Helen Ballentine znana w świecie muzycznym jako Skullcrusher właśnie wypuściła na światło dzienne swój drugi, oniryczny album zatytułowany „And Your Song is Like a Circle”.
„Exhale” – pierwszy wydech nowego materiału
16 lipca Skullcrusher zaprezentowała „Exhale” – utwór zbudowany jest wokół przepięknych, finezyjnych wokali, które rozchodzą się w mgiełce syntezatorów i instrumentów smyczkowych. To piękna opowieść o momencie, w którym artysta jest na granicy ukończenia piosenki – o chwili, w której jest ukończona i staje się wydechem po długiej chwili wdechu w czasie jej tworzenia.
W „Exhale” chodzi o zauważenie momentu, w którym piosenka po raz pierwszy powstaje. Jest we mnie cząstka, która chce się tam zatrzymać i pozostawić utwór niedokończony, zanim nabierze struktury i rozwinie się. Zamiast tego pozwalam mu się uformować i zaakceptować, czymkolwiek się stanie. Ten proces wydaje się naturalny, jak zatrzymanie się na szczycie wdechu, zanim wszystko wypuścisz. Może dzięki zaakceptowaniu tego procesu poczuję się bardziej pogodzona ze zmianą w ogóle. Kiedy myśli, słowa i dźwięki oddziałują na siebie w określony sposób, mogą ukazać ścieżkę naprzód. Czasami chcę zatrzymać się przed tą ścieżką, w przestrzeni, która wydaje się ukryta i bezpieczna, ale ostatecznie wybieram ścieżkę i poddaję się zmianie.
Tego samego dnia Skullcrusher zapowiedziała premierę albumu „And Your Song is Like a Circle”, ogłosiła pre-order oraz zaprezentowała teledysk do „Exhale”, który powstał we współpracy z Adamem Alonzo i został nakręcony w północnej części stanu Nowy Jork, w domu matki Helen i jego okolicach.
Refleksyjne „March”
Miesiąc później, Skullcrusher zaprezentowała „March”, czyli utwór otwierający album według listy utworów – fortepianową zadumą przeplataną migoczącą elektroniką i warstwami ambientowymi. To przepiękna kompozycja, która od razu wprowadza słuchacza w stan rozmyślań przez zawarte w tekście pytania i wyraźnie nakreśla tematykę nadchodzącego albumu.
„March” jest jak spowiedź. Czułam się, jakbym poddała się temu, co straciłam, temu, czego nie rozumiem, konfrontacji z życiem i odpowiedzialnością. Kiedy rozmyślam nad tym, znane sytuacje przybierają różne formy. Doprowadzam przyjaciela do płaczu, puszczając mu moją piosenkę, doprowadzam go do płaczu, bo powiedziałam coś bolesnego. W nieznanym kryje się piękno i groza.
Magiczne „Dragon”
Trzeci singiel zwiastujący „And Your Song is Like a Circle” pojawił się na serwisach streamingowych 10 września. Utwór pod tytułem „Dragon” okazał najlepszym z singli – przepiękny i mroczny, w którym rozbrzmiewa fortepianowe echo rozbrzmiewa przeplatając się z rozmytym głosem artystki.
Napisałam „Dragon”, myśląc o dysocjacji i o tym, jak to jest być sprowadzonym z powrotem na ziemię z tego stanu. Jak w „Spirited Away”, kiedy Chihiro zaczyna znikać w świecie duchów, dotyka dłoni Haku, która ją odciąga, ale potem nie może ruszyć nogami. To ciężkie uczucie, poczuć ciężar życia i wrócić na ziemię. Zainteresowała mnie koncepcja, że to ciężki ciężar, ale też niezbędny aspekt życia. To daje nadzieję, ale i przeraża. Podobnie jak zbroja jest ochroną, ale też obciążeniem, fizycznym lub psychicznym. Trudno się przed nią chronić.
„Living” – ostatni zwiastun albumu Skullcrusher
Ostatnim przedsmakiem „And Your Song Is Like a Circle” okazała się piosenka zatytułowana „Living”, która w pewnym sensie opisuje życie jako film, spektakl, w którym możemy odgrywać rolę lub tylko obserwować.
