Czy zastanawiałeś się kiedyś, jakby to było rzucić się z balkonu? A może opowiadając historię znajomym, zdałeś sobie nagle sprawę z tego, że i tak nikt Cię nie zrozumie? Jeżeli nie, to jesteś wielkim szczęściarzem. Natomiast jeżeli, odpowiedziałeś twierdząco na te pytania, to ten tekst jest właśnie dla Ciebie.
Słowa opisujące przytoczone stany wymyślił John Koenig autor bloga zatytułowanego The Dictionary of Obscure Sorrows, w którym zajmuje się właśnie nadawaniem nazw emocjom, które wszyscy znamy, choć nigdy nie zadaliśmy sobie trudu, żeby ująć je w jedno słowo.
Lachesism – potrzeba przeżycia katastrofy
Zenosyne – poczucie, że czas płynie coraz szybciej
Pomysł rozprzestrzenił się po sieci szybko, ponieważ przedstawione przez Johna uczucia doznał przynajmniej raz w życiu każdy. Autor zwraca uwagę na fakt, że język, którym się na co dzień komunikujemy, w kwestii naszej emocjonalności, jest wysoce uogólniony. Mamy do dyspozycji kilka grup emocji jednak proces ich nazywania można jest jednak w powijakach. Celem John’a jest przedstawienie problemów języka w kwestii wyrażania naszych namiętności. Swoim projektem pokazuje nam ile jeszcze, rzeczy nie rozumiemy i jaką trudność mamy z ich nazywaniem.
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
Anecdoche – konwersacja, w której każdy mówi, lecz nikt nie słucha
Choć autor mówi wprost, że większość słów przez niego stworzonych i tak nie wejdzie do obiegu, to warto, żeby żyły same dla siebie. Zwraca on uwagę na fakt, że tak naprawdę świat języka i emocji są ze sobą niekompatybilne. Daje do zrozumienia, że warto wymyślić swój prywatny słownik po to, aby w chwilach słabości umieć nazwać to, co w nas siedzi i pomóc sobie samemu, kiedy gonitwa myśli staje się zbyt przytłaczająca.
Wytai – nagłe uczucie, że cywilizacja jest absurdalna
Niech wytai gości w naszych ustach jak najrzadziej.
Tekst: Jeremi Pedowicz