Gdyby mi ktoś powiedział kilka lat temu, że będę robił test kosiarki, to serio bym się uśmiał. Słuchawki, smartfony, przęt audio, video, komputery, samochody, platformy AI – to wszystko ma technologię. Ale kosiarka? A jednak, dziś mega ciekawe rzeczy dzieją się w robotyce domowej tam, gdzie maszyny wykonują za nas tę prawdziwą “robotę”. Po zapoznaniu się z Mova 600 muszę przyznać jedno. Ręczne koszenie trawnika (co 10 dni, żeby było ładnie) przechodzi właśnie do historii.
Mova 600, to nie jest samobieżna kosiarka. To urządzenie, które tworzy mapę 3D otoczenia, rozpoznaje teren, omija przeszkody i potrafi zadbać o trawnik tak, jakby robił to ogrodnik z AI i kamerą. Serio, to nie tylko kosiarka. To kawał technologii, która pokazuje, dokąd zmierza świat: roboty nie tylko zrobią za nas kawę, ale też wykoszą trawnik i jeszcze zrobią to tak, że człowiekowi opadnie szczęka.
Równy trawnik vs. łąka z wybojami
Teren testu to dwa zupełnie inne trawniki. Jeden mały i równy jak boisko. Drugi – hardkorowa łączka z chwastami, nierównościami, górkami, klombami, dziurami, trzepakiem, winogronem. Właśnie w takim środowisku sprawdziłem Mova 600. To nie był test laboratoryjny. To było życie. Równiutkie trawniczki Mova 600 ogarnia na medal i to jest, trochę nudne… Jedyna rzecz to krawężniki. Jeżeli są wyższe niż trawa to robot zostawi dystans, żeby się o nie nie rysował.
Instalacja i pierwsze koszenie
Instala jest prosta. Potrzebny jest zasięg Wi-fi. Robot łączy się z aplikacją przez Bluetooth, a internet potrzebny jest do rejestracji urządzenia i ewentualnie do aktualizowania stref.
-
- skanujemy kod QR, który jest na pokrywie panelu sterowania robota
- wyznaczamy pierwszą mapę – strefę koszenia – objeżdżając ją dokoła
- ustalamy trasę dojazdu robota ze strefy koszenia do stacji
- włączamy koszenie i już.
Później można się pobawić wieloma ustawieniami, harmonogramami koszenia itp. Na początek ważne, żeby ustawić jakiej wysokości przedmioty ma omijać i jak blisko może podjeżdżać do przeszkód, ale nie jest to konieczne, bo ustawienie fabryczne jest optyalne. Na co zwrócić uwagę? Przy pierwszym koszeniu warto, żeby trawa nie była wysoka, bo robot odmówi koszenia gdy jej wysokość przekroczy 20 cm (w zależności od ustawień może omijać też niższe 10 lub 15 cm)
Gdy chcemy przenieść stację, to obszar koszenia – mapę wraz z trasą dojazdu do bazy trzeba ustalić jeszcze raz. Przynajmniej ja nie znalazłem innego rozwiązania.
Mapa, kamera i praca do skutku
Mova 600 mapuje teren używając LiDAR-u. Wystarczy, że raz pokażesz mu ogród objeżdżając go dookoła – a ten stworzy dokładną mapę, a potem już sam wie, gdzie jest, co ma kosić i którędy jeździć. Oczywiście można mu wyznaczyć strefy zakazane i inne bajery jak koszenie w serduszka, ale to sobie zobaczycie sami, nie będę spoilerował, bo przy detalach instalacji robota jest trochę “roboty”, jak z każdą nową zabawką. Przyjemnej zabawy!
Na gładkim trawniku – bajka. Idealne, równiutkie cięcia, zero stresu. A w dzikim terenie? To była ostra i zwycięska batalia! Duży teren pełen przeszkód, który trzeba dość dokładnie objechać – robi się to tak, że jeździsz robotem kierując nim jak zabawką przy pomocy smartfona. Pierwsze koszenie wymaga lekkiej asysty, ale tylko jak są miejsca gdzie robot może się zakopać lub wciągnąć patyk pod dysk koszący.
Ten pierwszy raz to takie zapoznanie z terenem. Wysokie chwasty czy kępy traw trzeba wyrwać, żeby robot nie traktował ich jako przeszkód do omijania. Reszta to nie problem. Górki? Zjedzie i wjedzie. Nierówności? Ogarnia. Klomby i inne dziwactwa? Omija.
Robot Mova 600 by Dreamy – zdjęcia przy pracy
Przeszkody: ustawiasz dystans i masz spokój
W aplikacji możesz ustawić, z jakiej odległości robot ma omijać przeszkody. Ja ustawiłem największą i efektem były trawiaste kółka wokół słupków, drzewek i innych elementów. Ale to kwestia decyzji – zmniejszasz dystans, robot podjedzie bliżej.
Zauważyłem też, że gdy robot zauważył wystające kwiaty, nie podjechał pod nie – i dobrze. Nie próbował się popisać. Jeśli jednak twoje alejki z kostki brukowej są poniżej poziomu trawnika, robot skosi nawet krawędzie idealnie.
Oczywiście, jeśli masz wystające krawężniki albo nieregularne obrzeża – musisz dokosić je sam. Ale robot ogarnia 95% powierzchni – i robi to lepiej niż większość ludzi.
Nie potrzebuje żadnego przewodu granicznego – wiem, że wszyscy o tym piszą, bo do starszych urządzeń stosowało się taki patent. Mova 600 tego nie potrzebuje.
Robot występuje w dwóch wariantach Mova 600 i Mova 1000 gdzie liczba oznacza wydajność koszenia w metrach kwadratowych.
Co roboty robią w nocy?
Był wieczór i zaczęło padać. Robot wyczuł deszcz i wrócił bo bazy, a ja poszedłem do domu i …zapomniałem o nim. Przypomniało mi się po północy. Co prawda aplikacja dawała komunikaty o statusie prac robota, ale miałem wyciszony telefon. Wyszedłem, patrzę, a baza jest pusta. Czyżby ukradli? Nie.
Okazuje się, że jak przestało padać to Movik (tak go nazwałem) wrócił do koszenia, ale zakopał się w miejscu gdzie trawa jest jeszcze młoda. Było mokro, to były emocje. Robot zapadł się w błoto, stanął i oblazły go ślimaki. Obraz nędzy i rozpaczy. Zrobiło mi się go żal. On tak się starał. Przepchnąłem go kawałek dalej i skierowałem do bazy. Następnego dnia kontynuował prawie cały dzień. Teren jest trudny i dlatego musiał się często ładować.
Wieczorem przyszli znajomi i przy grillu oglądaliśmy Movika przy pracy. Później doczepiliśmy do niego balonik, żeby był widoczny z daleka. Uparty z niego zawodnik.
Gdzie ustawić stację ładowania?
W tutorialach widzę jak ludzie mocują podstawę stacji na… trawie. Szczerze? Może i można, ale sądzę, że każdy wolałby mieć robota pod wiatą, albo w garażu. Przetestowałem i można to zrobić. Działa na czystym betonowym podłożu. Wcale nie trzeba przykręcać podstawy do podłogi. Jak jest równo, to będzie stała stabilnie. Umiejscowienia w garażu nie testowałem, ale czytałem, że da się to zrobić bez problemu.
Robot nie pyta o pogodę
Każdy kto dorobił się trawnika wie, że koszenie go jest wielką frajdą na początku. Po dziesiątym koszeniu wdziera się lekka monotonia, a po dwudziestym marzysz, żeby tego już nie robić. Robot nie ma takich rozkmin. Jak zaczął padać deszcz, to jak inteligentna istota skumał co się dzieje i czmychnął pod wiatę, gdzie ma stację ładowania. Deszcz to jedyne, czego unika – ale wiatr, słońce, upał? On nie pyta. Działa.
Żyje swoim rytmem, ładuje się, kosi i robi to dzień po dniu. A ty możesz zapomnieć, że w ogóle masz trawę do koszenia. Bo trawa powinna być koszona mniej więcej co 10 dni, więc ustawiasz taki harmonogram i czasami tylko spotykasz swojego robota w akcji. No i wymieniasz mu nożyki jak się stępią, o czym poinformuje aplikacja.
Jeśli masz zamknięty ogród – świetnie, zostawiasz go i działa. Jeśli jednak mieszkasz w miejscu ogólnodostępnym i boisz się kradzieży, to lepiej rozważyć wiatę lub zamykane ogrodzenie. Sam robot ma zabezpieczenia – alarm, kod PIN, zdalne blokowanie – ale złodziej i tak może być szybszy niż serwis.
Jak cicho działa Mova 600?