Pewnego dnia włóczyłam się po Brooklynie i miałam wrażenie, jakbym obserwowała wszystko przez okno albo na ekranie. Miałam wrażenie, że wszyscy poruszają się płynnie, niczym w choreografii. Życie to bycie podglądaczem, łapanie ulotnych chwil z życia innych. Jak oglądanie sztuki przez mały wizjer albo przez szparę w kurtynie. Zastanawiam się, czy ja jestem taka sama. Czy moje życie jest częścią tej produkcji, czy też istnieje w jakimś drobnym szczególe gdzieś poza sceną.
„And Your Song is Like a Circle” – przepiękny smutek

„And Your Song Is Like a Circle” to cudowna płyta, która powstała w bardzo ciężkim dla Helen czasie. Czasie, kiedy jej kot był bardzo chory oraz przechodziła przez uzależnienie od leku o nazwie Klonopin, który miał pomóc jej w radzeniu sobie z atakami paniki. Piosenki powstawały, kiedy Helen leżała przy swoim kocie Finnie na podłodze. Skullcrusher próbowała uchwycić w tekstach oraz melodiach coś nieuchwytnego – chwile, w których utrata staje się realna; momenty, w czasie których jesteśmy przytłoczeni niewyobrażalnym smutkiem oraz ciężarem; myśli o nadchodzącej żałobie wpływające na nasze życia; dysocjację; pogodzenie się ze swoją rolą w filmie, jakim jest życie.
„And Your Song Is Like a Circle” wyróżnia się na tle poprzednich wydawnictw Skullcrusher („Skullcrusher”, „Storm in Summer” i „Quiet the Room”) ze względu na nietypową warstwę muzyczną. Wszystko dlatego, że artystka postanowiła wpleść płacz, westchnienia i krzyk w melodie. Utwór otwierający album, „March”, zawiera melodyjny krzyk, który rozbrzmiewa niczym z wnętrza kościoła, zanim zostanie zatopiony pod falami dźwięku. Zrezygnowane westchnienia na początku „Living” przechodzą w wielowarstwowe, harmonijne głosy, które zderzają się z przejrzystymi brzmieniami gitary akustycznej i fortepianu. „Maelstrom” rozpoczyna się dysonansowym krzykiem, którego głosy zderzają się z ledwo słyszalnym krzykiem. To nietypowy zabieg, który wywołuje jeszcze większe emocje w trakcie słuchania.
Najciekawszymi piosenkami na nowej płycie Skullcrusher są: „Dragon”, „Periphery”, „Red Car” oraz „The Emptying” – szczególnie „Dragon” ze względu na nawiązanie do „Spirited Away”, „Periphery” przywodzące na myśl „Twin Peaks” oraz „Red Car” brzmiące jak utwór z filmu „Zagubiona autostrada”
Na albumie jest wiele wątków dysocjacyjnych, wiele odniesień do filmów, które oglądałam, co łączy się z dysocjacją związaną z próbą przetworzenia mojego doświadczenia poprzez postać i próbą zobaczenia siebie.
Na „And Your Song Is Like a Circle” słychać echa muzyki Cocteau Twins, Sun’s Signature, Tori Amos, Enyi oraz wspomnianych soundtracków do filmów Davida Lyncha. To album, z którym można na chwilę się zatrzymać, się zatracić – jak w marzeniu sennym lub jak w rozmyślaniu nad życiem. A czy są obie te czynności jak nie nieustannym krążeniem w kółko? Skullcrusher cały czas wyobrażała sobie proces rysowania okręgu – niekończący się, powtarzający się ruch, przypominający odtwarzanie linii wspomnienia:
Trzymasz ręce nieruchomo i po prostu przesuwasz ołówek po kartce, ale potrzeba wielu okrążeń, żeby to osiągnąć. Podoba mi się to jako sposób myślenia o zmianach w życiu i tworzeniu muzyki. Za każdym razem, gdy coś tworzę, podejmuję kolejne podejście do tego ruchu. Naprawdę podoba mi się, jak to wygląda, kiedy zostawiasz tam wszystkie te okrągłe kształty i niczego nie wymazujesz. Masz po prostu te spiralne ruchy ołówka, które zdają się pokazywać cały proces dotarcia do celu.
Chcecie narysować okrąg ze Skullcrusher? Posłuchajcie albumu i spróbujcie – na pewno po drodze znajdziecie jakieś odpowiedzi na pytania, które usłyszycie w piosenkach.
Źródła cytatów: materiały prasowe i wywiad dla Crack Magazine
Tekst: Matylda Motyl
Zobacz też:







