Prawie każdy człowiek myśli o własnym domu. Myśli o miejscu, które będzie jego schronieniem, azylem, do którego z przyjemnością będzie wracał. Jedni szukają mieszkania, inni domu z ogrodem, każdy według potrzeb. A gdyby tak, zamiast krechy na pół miliona i trzydzieści lat, zainwestować w przenośny dom, który mieści się… w kieszeni?!
Taki szalony pomysł pokazał światu hiszpański projektant Martin Azua. Jak sam mówi o projekcie: Idealny do życia w podróży bez materialnych więzi, posiadania wszystkiego bez prawie niczego. Niewątpliwie to dla wielu ciekawa perspektywa. Gdziekolwiek oczy poniosą, dom zawsze jest pod ręką. Nigdy nie związujesz się z miejscem. Sprytne, ślimacze podejście.