej dotyka mniejszości: kobiet, mniejszości rasowych, populacji LGBT lub – jak wyjaśnia to Valerie Young, autorka książki na ten temat, The Secret Thoughts of Successful Women – ludzi, którzy odczuwają presję zdobywania najwyższych laurów. Często spotyka się go wśród ambitnych pracowników, ludzi kreatywnych i studentów. Utrzymuje się w college’u, na studiach i w świecie zawodowym.

Wśród typów syndromu oszusta wyróżniamy:

  • Bycie absolutnie, cholernie, w stu procentach pewnym, że ci się nie uda. Nawet Sheryl Sandberg, opanowana dyrektorka operacyjna Facebooka, powiedziała kiedyś, że często właśnie tak się czuje. (Ta kobieta jest naprawdę dobra we wszystkim. To absurd!) Ten stan opisała w swojej książce Lean In. Włącz się do gry. Kobiety, praca i chęć przywództwa (tłum. Joanna Golik-Skiłat, s. 51): Za każdym razem, gdy na zajęciach wywoływano mnie do odpowiedzi, byłam przekonana, że zaraz się skompromituję. Po każdym kolokwium miałam poczucie, że źle mi poszło. A za każdym razem, gdy się nie skompromitowałam – czy też nie oblałam testu – myślałam sobie, że znowu wszystkich oszukałam. Wkrótce, któregoś dnia, wszystko się wyda.
  • Poczucie, że jest się tylko wielką naciagaczką. Za każdym razem, nawet gdy dałyśmy radę, nie potrafimy wyzbyć się uczucia, że to tylko zasłona dymna, że po prostu wszystkich nabrałyśmy i lada chwila zostaniemy przyłapane oraz zdemaskowane. Trzy dni przed oddaniem manuskryptu do redaktorki, kiedy byłam sama w mieszkaniu i długo nie mogłam zasnąć, pamiętam, że poszłam do łazienki i pomyślałam: Dlaczego ktoś miałby w ogóle chcieć przeczytać o garści doświadczeń, które są właściwie… tylko moje? Na to moja redaktorka – również kobieta – odpowiedziała później: Sama stale zadaję sobie to pytanie, gdy redaguję tekst.
  • Dewaluowanie własnej wartości – nawet jeśli ktoś inny cię aktywnie wspiera. W moim przypadku dało to ostatnio o sobie znać, gdy przekonywałam kogoś, żeby nie płacił mi za pracę. Nie no, mogę zrobić to za darmo – zaproponowałam. Na co mój przyjaciel, który akurat był w pomieszczeniu, w którym rozmawiałam przez telefon, praktycznie do mnie wrzasnął: Jessica! Bierz te pieniądze! Dopiero wówczas powiedziałam zgoda.
  • Niedocenianie naszych doświadczeń lub wiedzy. Rozmawiałam na ten temat z przyjaciółką, która jest nauczycielką. Biorąc kolejny oddech, opowiedziała mi o pracy, w której została zatrudniona, a później dodała: Ale naprawdę brak mi do tego kwalifikacji. Chociaż oni ją zatrudnili! Inna kobieta, z którą prowadziłam wywiad – Celeste, post-doc. z nauk ścisłych, pracująca jako mechatroniczka, powiedziała mi, że pewnego razu jej promotor zauważył, że nie mówi o sobie inżynier. Nie zwróciłam uwagi, że nie powiedziałam współpracownikom, że jestem inżynierem, chociaż byłam. Sądzę, że miało to mi posłużyć za furtkę na wypadek, gdybym popełniła błąd.

METODY WALKI

Znajdź obstawę

Porozmawiaj z koleżanką lub przyjaciółką: czy ona też czuje się jak oszustka? Jeśli odkryjesz, że jest to coś, co inni również odczuwają, będziesz mogła właśnie tak to potraktować: jako coś, ale nie tylko twoje coś. Jeżeli słyszysz, że ten niepewny głos odzywa się w twojej głowie, powtórz: To nie ja, to syndrom oszusta tak mówi.

Ucisz w sobie niedowiarka

Spytaj samą siebie o dowody na to, że masz mniejsze kwalifikacje niż ktokolwiek inny, żeby wykonywać daną pracę. Teraz spytaj samą siebie o dowody, że jesteś równie wykwalifikowana, a nawet – ośmielę się to powiedzieć – bardziej wykwalifikowana niż inni, żeby wykonywać tę pracę. Zrób listę co najmniej dziesięciu argumentów.

Porażka nie czyni cię naciągaczką

Jeśli kobiety coś schrzanią, podważają swoje umiejętności i kwalifikacje: „Co zrobiłam nie tak?”. Ale jeżeli mężczyźni coś schrzanią, obwiniają za to pecha, słabą pracę lub niewystarczającą pomoc ze strony innych – mówiąc krótko: czynniki zewnętrzne. Zapamiętaj: czasem nawet najlepsi sportowcy kończą zawody poza podium, najlepsi prawnicy przegrywają sprawy, najlepsi aktorzy grają w jakiejś szmirze. Nie pozwól, aby niepowodzenie zabiło twoją pewność siebie.

Podnieś się na duchu

To, co sobie wmawiasz, może zmienić sposób, w jaki siebie postrzegasz – zaserwuj sobie zastrzyk pewności siebie przed stresującym wydarzeniem. Napisz na karteczce samoprzylepnej lub powtarzaj sobie przed lustrem, że jesteś tak samo cholernie fantastyczna, jak twoi współpracownicy płci męskiej, i przestań wmawiać sobie, że twój sukces to kwestia szczęścia.

Zwizualizuj swój sukces

Robią tak sportowcy na igrzyskach; robią tak oficerowie. Zwizualizuj sobie ze szczegółami, jak rozegrasz tę sytuację – z sukcesem – zanim do niej dojdzie.

Przygotuj się na zapas

Przed czekającym cię zadaniem rozbrój ewentualne poczucie oszustwa lub niepewności. Niemiecka kanclerz Angela Merkel powiedziała, że robi tak, żeby przezwyciężyć wątpliwości. Dyrektorka kierująca IMF Christine Lagarde wyznała, że regularnie przygotowuje się bardziej, niż jest to konieczne: Kiedy pracujemy nad konkretną sprawą, oglądamy każdą rzecz od środka, z zewnątrz, z boku, z tyłu, analizujemy z perspektywy historycznej, genetycznej i geograficznej. Chcemy być absolutnie pewni swego, usiłujemy zrozumieć każdy aspekt i nie chcemy, by ktoś inny nas wykiwał.

Zduś wątpliwości w zarodku

W książce Buntownicy. Kreatywni liderzy zmieniają świat naukowiec Adam Grant opisuje dwa rodzaje wątpliwości: dotyczące samego siebie (które powodują u człowieka marazm) i dotyczące koncepcji, które motywują go do pracy nad udoskonalaniem, testowaniem i eksperymentowaniem z dobrymi pomysłami. Spróbuj obrócić wątpliwości co do samej siebie w wątpliwości co do koncepcji, powtarzając sobie, że to nie ty jesteś do bani i że zawsze pierwsze wersje każdego pomysłu nadają się do kosza – a ty po prostu jeszcze do tego nie doszłaś.

A na koniec, zaprezentujemy Wam portrety 7 słynnych oszustek:

1. Tina Fey: NACIĄGACZKA

Piękno syndromu oszusta polega na tym, że wahasz się między ekstremalną egomanią a głębokim poczuciem, że: »Jestem naciągaczką! O Boże, zaraz mnie nakryją! Jestem naciągaczką!«.

2. Sonia Sotomayor: NIEPRZYNALEŻĄCA

Sędzia Sądu Najwyższego powiedziała na Uniwersytecie w Princeton, że czuje się, jakby czekała na kogoś, kto stuknie ją w ramię i powie: Czego ty tu szukasz?!

3. Maya Angelou: ZDEMASKOWANA

Tak, właśnie ona. Ta nagradzana autorka – po napisaniu jedenastej książki! – powiedziała, że za każdym razem, gdy pisze coś nowego, myśli o sobie: Och, teraz już na pewno to odkryją. Wszystkich robiłam w konia.

4. Kirsten Gillibrand: NIEWYKFALFIKOWANA

Senatorka długo nie miała na tyle odwagi, by sama kandydować. Przez dziesięć lat wspierała jako wolontariuszka kampanie innych osób. Co ją przed tym powstrzymywało? Czy jestem wystarczająco dobra? Czy jestem wystarczająco twarda? Czy jestem wystarczająco silna? Czy jestem wystarczająco bystra? Czy mam kwalifikacje?.

5. Jodie Foster: BŁĄD

Aktorka wyznała, że fuksem dostała się na Yale i zdobyła Nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej – tak w każdym razie to ocenia. Myślałam, że ktoś w końcu to zauważy i powie, żebym oddała Oscara. Że przyjdą do mnie do domu, zapukają do drzwi i powiedzą: »Przepraszam, mieliśmy zamiar przyznać nagrodę komuś innemu. Miała trafić do Meryl Streep«.

6. Meryl Streep: AMATORKA

Zapytana w wywiadzie, czy zawsze będzie grała, kobieta z najliczniejszą kolekcją Oscarów w historii odparła: Tak sobie myślę, czemu ktoś miałby chcieć mnie znowu oglądać w jakimś filmie? Nawet nie wiem, jak się gra, więc dlaczego ja to robię?

7. Michelle Obama: NIE DOŚC DOBRA

Jako młoda kobieta, prawniczka i pierwsza dama, często leżała w nocy, nie mogąc usnąć, i pytała samą siebie: Czy jestem zbyt hałaśliwa? Za wiele chcę? Mam zbyt wybujałe marzenia? W końcu zmęczyłam się stałym martwieniem o innych zamiast o samą siebie. Zdecydowałam się nie słuchać tego głosu w mojej głowie.

Oceń artykuł. Autor się ucieszy