Robot Mova 600 działa bardzo cicho. Mniej więcej z taką głośnością jak dwoje ludzi rozmawia przy kawie o przyjemnościach. W pomiarach wychodzi około 55 dB – taka głośność jest w autach premium podczas jazdy. W środowisku akustycznym okolic domu gdzie gra jakaś muzyka, ptaszki śpiewają, żona woła na obiad w ogóle nie słychać robota. Jedyne wyjątki to momenty gdy najedzie ja patyk, itp.
Porównując do czasów gdy odpalałeś swoją benzynową kosiarkę albo podkaszarkę, to Mova 600 jest ciszą absolutną. Będziesz od teraz patrzeć z politowaniem na kosiarzy trawników, a niedługo usłyszysz pytanie: “Somsiad, a ile taki robot?”
Aplikacja i tryby pracy
Sterowanie odbywa się z poziomu aplikacji, która działa intuicyjnie i daje mnóstwo opcji. Możesz w niej:
- zaplanować harmonogram koszenia,
- podzielić ogród na strefy,
- ustawić różne wysokości koszenia,
- podejrzeć mapę i trasę robota w czasie rzeczywistym,
- ustawić dystans omijania przeszkód.
Jeśli chcesz, możesz też ręcznie sterować robotem jak zdalnie sterowanym samochodzikiem – tylko nie pytaj po co.
Wi-Fi i praca offline
Czy potrzebuje ciągłego połączenia z internetem? Nie. Do pierwszej konfiguracji – tak, ale wystarczy hotspot z telefonu. Potem robot pracuje offline – mapę ma zapisaną, a wszystko działa lokalnie. Zasięg Wi-Fi nie musi sięgać na ogród.
Dane techniczne (po ludzku)
- Powierzchnia koszenia: do 600 m² – jeśli masz mniej, robot będzie się nudził.
- Nachylenia: pokonuje wzniesienia do 45% (czyli serio stromo, nie wchodź boso).
- Czas pracy: ok. 60–80 min na jednym ładowaniu.
- Czas ładowania: ok. 2 godziny.
- Wysokość koszenia: 25–70 mm, regulowana z poziomu aplikacji.
- Szerokość cięcia: 22 cm – czyli więcej niż jedną ścieżkę za jednym przejazdem.
- Poziom hałasu: ok. 55 dB – cichszy niż suszarka do włosów.
Przewaga nad konkurencją
Na tle innych robotów z tej półki (np. Ecovacs Goat G1, Segway Navimow, Mammotion Luba), Mova 600 wyróżnia się:
- konkurencyjną ceną – często tańszy przy podobnych możliwościach,
- bardzo dobrą mapą 3D i precyzją cięcia,
- cichą pracą i wystarczającym czasem pracy,
- intuicyjną aplikacją z pełną kontrolą stref i tras,
- brakiem konieczności instalowania przewodu granicznego,
- stabilnym działaniem offline,
- wsparciem w Polsce przez dystrybutora z serwisem.
Gdzie kupić Mova 600
Na stronie producenta często można znaleźć specjalne oferty i akcje promocyjne. Jak wpiszecie w wyszukiwarkę to na dzień dobry wyskoczą wam markety, ale przy tak zaawansowanym sprzęcie, który dodatkowo musi stawić czoła siłom przyrody polecamy kupić bezpośrednio. W razie czego łatwiej będzie o naprawę czy po prostu dobre traktowanie klienta. Mova 600 na stronie producenta kupisz tutaj.
Cena obecnie 3.899,00 zł
Podsumowanie
Po tym teście wiem już napewno, że roboty odbiorą nam robotę! W tym pozytywnym sensie. Co prawda roboty w sensie AI odbiorą także niektórym chleb, ale to historia jak z kosą i sierpem w filmie Konopielka. Nie obronisz się przed postępem, a niedocenianie go może prowadzić do wykluczenia. Oczywiście mówimy o pozytywnej technologii jak ta zastosowana w robotach wspomagających pracę.
Mova 600 to robot, który nie wygląda jak eksperyment, tylko działa jak gotowy produkt dla ludzi. Po kilku tygodniach testów mogę powiedzieć jedno: nie mam zamiaru wracać do koszenia ręcznego. Mova 600 to coś więcej niż wygoda – to nowoczesne życie i czas na moje zajawki!
Zobacz też: MOVA P10 Ultra: uparty robot sprzątający
Zobacz też: Bigme HiBreak Pro – smartfon z ekranem e-ink