Filozofia Slow Fashion od kilku lat króluje w modzie. Świadome zakupy swój czas świetności zawdzięczają głównie historii katastrofy fabryki w Bangladeszu. Ale jak to wygląda w Polsce, czy Slow Fashion jest u nas równie popularne, co za granicą?
Historia jednej fabryki.
24 kwietnia 2013 roku przeszedł już do historii. W tym dniu zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek okręgu administracyjnego w Szabhar, w Bangladeszu. W wyniku katastrofy zginęło 1127 osób, a około 2500 zostało rannych, a sama katastrofa jest uznana za największą pod względem ofiar śmiertelnych we współczesnym świecie.
W zawalonym budynku, oprócz sklepów i banku, znajdowało się kilka fabryk odzieży, a co za tym idzie większość ofiar to szwaczki. Zawiodła konstrukcja, która była przeciążona przez generatory oraz ciężkie maszyny tekstylne.
Świat mody zamarł. W zgliszczach budynku znajdowano metki popularnych sieciówek. Skala tragedii przyniosła nowy bieg zdarzeń. Na całym świecie rozpoczęto liczne demonstracje oraz protesty przeciwko wyzyskiwaniu pracowników w fabrykach. Sieciówki zmagały się z naprawieniem wizerunku.
Rozpoczęła się moda na Slow Fashion.
HIRO Technologia. Porównanie Sonos ACE i AirPods Max.
Slow Fashion u polskich projektantów
Moda na Slow Fashion dotarła również do Polski. Począwszy od blogerek modowych, chociażby debiutancka książka Joanny Glogazy Slow Fashion, a kończąc na przybywających nowych, młodych projektantach. Wszystko musi być slow.
Czerń, oversizowe fasony i bawełna zdominowały polski przemysł modowy. Jednak konsument jest coraz bardziej wymagający i dociekliwy. Zaczynamy się interesować składem materiałów oraz tym, gdzie dana rzecz została wyprodukowana. Tragedia w Bangladeszu nauczyła nas, że jako konsumenci mamy największy wpływ na to, co dzieje się na świecie, na to, gdzie marki produkują swoje ubrania oraz jak traktują pracowników, w szczególności tych pracujących w fabrykach odzieży.
Chociaż sieciówki w dalszym ciągu cieszą się ogromną popularnością wśród polskich konsumentów, coraz większe grono fanów Slow Fashion nie decyduje się na kompromisy. Miłośnicy rozsądnych zakupów wybierają przede wszystkim dobrej jakości tkaniny oraz produkty tworzone lokalnie. Interesują się co noszą, skąd pochodzi materiał oraz kto i jak produkuje daną rzecz. Jakość prześcignęła ilość. Niejednokrotnie decydują się kupić droższą rzecz, która posłuży im przez kilka lat, niż tani zamiennik z sieciówki, który nie przetrwa nawet jednego sezonu.
Koneserzy ponadczasowych fasonów i dobrej jakości mają w czym wybierać. I chociaż nie wszystkim projektantom udaje się utrzymać w branży modowej, jest kilka nazwisk, które wiodą prym, jeżeli chodzi o polski Slow Fashion.
Ania Kuczyńska
Jedna z najbardziej uznanych polskich projektantek. Jej kolekcje są charakterystyczne i niepowtarzalne, jak sama projektantka pisze, tworzy ozdobny minimalizm. Stworzyła jeden z najbardziej rozpoznawalnych dodatków współczesnej mody polskiej – torbę Shanghai. Jej butik znajdziecie przy ulicy Mokotowskiej 61 w Warszawie.
Wearso.organic
Projekty tej marki wykonywane są jedynie z organicznej bawełny, pozyskiwanej z ekologicznych upraw. Wearso. to jedna z najbardziej konsekwentnych marek na polskim rynku. Nie ulega modom i chwilowym trendom, pozostaje wierna swoim ideom i trochę na przekór, kwestionuje zastany porządek.
Nenukko
Marka ceniąca nowatorskie rozwiązania, nieidąca na kompromisy – to właśnie Nenukko. Wszystkie projekty są w stu procentach wegańskie, produkowane lokalnie oraz limitowane. Znajdziemy tu zarówno miejski styl, jak i minimalistyczną elegancję.
Kas Kryst
Laureatka wielu nagród, miłośniczka czerni oraz niekonwencjonalnych łączeń tkanin. Kas Kryst Zawsze tworzy równolegle dwie kolekcje. Jedną awangardową, wybiegową, dla ludzi niebojących się ryzykować w modzie. Drugą prostszą, przystępniejsza w odbiorze oraz do noszenia na co dzień.
Tekst: Kate Bee